Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2010, 03:53   #3
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
M. zastanawiała się jak właściwie powinna ugryźć postawione przed nią zadanie, preferowanie tak aby narobić jak najmniej bałaganu. Bo świntuszenie przy posiłku bardzo źle świadczy o jedzącym. Miała jednak wrażenie, że aby poradzić sobie z tym daniem konieczna będzie dyslokacja szczęki. Zielone ślepia raz po raz zmieniały punkt zogniskowania, badając pozostałe pijawki zgromadzone w pomieszczeniu. Siłą woli stłumiła jęknięcie zażenowania rodzące się gdzieś głęboko w jej wnętrzu. Standardowy wampirzy Pick & Mix. Na wyłapanie wszystkich szczegółów i dokładną analizę psychologiczną szkoda było marnować czas. Najlepsze wrażenie zrobił na niej chyba dzieciak o niebieskich włosach, ponieważ jego nastawienie względem pana i władcy można było odebrać jako werbalny cios w rodowe klejnoty. M. chętnie zobaczyłaby na co jeszcze go stać, skoro berbeć miał wystarczająco duże cojones żeby zacząć się targować z Księciem przy pozostałych zebranych.

Podniosła się powolutku z krzesełka i wypożyczywszy część danych rozłożonych na stole, zaczęła skrupulatnie je kopiować. Z pomocą przyszły jej długopis i notes. Mogła oczywiście poprosić o kserówkę, czy coś podobnego, ale… lubiła posiadać chociaż skromne złudzenie samodzielności. Pisadło zniknęło w kieszeni z cichym klik, podążył za nim zabazgrolony kajet. Kiedy już zaznajomiła się ze wszystkimi rubrykami, nie mogła się nie uśmiechnąć. Nie był to uśmiech kpiący, ale pełen uznania. Kto by pomyślał, że szpiedzy będący na usługach Księcia mają dostęp do tego typu informacji? Dla innych dane mogły zdawać się stekiem bzdur, bezpośrednio przekładającym się na zmarnowany talent i pieniądze. Jednak blond-włosa dziewoja była w stanie doszukać się w nich naprawdę wartościowych smaczków.

Skoro już o tym mowa, to ukochany przez wszystkich, zachłyśnięty władzą francuz przechodził chyba jakąś formę załamania nerwowego. Takie przynajmniej sprawiał wrażenie, gdy obserwowało się jego ekstremalnie bipolarne zachowanie. Strach, nadzieja, gniew, desperacja – wszystko w jednym, skondensowanym pakiecie. Niezwykle niestabilnym, grożącym nagłą eksplozją. Oczywiście na stołek Księcia czekało już w kolejce piętnastu innych desperatów, szykujących kły, noże i podejrzanie aerodynamiczne kowadła. Ach! Zaprawdę, to straszne jak bardzo obowiązki związane z piastowaniem urzędu są w stanie wyniszczyć człowieka. Nie daj się Pier, nie daj!

Gdy M. poczuła, że się czerwieni, odłożyła romantyczne myśli o Księciuniu na bok, przynajmniej na chwileczkę. Wróciła dłońmi i patrzałkami do materiałów w jakie zostali zaopatrzeni dzielni, wampiryczni detektywi. Przeczytała ponownie pierwszy wpis z aktówki. Emilia Beatrix Zorg. Zorg, Zorg, Zorg… co za ohydne nazwisko, blech! Nie pasowało do tak pięknej dziewuszki! Powinna je jak najszybciej zmienić. Cóż, we wszystkim trzeba dopatrywać się pozytywów. Przynajmniej o tyle dobrze, że nie Zerg.

Gdy przyszło co do czego i władca przybytku ujawnił morderczą zawartość walizy, M. pozostała równie podekscytowana i ruchliwa co martwa ryba w zamrażarce. Podobne fanty miała już w rączkach nie raz, „znajdowała” je sama. Brak numerów na spluwach nie był faktem na tyle istotnym aby ją zainteresować. Zrobiła jednak na przekór samej sobie i sięgnęła od niechcenia po jedną z pukawek. Przyglądała się jej uważnie, badała iglicę, spust i bęben. Z łatwością można było zauważyć, że dziewczyna nie jest przyzwyczajona do broni palnej. Wątpliwe, czy w ogóle wiedziała jak należy się nią posługiwać. Ot, głupia blondynka z najnowszym katalogiem Avon miast prawej półkuli mózgowej. W końcu odłożyła Colt’a na stół, zupełnie jakby obawiała się, że ten za chwilę odgryzie jej rękę.
- Ehm, tak. Bardzo sprytne i zaradne rozwiązanie, ale… raczej podziękuję.
Uśmiechnęła się przymilnie do Księcia, w żadnym razie nie chcąc być odebrana jako niewdzięczna. „Pokorne ciele dwie matki ssie” itp. itd.
 
Highlander jest offline