| Zielonoskóry przeskakiwał spojrzeniami z znajomego niziołka, na nieznajomą kobietę, oraz drugiego niziołka, którego skądś kojarzył. Gdy malec odezwał się, do Greenbo, Thog zmrużył oczy, próbując sobie z całych sił przypomnieć, skąd zna osobnika, jednak jego szare komórki nic nie potrafiły zdziałać. Wiele rzeczy zapomniał i wiele osób nie pamiętał. Być może kiedyś przyszło mu wraz z innymi orkami pogonić niziołka, gdy ten zabłąkał się na terenach łowieckich, zielonoskórych. Być może to Thog uciekał przed grupą łowców nagród, w której był karzeł. Z resztą nie robiło to Thogowi różnicy.
-To gadaj se, ja ide do tego człeka.- burknął do znajomka i podszedł do kapłana.
-Witaj, nazywam się Thog...- przedstawił się, mając na uwadze iż takie są właśnie obyczaje ludzi, elfów i masy innych nacji Faerunu. Kapłan wyglądał na raczej spokojną i opanowaną osobę i dużym rozsądku, z którego wszak klerycy słynęli.
Mężczyzna obrzucił orka obojętnym, acz ciekawskim spojrzeniem. Przez chwilę milczał nim rzekł.- Gunnar kapłan Tempusa.
-Od jakiegoś czasu miewam koszmary. Mam wrażenie, że ktoś do mnie mówi, podczas, gdy moi kamraci nie ruszają ustami. Wydaje mi się, że coś ze mną się dzieje.- wyjaśnił bez ogródek. Nie chciał zaprzyjaźniać się z mężem a zwyczajnie poprosić go o radę.
-Czy nie wiesz, co może mi być? Jakie mogą być powody, tego dziwactwa, które się wokół mnie dzieje?- spytał. - Opętanie, klątwa, zatrucie narkotycznymi grzybkami, złe nawyki żywieniowe, a może sumienie cię ruszyło?- kapłan wymienił kilka przyczyn jednym tchem nie poświęcając żadnej większej uwagi. Po czym zaczął pić zamówione piwo w oczekiwaniu na posiłek.
Zielonoskóry przełknął ślinę i zacisnął lekko szczękę, jakby chciał zignorować fakt, iż właśnie to on został zignorowany.
-Niedawno byłem z Greenbo...- wskazał skinieniem głowy niziołka -I jego elfim ziomkiem w melinie goblinów, które sprawiały w okolicy problemy. Była tam jakaś stara świątynia. Tam głosy się nasiliły... Najgorzej było przy dziwacznym posągu, który przemawiał do dowódcy goblinów, zanim go wykończyliśmy.- miał nadzieję, że więcej szczegółów oznacza więcej informacji od kleryka.
- Więc klątwa... zapewne.- odparł krótko kapłan Tempusa popijając piwo i zerkając na półorka.
-Aha...- burknął zielonoskóry, jakby odpowiedź kapłana wcale go nie dziwiła ani nie szokowała -[i]Co mam zrobić, aby się z niej uwolnić?[i]- spytał. -Jeśli to klątwa i nie jesteś wyznawcą Tempusa... to będziesz musiał zapłacić.- Gunnar podrapał się po podbródku.- 150 sztuk złota...o ile dobrze pamiętam.
Ur’Thog zamilknął na chwilę wytężając swój umysł. Przez chwilę chciał coś powiedzieć, jednak powstrzymał się. Dopiero kilka uderzeń serca później wejrzał na Gunnara i rzekł do niego.
-Opowiedz mi coś o Tempusie...
- Co by tu rzec. To bóstwo wojen, szanuje siłę wojownika i zew krwi, jaki walce towarzyszy. Lecz nie toleruje bestialstwa, czy okrucieństwa. Z wrogiem nakazuje rozprawiać się szybko, a poległych i swoich i przeciwnika szanować. Wojna jest naturalnym efektem cywilizacji. Tak jak burza oczyszcza pole do odrodzenia, tak i wojna niszczy stare, by dać miejsce nowemu. Tempus nie stoi po żadnej ze stron konfliktu, bowiem wojna sprawiedliwa to wymysł głupców. Na wojnie zwycięża siła i spryt, a nie argumenty jednej ze stron konfliktu.-zaczął mówić Gunnar jakoś nie przejmując się tym czy półork słucha, czy nie.
-A jeśli chciałbym porzucić starych bogów i przejść w wiarę w Tempusa. Pomógłbyś mi?- spytał bez ogródek. Fakt, iż dogmaty Boga Wojen były dla zielonoskórego atrakcyjne, nie był kłamstwem. -To długa droga ...tak porzucać jednego boga na rzecz drugiego.-odparł kapłan przyglądając się badawczo.- Ale po to tu jestem.
Podrapał się za uchem.-Przyjdź na nabożeństwa wieczorne. To dobry początek.
Thog skinął głową. -Zatem do wieczora.- rzekł, po czym nie chcąc już przeszkadzać mężczyźnie wrócił do stolika przy którym siedział Greenbo. Miał nadzieję, iż w ten sposób uda mu się pozbyć wizji, koszmarów i głosów w głowie. Po za tym miał świadomość, że jako wyznawca jednego z ludzkich bóstw będzie inaczej postrzegany w takich osadach, jak ta, w której właśnie przebywał.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |