To wszystko nie miało sensu. Słowa Sary, jej strach, moje zaskoczenie...
- Sara, o czym ty mówisz? Jaka Iza? Jechaliśmy przecież do ojca z Łukaszem, naszym młodszym bratem!
Wszystko zaczynało być coraz bardziej niepokojące. Zarówno okoliczności, sytuacja i miejsce sprawiały wrażenie zbyt abstrakcyjnych. Pomyślałem, że tracę rozum. Wszystko strasznie mnie przytłaczało, a szczególnie odpowiedzialność za rodzeństwo.
- Łukasz... musi tu gdzieś być. Powinniśmy go poszukać. - powiedziałem zmęczonym głosem.
Trawa i goła ziemia nie były najwygodniejszym posłaniem. Wszystko strasznie mnie bolało. Dopadło mnie zmęczenie zarówno psychiczne jak i fizyczne. Jedyne, co wydawało mi się jasne, to odnalezienie Łukasza i jak najszybsze znalezienie jakiejkolwiek pomocy.
__________________ Come on Angel, come and cry; it's time for you to die.... |