"Ciekawe, jakie on i jego pan pijają wina" myślał Eugen, obserwując ich zleceniodawcę.
Był ubrany jak zwykle w ciemnozielone spodnie, czystą koszulę, lekki kaftan oraz swój wierny płaszcz - jedyną starą rzecz, jaką miał na sobie. Uwagę osób oglądających go (a zwłaszcza jego postępującą łysinę) wymyślną jak na standardy jemu podobnych fryzurą.
Od czasu do czasu zerkał w stronę Sharlene, zastanawiając się, czy jej osobowość jest tak ciekawa jak gesty i uśmiech?
Patrząc na towarzyszy odruchowo analizował ich twarze, mimikę, gesty. Elf był nietypowy, albo po prostu spięty. Niziołek - jak to niziołek, trudno coś stwierdzić na początku znajomości. Sharlene...cóż, parę lat temu..."ale nie jestem jeszcze takim staruchem" - pomyślał i rozejrzał się po miejscu, w którym przebywali.
Eugen czuł się tutaj dobrze - nie za często, ale bywał jednak w lokalach tej klasy. Reszta towarzyszy chyba raczej nie, ale to nieistotne. - Jeszcze jedno – jutro rano przy wejściu do tej karczmy spotka się z wami jeden z ludzi mojego mocodawcy. Będzie służył wam pomocą w poszukiwaniach. Jakieś pytania? Jeżeli nie, muszę was pożegnać. Mam dziś jeszcze kilka innych spraw do załatwienia.
Eugen zastanowił się. "Strasznie ciekawy ten Borha" - pomyślał. "Miasto miastem, lepsza dzielnica lepszą dzielnicą, straże strażami, ale taki człowiek nie porusza się bez ochrony w takim ubiorze i ozdobach, a widać, że rapier my dynda jak ozdoba" - sam Eugen praktyki dużej nie miał, ale przestudiował dwie czy trzy księgi o szermierce i znał podstawy, w tym mocowanie broni. "Albo odważny, albo obstawa jest niewidoczna...tym bardziej trzeba na to zwrócić uwagę" - stwierdził, notując w głowie swoje przemyślenia. Szanowny Panie - odezwał się, uważnie dobierając słowa - a jak mamy poznać Twojego człowieka? Jakieś hasło nam przekażesz, czy mamy zwracać uwagę na symbol na pierścieniu? Chcielibyśmy mieć pewność, że Twój człowiek to właściwa osoba...
Skończył i spojrzał uważnie na Georg'a. |