Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2010, 00:26   #6
adurell
 
adurell's Avatar
 
Reputacja: 1 adurell nie jest za bardzo znany
Samolot pędził po niebie. Hisa zaś siedział po turecku na jednym z foteli i napawał się tymi kilkunastoma godzinami samotności. Samotności, której ostatnio chyba nieco mu brakowało. Ciągle tylko praca, praca, praca- a przy takiej ilości pracy do wykonania, nie zostaje nigdy wiele czasu na cokolwiek innego, na nic, co się kocha, nad czym chce się spędzać czas. Nic więc dziwnego, że perspektywa długiego lotu, na dodatek, jak się okazało, prywatnym samolotem, została przywitana z entuzjazmem i skrupulatnie wykorzystana na książki i korzystanie z laptopa.

Wreszcie, po długim locie, dotarli na miejsce. Temperatura na zewnątrz wcale nie zachęcała do opuszczenia metalowej maszyny. Ledwo Hisa zszedł po schodkach i już poczuł, że skóra, przyzwyczajona ostatnio do chłodnych pomieszczeń, zaczęła spływać potem. Zwłaszcza, że chłopak miał ze sobą całkiem sporo bagażu- bez mała dwie spore torby i rzeczy podręczne. Wlókł się więc gdzieś w ogonku osób, które po wyjściu zaczęły zmierzać w kierunku kompleksu budynków. Mimo warunków, Hisayuki przed wyjazdem starał się oswoić z myślą, że może wylądować gdziekolwiek, toteż nie burzyło się w nim tak bardzo z powodu przybycia na jakies pustkowie. Dum spiro, spero- póki dycham, mam nadzieje, jak mawiał Marek Aureliusz.

Gdy po krótkim marszu udało im się dotrzeć do wejścia, Marchal, czarnoskóry mężczyzna w lekkim ubraniu, przywitał ich i zaprowadził do środka. Chłód klimatyzacji trzymał w ryzach temperaturę z zewnątrz, dzięki czemu Hisa miał wreszcie okazję odetchnąć. Gdy tylko weszli do ogromnego pokoju, rzucił torby pod ścianę i usiadł na kanapie. Mimo pozornego, leniwego rozglądania się po osobach w pomieszczeniu, napięcie rosło z minuty na minutę i on sam nie był tu wyjątkiem. W głowie kołatało mu się wiele myśli, które przez czas oczekiwania starał się sobie ułożyć. Gdy wreszcie nad głowami przybyłych rozległ się komunikat o zostawieniu rzeczy, chłopak najpierw cierpliwie poczekał, aż wszyscy zdążą powyjmować, co mieli, poczym samemu podszedł do stoliczka i wyjął z wielu kieszeni w swoim ubraniu wszystko, co odpowiadało opisowi- komórki, urządzenia grające, notesy, masę ołówków i długopisów (zostawił sobie jednak jeden ołówek w piórniku w torbie), wreszcie swojego eleganckiego, zdobionego Glocka model 33.

Gdy wszyscy pognali do swoich pokoi, on sam niepospiesznie udał się do tego, który wydał mu się tym właściwym, tzn. tego z wypisaną na drzwiach literą „H”. Po krótkich oględzinach pokoiku, który swoją surowością raził poczucie estetyczne Hisu, chłopak usiadł na łóżku, poczym począł rozpakowywać rzeczy z bagażu i skrupulatnie układać je tam, gdzie tylko znajdywał odpowiednie dla nich miejsce. Gdy tylko pokoik wypełnił się wonią kadzidła, na szafkach pojawiły się sterty książek i innych papierów a wszelkie rzeczy znalazły swoje miejsce dzieki czemu w pokoju zapanował porządek, Hisa mógł udać się pod wyczekiwany od kilkunastu godzin, zimny prysznic, a następnie delektować się momentem relaksu w zaciszu własnego pokoju. Zapewne po raz ostatni przed rozpoczęciem tego, po co go tu sprowadzili, cokolwiek by to nie było.
 
__________________
"Another tricky little gun
Giving solace to the one
That will never see the sunshine "

Ostatnio edytowane przez adurell : 24-11-2010 o 00:28. Powód: drobne poprawki.
adurell jest offline