Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2010, 20:14   #10
MadWolf
 
MadWolf's Avatar
 
Reputacja: 1 MadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znany
Ventidius na spokojnie wysłuchał raportu i niemal mimowolnie zaczął planować atak. Było oczywiste iż plugawe stwory w które zmieniła się poprzednia załoga statku muszą zostać unicestwione. Fakt że jego przeczucia się sprawdziły i miał rację spodziewając się czegoś podobnego nie dawał mu satysfakcji. Oczywiście odczuwał złość na lekkomyślnych przedstawicieli szlacheckiego rodu, ale nie miał zamiaru wytykać wszystkim win i powtarzać „A nie mówiłem?”. Na rozliczenie winnych przyjdzie czas później. Wrócił myślami do ich sytuacji taktycznej, śledząc jednocześnie obraz z wyświetlacza. Niekorzystne ukształtowanie terenu wykluczało atak frontalny, ale Marine daleki był od desperacji. Przez ostatnie tygodnie analizował dostępne im środki i ich zastosowanie na różnych polach walki, a wąskie korytarze gwiezdnych krążowników nad wyraz często przewijały się w jego symulacjach.

- Aby jak najszybciej opanować sytuację na statku musimy doskonale zgrać nasze wysiłki – przeniósł spojrzenie na kapłanów maszyny – Należy odciąć jak najwięcej możliwych dróg ucieczki wroga i mam nadzieję że możemy w tym zadaniu liczyć na pomoc okrętowych inżynierów? Trzeba zaplombować wszelkie znane nam kanały wentylacyjne i techniczne. Pozostałe przejścia obstawimy gwardią pokładową... z wyjątkiem tych najdogodniejszych do natarcia oczywiście - Zamilkł na chwilę bębniąc palcami po stole. Wiedział doskonale że sam nie będzie mógł stanąć na czele tego szturmu i bolał nad tym, ale był przekonany że czas jego chwały jeszcze nadejdzie.

- Jako pierwsi powinni uderzyć barbarzyńcy z obu plemion – tym razem obrócił się do stojącej nieco z tyłu Sędzi Guarre - Mam nadzieję że uda się Pani zapanować nad tą hołotą i zadbać by nie uciekli z pola walki... ani nie rzucili się sobie nawzajem do gardeł.
Wysoka kobieta uśmiechnęła się salutując - Możesz na nas polegać, Panie. Osobiście dopilnuję aby ich wodzowie wybrali najlepszych ludzi.
- Doskonale – cieszyło go że przynajmniej niektórzy wykazywali właściwy zapał przy wykonywaniu swoich obowiązków - Ja mam zamiar przewodzić atakowi od strony podajnika torped. Jestem przekonany że kilku serwitorów z odpowiednim oprzyrządowaniem w kilka minut poradzi sobie z otwarciem nam drogi do celu.

Przełożona Arbitrów zasalutowała raz jeszcze i z głośnym stukotem pancernych butów wymaszerowała z sali. Ventidius po raz kolejny rzucił okiem na obraz przekazywany z serwoczaszki, ale przeklęci nie wydawali się świadomi nadchodzącej zagłady.
- Udam się teraz do biskupa Alvareza – oznajmił reszcie zgromadzonych – Myślę że z radością pomoże nam w oczyszczaniu okrętu z brudu jakim zostały skalane jego pokłady – a przy okazji okaże się ile są warci w walce dodał w myślach Nigdy nie wiadomo kiedy mogą się przydać ludzie potrafiący odrzucić na bok wszelkie skrupuły gdy ważą się losy ludzkości – Pozostawiam sprawę badania stacji w waszych kompetentnych rękach Panowie. Chwała Imperatorowi!


Akolici sekty nie prosili nawet by zaczekał na zaanonsowanie, tylko poprowadzili go od razu do komnat Biskupa. Wielebny w skupieniu wysłuchał skróconej do minimum relacji z posiedzenia i bezzwłocznie nakazał rozpocząć przygotowania. Zgodnie z przewidywaniami nie czuł żadnych obaw przed konfrontacją z siłami ciemności, ale swoim mnichom nie powtórzył tego co sam usłyszał. Ograniczając się do krótkiego kazania o potwornościach z Osnowy i wykazując pełne zrozumienie konieczności pośpiechu zaskarbił sobie sympatię wojownika. Po raz pierwszy odkąd wkroczył na pokład Gwiazdy, młody Pretorianin poczuł ulgę widząc że, przynajmniej w obliczu bezpośredniego zagrożenia, ci ludzie potrafili wykazać się kompetencjami i słusznym zapałem.

Stojąc naprzeciwko nierównego szeregu pokładowych sił zbrojnych nie mógł nie docenić starań młodego sierżanta, który krzykiem i trzymanym w dłoni pistoletem usiłował wykrzesać choć odrobinę bojowego ducha ze swoich podwładnych. Marine dostrzegał krople potu na czole podoficera i jego spłoszone spojrzenia, ale starał się tłumaczyć te objawy ekscytacją przed zbliżającą się bitwą. Cieszyło go że towarzyszą im pełni zapału fanatycy, którzy z niecierpliwością oczekiwali szansy na udowodnienie Imperatorowi swego oddania w słuszny, i chyba najczystszy sposób: mordując Jego wrogów. Wierzył że ich radosne podniecenie i wspólne recytowanie wersetów Katechizmu Nienawiści musiały zdecydowanie poprawiać morale obecnych.

Ventidius raz jeszcze obrzucił spojrzeniem towarzyszące mu oddziały, z zadowoleniem dostrzegające kilku arbitrów przysłanych mu do pomocy. Widok czarnych wizjerów stylizowanych na czaszki masek skutecznie zniechęcał maruderów do pozostawania w tyle podczas marszu na pozycje.
Jesteśmy tak gotowi jak to tylko możliwe myślał stając tuż za serwitorami. Pół ludzie, pół maszyny czekały cierpliwie na sygnał by rozpocząć swoją pracę. Kiedy tylko Guarre zapędzi dzikusów do walki będziemy mogli zaczynać i niech Imperator ma nas w swojej opiece.
 
MadWolf jest offline