Rozmowy na tematy religijne przerwało wejście elfa. Darios rozejrzał się dookoła i upewniwszy się, że cała jego drużyna tu jest. Wejście elfa przyciągnęło uwagę nie tylko Thoga czy Greenbo. Przede wszystkim przyciągnęło uwagę kobiety rozmawiającej z niziołkiem. -Daaaarios, kochanie, dłuuugo cię nie było!- wywrzeszczała na powitanie. A odpowiedzią na to były słowa elfa.- Witaj Styrio, jak tam...- tyle zdążył wydukać zanim kobieta oplotła go ramionami i przyssała swe usta do jego ust w pocałunku na podobieństwo winorośli oplatającej drzewo. Gdy już skończyła całować, Darios dokończył.- Widzę że tęskniłaś.
I zasiedli przy jednym stole. Greenbo, Darios, oraz Ur’Thog. Oraz owa ciemnowłosa kobietka z chustą na głowie, imieniem Styria. Ale ona usiadła elfowi na kolanach zamiast na krześle. -Jako, że tylko zabiliśmy przywódcę, ale goblinów nie przepędziliśmy, to nie chciał wypłacić pełnej nagrody. Jeno trzy czwarte utargowałem. Sto pięćdziesiąt sztuk złota. Dla każdego po pięćdziesiąt.- rzekł ustawiając trzy słupki złotych monet.
Jeden słupek elf przesunął w kierunku półorka, drugi w kierunku Greenbo. Potem Darios rzekł .- Planuję wrócić do tamtej świątyni, ale w liczniejszym gronie. Tak więc jutro zawieszę ogłoszenie, ruszamy za pięć dni. Macie jakieś uwagi? -Ja mam... czyli przez trzy dni jesteś mój?- spytała Styria całując usta Dariosa. Alchemik uśmiechnął się dodając.- Powiedzmy...
Greenbo zgarnął swoją działkę i spytał kobiety na kolana elfa. – Styrio... piszesz się na kolejną wyprawę? -Moooże...- zaczęła się zastanawiać machając frywolnie nogami jak mała dziewczynka.- Zobaczymy za cztery dni.
-A ty Ur’ Thog?- spytał elf pytając półorka.
No właśnie... co właściwie miał zrobić ze swoim życiem. Był wolny. Miał gotówkę i co poza tym? Jaki cel mu został w życiu? Po tym jak stracił klan i część swej pamięci?
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |