Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2010, 11:53   #9
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Argena była zadowolona, ze mimo wszystko przypomniała sobie słowa karczmarza i poszła podpytać się w świątyni. Otrzymała wówczas więcej informacji niż chciała, ale okazały się one przydatne. Zwykle nie zwracała uwagi na takie rzeczy, zwykle nie obchodziło ją co jakiś człowiek do niej mówił, jeśli sama o to nie pytała... Oczywiście były wyjątki, gdy słowa tyczyły się jakiegoś skarbu, jakiejś śmiesznej historii w której spotykało kogoś nieszczęście, tudzież rozmówca był po prostu odpowiednią osobą.
Argena uznała, że powinna uważniej słuchać tego co do niej mówią, gdyż przez to może stracić ważne informacje... ale znając siebie od razu wiedziała, że nie zastosuje się do tego - tymczasowo owszem, ale raczej nie wytrwa dłużej w tym postanowieniu.

Jej główny trop, w osobie Silo Spurrana, okazał się niezbyt owocny. Już więcej informacji znalazła w bibliotece krasnoludzkiego miasta w Barrow Downs... zanim ją podpaliła.
Argena nie traciła jednak głowy, straciła ślad, ale miała już kolejny trop. Na wzmianki o Silo też nie trafiła przecież od razu. Ten kult z pewnością będzie coś wiedział, wystarczy tylko nakłonić ich do współpracy, albo wślizgnąć się w ich szeregi. A kto wie, może ta nawet doprowadzi ją do celu, skoro szukają tego samego?
Aby dowiedzieć sie więcej musiała porozmawiać tym Aureliusem, który niestety mieszkał za miastem.
Argena nie chciała znowu przemykać ze służbą między wartownikami, gdyż zaraz po wizycie u mnicha zapewne wróci na nocleg do miasta, a takie kręcenie się było igraniem z losem. Najpierw postanowiła skierować się do jednej z lepszych karczm w mieście i zostawić tam swoją służbę.
Wiedziała, że długo nie będzie musiała szukać. W miastach, nigdy nie brakowało chętnych do udzielenie jej pomocy mężczyzn. Tym razem Argena miała chwilę czasu i powoli ruszyła do centrum miasta. Tam zapewne znajdował się godny jej przybytek, gdzie spędzi noc. Po drodze rozglądała się za kimś z kim skłonna była porozmawiać. Była nieco wybredna i dopiero po kilku minutach wypatrzyła takiego.


Młody, wysoki, szczupły ale silny i do tego oczywiście przystojny - takiego znacznie lepiej było o coś pytać, niż niedawno spotkanego karczmarza. Oczywiście zwrócił on na nią swoją uwagę, więc nie musiała nic w tym celu robić i mogła spokojnie zagadać.
- Hej malutki. Gdzie tu jest jakaś dobra karczma? - spytała, zaszczycając młodzieńca swoim spojrzeniem... ale póki co, jeszcze nie obdarzając go uśmiechem.
- Yyyyy - zaskoczony młodzieniec niezbyt inteligentnie zaczął swą wypowiedź - "Owoce lasu". Taki biały budynek. I ma spory ganek z barierkami do dachu pokrytymi winoroślą - powiedział czerwieniąc się lekko na twarzy i wskazując jej odpowiedni kierunek.
- Czy jest dobra?! - zastrzegła Argena. Opis brzmiał zachęcająco, ale wolała się upewnić.
- T-tak, to elfy ją prowadzą, i mają wyborne wino mają - poinformował ją mężczyzna, a zapewne z nerwów słowa zaczęły mu się trochę plątać.
- No dobra - odparła Argena. Obracając się zafalowała swymi długimi, czarnymi włosami i ruszyła we wskazanym kierunku, a cztery małe postacie, raźnie ruszyły za nią... ale nie tylko one. Młody mężczyzna, z którym dopiero rozmawiała, dogonił ją po krótkiej chwili.
- Może ja zaprowadzę? Mogę pomóc coś ponieś? Ja zapraszam na wino, na mój rachunek - powiedział maszerując obok niej. Argena zatrzymała się, a cały idący z nią orszak zrobił to samo. Kobieta przyjrzała się mężczyźnie.
- Znajdę sama, a od dźwigania mam już pachołków! - rzekła groźnie, po czym uśmiechnęła się lekko, co całkowicie zepsuło efekt. - Ale jeśli stawiasz, to możemy spotkać się tam wieczorem. Czekaj na mnie, bo ja na ciebie nie będę ani chwili - powiedziała i bez zbędnej zwłoki ruszyła w dalszą drogę. Nie obchodziło ją imię młodzieńca, a i on zdenerwowany plącząc się w słowach nie spytał o jej imię. Jednak... - Oczywiście, będę czekać - usłyszała jeszcze za sobą.

Opis karczmy bardzo ułatwiał jej odnalezienie. Znając go, tylko ślepy mógłby mieć z tym problemy.
Argena weszła na ganek, a następnie raźnie wkroczyła do środka. Wszędzie roznosił się zapach owoców i wina. Panowała tu miła atmosfera, choć obecnie prawie nikogo tu nie było.
Argena podeszła do stojącego przy kontuarze elfa. Był on jasnowłosym szczupłym mężczyzną w średnim wieku i uśmiechnął się na widok znakomicie prezentującej się klientki.
- Szukam dobrego pokoju na noc. Z dużym łóżkiem i osobną łazienką z wanną - oznajmiła od razu.
Mężczyzna skłonił się lekko - miał taki pokój dla specjalnych gości i ucieszył się, że uda mu się spełnić wymagania klientki.
Życzenie Argeny zostało spełnione bez zbędnej zwłoki i już po paru minutach jej chochliki, rozkładały tobołki w ładnie urządzonym pokoju.

Ona sama, nie traciła jednak czasu.
- Wy zostajecie tutaj. I cicho mi być - rozkazała chochlikom.
Skosztowała kielich wina, którego butelkę za darmo ofiarował jej właściciel i zadowolona z jego jakości, udała się poza miasto na spotkanie z Aureliusem.

Kilkanaście minut potem, dotarła do stojącej na niewielkim wzgórzu, małej, drewnianej, ale zadbanej chatki.
Był tam starszy, łysiejący, ale posiadający pewien urok mężczyzna w mnisim habicie.


- Pan Aurelius, jak mniemam - przywitała się Argena i gdy zobaczyła w jego oczach potwierdzenie, uśmiechnęła się lekko. Wolała zachować się odpowiednio, wszak miała mu do zadania kilka pytań... po których z pewnością pojawią się kolejne. Lepiej było uzyskać odpowiedzi na drodze spokojnej rozmowy, niż wyciągania zeznań na siłę.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 27-11-2010 o 11:57.
Mekow jest offline