Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2010, 17:44   #6
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Las nocą. Szum listowia. Zgrzyt i szelest konarów. Co jakiś czas pisk, co jakiś czas szmer. Mimo nocy las nie śpi, las żyje. Coś zahuczało w oddali. Jeszcze dalej coś za chrząknęło. Gdzie indziej słychać było dudnienie. Ciche, bardzo ciche.

Latarka Marka na początku spokojnie oświetlała drogę. Drogę, którą była tak samo wyimaginowana jak cała ta podróż. Ale równie realna jak las. Wcześniej Mróz miał farta. Skręcił w prawa na zboczu i trafił na czyjś ślad. być może tego doktorka. Teraz już wątpił by mógł po ciemku podążać za jakimkolwiek śladem odmiennym od świetlnego.
A te też potrafiły być dziwaczne.

Czym bardziej schodził w dół, tym bardziej gęstniał las. Zatem Mark postanowił wrócić się na wyższy teren i znaleźć jakieś drzewo. Czas by spokojnie przeczekać tą noc. Nie wiadomo co się tutaj kręci. A na spotkanie z niedźwiedziem najzwyczajniej nie miał chęci.

Szło mu całkiem dobrze, znaczy powrót. Gorzej było ze znalezieniem odpowiedniego drzewa. Nie za wysokiego, by móc wejść, i nie za niskiego, by ów niedźwiedź nie zechciał wejść do niego. Latarka co chwila przeskakiwała od konaru do konaru. Odnalazł odpowiednie gdy już zaczął myśleć o powrocie do ciasnej i wilgotnej groty.

Drzewo było rozłożyste na na dole, później trochę pięło się ostro w górę, by na wysokości jakichś 6 metrów ponownie się rozgałęzić. Dolne konary były już połamane i uschnięte. Nie utrzymały by więcej niż ze sto kilo, co czyniło je bardzo przydatnymi w przypadku ataku czegoś cięższego. Niedźwiedzia dajmy na to. Z pozycji tego drzewa nie można było niestety nic zobaczyć. Ledwo widać było co jest na dole, natomiast góry nie było widać w ogóle. Cóż było robić?
Iść spać.

Na początku, Marek, myślał, że to drżenie drzewa mu się przyśniła. Lecz nie. Kolejne, jeszcze mocniejsze, całkowicie pozbawiło go tej myśli. Szybko założył gogle noktowizyjne. Rozejrzał się i spojrzał w dół. Coś przebiegło, a drzewo znowu zadrżało. Mróz uświadomił sobie, że to właśnie nie drzewo. A drzewa. Cały las. W dodatku, drżeniom towarzyszy dudnienie, a samym drżenia wydają się cyklicznie powtarzać. Powoli, cały czas obserwując przez okulary okolice, zszedł na dół.

Tylko dotknął ziemi, gdy jakieś trzydzieści metrów przed nim wyskoczyła z krzaków jakaś zwierzyna. Co lepsze, biegłą wprost na niego. Marek, jednak zachował zimną krew i nie próbował nawet strzelać ze swojej P90. Schował się za drzewo i przeczekał aż zwierz przebiegnie. Przebiegł.
Oczom Marka ukazał się pędzący jeleń. Niby nic dziwnego, lecz ten miał na głowie dwie pary rogów nie jedną i pędził w stronę zniesienia.

Duummmmm...

Mróz nie zdążył się jednak przypatrzeć dokładnie zwierzakowi gdyż po prawej stronie w gęstwinie coś mocno zaszumiało.

Duummmm...

Z zarośli wyskoczyła gromada rogaczy. Wszystkie, jak jedna, kierowały się w górę, w wyższe partie góry.

Dummm...

Wstrząsy powoli tracą na intensywności. Marek więc postanowił zignorować dziwną migrację zwierzyny i gdy tylko dudnienia ustały, wszedł z powrotem na drzewo by przeczekać do rana. Po niespełna godzinie zasnął. Po niespełna trzech zrobiło się jaśniej. Widocznie przyszedł dzień.



__________________________________
See more:
>>Las
>>
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline