Zasmucony brakiem odpowiedzi Raitar wstał z łóżka, założył swój pancerz i włożył karabin do kabury na plecach. Amunicję poprzypinał do paska z narzędziami, a komunikator znalazł się w pokrowcu. Spojrzał jeszcze raz na pokój i wyszedł.
Odwiedził zbrojownie po tylko dwie rzeczy. Grubą kurtkę i gogle. Kurtkę z futrem założył na pancerz i zapiął, natomiast gogle zostawił założone na czoło. Ile sił w nogach biegł do sali, w której mieli się spotkać. Mijał krzątających się ludzi, drzwi do innych pokojów, kilka hologramów, aż doszedł do swoich towarzyszy. Ledwo złapał powietrze, kiedy usłyszał: - Nareszcie jesteś! Dla Ciebie jest pojazd pod żółtą płachtą.
Z zaskoczeniem odsunął płachtę i spojrzał an swoje cudeńko. Dawno nie widział takiego skutera śnieżnego jak ten. Był cały biały, jedynie wyróżniał się panelem, który był czarny. Kiedy tylko Desantowiec usiadł i przekręcił kluczyk, maszyna zamruczała wesoło i włączyły się światła. Harklassi dostrzegł dwa małe działka wystające spod maski i przy kierownicy dwa przyciski. Zapewne spusty. - Dziękuję.
Zwrócił się do Boba. Po czym przypiął karabin do boku swojego skutera i zaczął obserwować innych.
__________________ Kiedyś ludzie byli sobie bliżsi...
Musieli...
Broń miała krótszy zasięg... |