Gdy Sly umościł się już w swoim nowym legowisku, poszedł rozejrzeć się po statku.
Usiłował zapamiętać mniej więcej rozkład poszczególnych poziomów i pomieszczeń.
Wiedziony ciekawością tarkanoid cicho wszedł do zbrojowni, jak najlżej włócząc łapami.
Zamarł na widok dziesiątek przeróżnych karabinów, pistoletów, skafandrów i broni.
W końcu jego wzrok spoczął na znajomym kształcie.
Vivitich podszedł i delikatnie uniósł toporek i zważył w dłoni.
Choć tomahawk miał dziwne szlify i regulacje w chłodnym, przedziwnie lekkim metalu ostrza, tarkanoidowi to nie przeszkadzało.
Stwór zamachnął się na niewidocznego przeciwnika. Rozległ się świst, toporek na ułamek chwili zamienił się w smugę.
To dobra broń, pomyślał Sly, chowając toporek za pasem.
Wziął również lornetkę i maskę, przypominając sobie pierwsze oddechy powietrzem ludzi w Celi. A gdyby na planecie Zero było chłodniej niż podczas mroźnych tarkańskich zim? Sly zadrżał na samą myśl.
W końcu zmęczony pełnym stresu dniem, udał się z powrotem do maszynowni, by wbrew swoim oczekiwaniom usnąć kamiennym snem.
Vivitich obudził się wcześniej, leżał nieruchomo, wsłuchując się we wszystkie szmery, stuknięcia, odgłosy.
-Członkowie załogi "Zero" proszeni są o stawienie się w hangarze - dobiegł go stłumiony przez ściany głos komputera.
Wciąż zaspany łowca bezzwłocznie udał się na miejsce.
-Jesteśmy tutaj gdyż chciał bym wam przestawić pewną niespodziankę – rzekł technik-Bob, podekscytowany. Niespodziankę? Jaką niespodziankę mogli przygotować ludzie?
Vivitich wziął przykład z innych, podszedł niepewnie do płachty i jednym ruchem ściągnął materiał.
„Śnieżny skuter” niewiele różniący się od pozostałych. Maszyna była nieco krótsza, z płozami o odpowiedniej długości, przycupnięta na pojedynczej, masywnej gąsienicy. Lakier był jasny, prawie, że biały. Maskowanie, zauważył Vivitich.
Sly spojrzał na maszynę z podziwem. Widział jak na podobnych skuterach podjeżdżały pod „jego” bar pijane szczeniaki, gdy był ochroniarzem. Tamte robiły dużo hałasu i miały zwyczaj pojawiać się jak gdyby znikąd.
Gdy Jackob odpalił swój pojazd, miast ryku silnika Vitich dosłyszał tylko cichy szum.
__________________ moja postać =/= ja // Tak, jestem kobietą. |