Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2010, 19:13   #4
lauerhill
 
lauerhill's Avatar
 
Reputacja: 1 lauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodze
Czternaście godzin lotu i zaraz na odprawę… Heh... Powinienem chyba przywyknąć... - Pomyślał, gładząc naznaczoną siwizną brodzę. Szare, przekrwione ze zmęczenia oczy utkwił w wirującym hologramie i od niechcenia słuchał słów starca, cała sytuacja wydała mu się dziwnie znajoma.

28 lipca 2144 rok [Krążownik Argo VI]
Błękitna poświata hologramu tworzyła niezwykłe iluminacje w zetknięciu z wyposażeniem sali odpraw. Na podwyższeniu po środku sali stał CAG rozdzielając zadania bojowe na kolejny dzień wojennej zawieruchy.
- … Skrzydło Myśliwskie “Szpon” zajmie pozycje w kwadracie AVD1438 w oczekiwaniu na wychodzący z nadprzestrzeni prom “Tyberiasz”. W wypadku napotkania oporu zniszczyć prom i wycofać wedle standardowych procedur do floty. - Kapitan na chwilę przerwał poluźniając kołnierzyk munduru. - Klucz pod dowództwem Von Velbranda proszę o pozostanie. To wszystko...
CAG zaczekał aż wszyscy pozostali piloci opuszczą salę i podjął na nowo.
- Panowie na was czeka bardziej, że tak to ujmę delikatna robota. Oto pułkownik Maelis z Wywiadu. Tymczasowo to on dowodzi waszym kluczem.
- Witam i od razu przejdę do rzeczy. W centralnej części mgławicy Alaska 3 znajduje się stacja kosmiczna Zebra. Jest to punkt przerzutowy dla uchodźców chcących wesprzeć siły nieprzyjaciela. Waszym zadaniem jest zniszczenie stacji. Mamy nadzieję, że zniechęci to tych cholernych nieludzi do wstępowania w szeregi wroga...



Z zamyślenia wyrwał go nagłe zniknięcie hologramu. Starzec prowadzący odprawę znikał właśnie w drzwiach, a pozostali jej uczestnicy podążyli za nim. Na korytarzu dobiegł go damski głos, z początku myślał, że śni, nim nie dostrzegł wśród nich młodziutkiej blondynki. Gdzieś przed nimi zabłysło światło.Oczy Hugona zabłysły, a twarz rozpromienił zawadiacki uśmiech.
- Kolejny galaktyczny dom Valkirie RM-3, ciekawe ile jeszcze dożyje... - mruknął pod nosem.

Zwiedzanie statku zajęło trochę czasu. Von Velbrand musiał przyznać, że w porównaniu do jednostek Koalicji, które w najprzychylniejszy sposób, można by nazwać wiekowymi, Valkirie robiła niesamowite wrażenie. Jacob opowiadając o kolejnych pomieszczeniach zachowywał się niczym doskonały sprzedawca nieruchomości świadomy wad projektu, lecz przedstawiający wyłącznie jego zalety. Gdy przyszło do wyboru kajut były komandos poczekał, aż wszyscy inni wybiorą sobie lokum, po co się wyrywać, poza tym to akurat posunięcie bardzo strategiczne. Dowiesz się gdzie mieszkają wszyscy, lecz tylko nie liczni wiedzieć będą, gdzie zamieszkasz ty.

Velbrand nie chciał kajuty jako takiej, jednak mimo usilnych starań, nie udało mu się zaszyć w jakimś cichym koncie magazynu uzbrojenia. Wybrał więc wiedziony życiowym doświadczeniem, wszak niemal całe życie spędził na pokładach jednostek Floty Koalicji, kajutę z której jest blisko zarówno do mesy, jak i do łazienki. Pomieszczenie nie było może zachwycające, jednak na pewno o wyższym standardzie niż ten, do którego przywykł. Łóżko, szafka, biurko i prawdziwy fotel, jak by się dobrze zastanowić, to nigdy od czasu gdy został oficerem i zaczął mu przysługiwać w kajucie fotel, nie miał go jako takiego. Owszem czasem zdarzały się jakieś nadpalone i zmechacone, wymontowane z myśliwców, które szły na złom, czy wytwory na kształt pufy stworzone przez domorosłych inżynierów z resztek ścigaczy, czy motocykli repulsorowych. Rozpakował się, przejrzał dokładnie ekwipunek. Wiedział że wszystko jest na swoim miejscu i to w jak najlepszym porządku, nie mniej jednak tak nakazywał swoisty rytuał, wpojony mu przez armie. Gdy skończył, zaczął dokładne badanie pomieszczenia. Sprawdził każde miejsce, każdy zakamarek, w którym mogły znajdować się potencjalne pluskwy, podsłuchy i kamery. Nic nie znalazł. Dopiero teraz wymęczony zwalił się na miękki fotel.Wyciągnął z kieszeni nie wielką piersiówkę i pociągnął spory łyk.
- Pięknie kurwa..., pięknie.

 
lauerhill jest offline