Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2010, 12:51   #22
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Zielonoskóry przeskakiwał spojrzeniami z znajomego niziołka, na nieznajomą kobietę, oraz drugiego niziołka, którego skądś kojarzył. Gdy malec odezwał się, do Greenbo, Thog zmrużył oczy, próbując sobie z całych sił przypomnieć, skąd zna osobnika, jednak jego szare komórki nic nie potrafiły zdziałać. Wiele rzeczy zapomniał i wiele osób nie pamiętał. Być może kiedyś przyszło mu wraz z innymi orkami pogonić niziołka, gdy ten zabłąkał się na terenach łowieckich, zielonoskórych. Być może to Thog uciekał przed grupą łowców nagród, w której był karzeł. Z resztą nie robiło to Thogowi różnicy.
-To gadaj se, ja ide do tego człeka.- burknął do znajomka i podszedł do kapłana.

-Witaj, nazywam się Thog...- przedstawił się, mając na uwadze iż takie są właśnie obyczaje ludzi, elfów i masy innych nacji Faerunu. Kapłan wyglądał na raczej spokojną i opanowaną osobę i dużym rozsądku, z którego wszak klerycy słynęli.
Mężczyzna obrzucił orka obojętnym, acz ciekawskim spojrzeniem. Przez chwilę milczał nim rzekł.- Gunnar kapłan Tempusa.
-Od jakiegoś czasu miewam koszmary. Mam wrażenie, że ktoś do mnie mówi, podczas, gdy moi kamraci nie ruszają ustami. Wydaje mi się, że coś ze mną się dzieje.- wyjaśnił bez ogródek. Nie chciał zaprzyjaźniać się z mężem a zwyczajnie poprosić go o radę.
-Czy nie wiesz, co może mi być? Jakie mogą być powody, tego dziwactwa, które się wokół mnie dzieje?- spytał.

- Opętanie, klątwa, zatrucie narkotycznymi grzybkami, złe nawyki żywieniowe, a może sumienie cię ruszyło?- kapłan wymienił kilka przyczyn jednym tchem nie poświęcając żadnej większej uwagi. Po czym zaczął pić zamówione piwo w oczekiwaniu na posiłek.
Zielonoskóry przełknął ślinę i zacisnął lekko szczękę, jakby chciał zignorować fakt, iż właśnie to on został zignorowany.
-Niedawno byłem z Greenbo...- wskazał skinieniem głowy niziołka -I jego elfim ziomkiem w melinie goblinów, które sprawiały w okolicy problemy. Była tam jakaś stara świątynia. Tam głosy się nasiliły... Najgorzej było przy dziwacznym posągu, który przemawiał do dowódcy goblinów, zanim go wykończyliśmy.- miał nadzieję, że więcej szczegółów oznacza więcej informacji od kleryka.
- Więc klątwa... zapewne.- odparł krótko kapłan Tempusa popijając piwo i zerkając na półorka.

-Aha...- burknął zielonoskóry, jakby odpowiedź kapłana wcale go nie dziwiła ani nie szokowała -[i]Co mam zrobić, aby się z niej uwolnić?[i]- spytał.
-Jeśli to klątwa i nie jesteś wyznawcą Tempusa... to będziesz musiał zapłacić.- Gunnar podrapał się po podbródku.- 150 sztuk złota...o ile dobrze pamiętam.
Ur’Thog zamilknął na chwilę wytężając swój umysł. Przez chwilę chciał coś powiedzieć, jednak powstrzymał się. Dopiero kilka uderzeń serca później wejrzał na Gunnara i rzekł do niego.
-Opowiedz mi coś o Tempusie...
- Co by tu rzec. To bóstwo wojen, szanuje siłę wojownika i zew krwi, jaki walce towarzyszy. Lecz nie toleruje bestialstwa, czy okrucieństwa. Z wrogiem nakazuje rozprawiać się szybko, a poległych i swoich i przeciwnika szanować. Wojna jest naturalnym efektem cywilizacji. Tak jak burza oczyszcza pole do odrodzenia, tak i wojna niszczy stare, by dać miejsce nowemu. Tempus nie stoi po żadnej ze stron konfliktu, bowiem wojna sprawiedliwa to wymysł głupców. Na wojnie zwycięża siła i spryt, a nie argumenty jednej ze stron konfliktu.-zaczął mówić Gunnar jakoś nie przejmując się tym czy półork słucha, czy nie.

-A jeśli chciałbym porzucić starych bogów i przejść w wiarę w Tempusa. Pomógłbyś mi?- spytał bez ogródek. Fakt, iż dogmaty Boga Wojen były dla zielonoskórego atrakcyjne, nie był kłamstwem.
-To długa droga ...tak porzucać jednego boga na rzecz drugiego.-odparł kapłan przyglądając się badawczo.- Ale po to tu jestem.
Podrapał się za uchem.-Przyjdź na nabożeństwa wieczorne. To dobry początek.
Thog skinął głową. -Zatem do wieczora.- rzekł, po czym nie chcąc już przeszkadzać mężczyźnie wrócił do stolika przy którym siedział Greenbo. Miał nadzieję, iż w ten sposób uda mu się pozbyć wizji, koszmarów i głosów w głowie. Po za tym miał świadomość, że jako wyznawca jednego z ludzkich bóstw będzie inaczej postrzegany w takich osadach, jak ta, w której właśnie przebywał.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline