Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2010, 20:56   #1
Songolooz
 
Songolooz's Avatar
 
Reputacja: 1 Songolooz nie jest za bardzo znany
[Anime] Death Note Poszukiwanie Prawdy

Etap I – Poznanie



Poznanie prawdy o życiu i śmierci. To przesłanie łączy każdego. Życie wychowuje wszystkich inaczej, ciężkie dzieciństwo powoduje, że nawet małe dzieci są bardziej dojrzałe od najstarszych mędrców świata. Życie powoduje, że wielu chce jak najszybciej doczekać spokojnych dni, w których krzyżówki i prognoza pogody to jedyne zmartwienia. Mimo wszystko na świecie znajdują się ludzie żądni przygód, odkrycia tego o czym inni nawet nie wiedzą, a raczej uciekają od prawdy bojąc się życia w ciągłym strachu.

Pięć lotnisk, pięć prywatnych samolotów, pięć tajemnic i pięciu ludzi odpowiedzialnych za przyszłość zepsutego świata, w którym bardziej opłaca się zabić niż negocjować. Świat, w którym życie już na starcie oznacza ciągły strach i walkę. Mimo wszystko można spotkać wiele organizacji, które za główny cel postawiły sobie obalenie tyranów i ciągłej walki politycznej. Stworzenie utopi w obecnych czasach graniczy z cudem.

Marchal z niecierpliwością czekał na pięciu ludzi, których nigdy nie znał i nigdy nie chciał poznać, jednak każdy z nich był indywidualnością i każdy z nich według informatorów nie jest osobą, którapoświęciła by życie, aby wykonać swoją pracę. Nikt z nich nie wiedział w jakim celu udaje się do tego dziwnego miejsca wiedzieli tylko, że nie mają wyboru. Ich „ojcowie” po prostu zlecili im to zadanie. Musieli je wykonać nie tylko z powodu pieniędzy, sławy, ale także z poczucia sprawiedliwości, które Margo, Dante, Finn, Hisayuki oraz Lizzard posiadali ponad normę.
Pięć różnych indywidualności, różnych zawodów i nacji. Lot każdemu przebiegł podobnie, kawa, papieros, gazetka lub dobra książka. Mimo wszystko Finn oraz Margo czuli się trochę niekomfortowo lecąc samolotem przeznaczonym na 500 osób „solo”. Cała obsługa tylko dla nich. Lizzard nie mógł wytrzymać w jednym miejscu i praktycznie co 15 minut zmieniał siedzenie. Za oknem tylko piękne chmury przypominające wielką, powietrzną autostradę.

Pięć samolotów praktycznie jednocześnie wylądowało na wielkim pustkowiu, przypominającym nie pierwszy rzut oka pustynie z niewielką ilością zieleni. Zza budynku można było ujrzeć staw. Słońce grzało chyba bardziej niż na pustyni. Czuliście jak po plecach ciekł pot, a telefony w waszych komórkach zaczynają krzyczeć z bólu. Obok prowizorycznego lotniska znajdował się parterowy budynek, który ciągnąć się niczym mur chiński. Tysiące pokoi, setki anten i jeden człowiek na widoku. Marchal wysoki, łysy, ciemnoskóry mężczyzna, ubrany w białe spodnie, sandały oraz niebieską koszulę przywitał nadchodzących ludzi i natychmiast zaprosił do budynku. Zdecydowanie widać było po nim, że spędził na słońcu już kilka godzin. Mimo że każdy z was przyzwyczajony do obcych ludzi i do ciężkich sytuacji, to teraz każdy czuł jak by miał za sobą rywala lub najlepszego przyjaciela, który właśnie posunął waszą żonę lub męża. Ciężką atmosferę, która wisiała w powietrzu było czuć na przestrzeni 30 kilometrów. Wszyscy ukradkiem spoglądając na potencjalnych „przyjaciół” udali się za czarnoskórym mężczyzną.

Pierwszy pokój, który był zarazem korytarzem znajdował się mały stolik, pół okrągła kanapa naprzeciw której stał jeden duży fotel wyglądał jak mała sala kinowa. Marschal kiwnięciem ręki pokazał, że zaprasza gości by usiedli. Pomieszczenie było klimatyzowane, tak więc w przeciwieństwie do pustynnego klimatu było całkiem przyjemnie, aczkolwiek z sekundy na sekundę, napięcie zaczęło rosnąć.
Pomieszczenie wielkości małego boiska piłkarskiego nie posiadało okien tylko sześć stalowych drzwi, które w tej chwili były zamknięte. Czarnoskóry mężczyzna usiadł na skórzanym fotelu i spoglądał w kierunku każdej osoby, jak by chciał przetestować ich wytrzymałość. Czas dla siedzących na kanapie osób wydłużał się z każdą minutą, także po jakimś czasie zdawało im się, że siedzą tam godzinami. Gdy, ktoś próbował odezwać się lub o coś zapytać w tej samej sekundzie Marschal wymownie spoglądał w jego kierunku natychmiastowo ucinając rozpoczynający się dźwięk.
- Wszystkie urządzenia nagrywające, komórki, noże, pistolety, kalendarze, notesy i długopisy, proszę położyć na stół. - gruby, charczący głos mężczyzny dotarł do waszych uszu. Każdy posłusznie wyciągnął wszystko co miał i ułożył na zgrabną kupkę.

- Nazywam się Marschal, jestem jedną z najważniejszych osób, które znajdują się w tym centrum badawczym. W tym wielkim budynku znajduje się 20 osób, przy czym 13 z nich to naukowcy znajdujący się w seksji C. Z pewnością chcieli byście się czegoś dowiedzieć dlaczego was tutaj sprowadziłem. Jest to niestety jeszcze niemożl... - Marchal nieoczekiwanie przerwał w pół słowie. Spojrzał na drzwi, które znajdowały się za jego plecami. Chwilę się przyglądał po czym powrócił do monologu.

- Zapraszam Państwa do pokoji. na każdym znajduje się litera, z pewnością nie pomylicie się – w tym momencie wszyscy jak wilki na polowanie ruszyli w stronę wskazanych przez Marschala drzwi.
 
__________________
Między życiem, a śmiercią jest naprawdę cienka linia.

Ostatnio edytowane przez Songolooz : 19-11-2010 o 21:00.
Songolooz jest offline