Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2010, 13:16   #3
Miriander
 
Miriander's Avatar
 
Reputacja: 1 Miriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie coś

Wnętrze wahadłowca, 2.48 sekundy po zamknięciu drzwi kabiny pilotów

- ...Pasażerowie lotu 815, nazywam się... -
~なしなし なし!~ pomyślał rozpaczliwie azjata, lecz nie dlatego, że fakty dochodziły do niego powoli - wręcz przeciwnie:
Żuraw momentalnie, niepytany, wydziobywał informacje z rzeki danych płynących od ubezpieczyciela, wyrzucając miriadę różnego rodzaju ikon z tekstem i zapytań połączeń na wizję. Poddenerwowany pasażer przerzucił skinięciem szóstego palca całość na ukrytą warstwę tła, HUD AR okroił prawie zupełnie, tak, że teraz mógł doświadczyć strasznego uczucia ciszy, które wdzierało się do jego fonii po wyłączeniu appletu z głosem Morriseya.

/*Zapomniał jednak wyłączyć forum dyskusyjnego, zaraz ktoś zlinkował nazwę kanału "Crisis on the flight 815", Żuraw momentalnie połączył. Masa Marsjan, ale zamiast mandaryńskiego słychać było wszędzie cholernych jankesów i ich anglosaskie, kulawe abrewiacje:
Kod:
Connecting...
Conversation on the channel "Crisis on the flight 815" started
Topic of the channel: dicks | more dicks
Gman	        Wat?
-> cttc joins Crisis on the flight 815 channel
Dorian_Gray	Huh?
somesortoffag   CRISIS EVERYWERE CRISIS EVERYWERE  CRISIS EVERYWERE 
somesortoffag   CRISIS EVERYWERE CRISIS EVERYWERE  CRISIS EVERYWERE
halp            Passgnr here, halp! sit #23, PM me! 
somesortoffag   CRISIS EVERYWERE CRISIS EVERYWERE  CRISIS EVERYWERE 
somesortoffag   CRISIS EVERYWERE CRISIS EVERYWERE  CRISIS EVERYWERE 
somesortoffag   CRISIS EVERYWERE CRISIS EVERYWERE  CRISIS EVERYWERE
halp            Passgnr here, halp! sit #23, PM me! 
somesortoffag   CRISIS EVERYWERE CRISIS EVERYWERE  CRISIS EVERYWERE
lolidunno       @halp Vision plz
somesortoffag   CRISIS EVERYWERE CRISIS EVERYWERE  CRISIS EVERYWERE 
somesortoffag   CRISIS EVERYWERE CRISIS EVERYWERE  CRISIS EVERYWERE
somesortoffag   CRISIS EVERYWERE CRISIS EVERYWERE  CRISIS EVERYWERE 
somesortoffag   CRISIS EVERYWERE CRISIS EVERYWERE  CRISIS EVERYWERE 
somesortoffag   CRISIS EVERYWERE CRISIS EVERYWERE  CRISIS EVERYWERE
*/
Ukrył zaraz to cholerstwo, ale całość napełniła go strachem.
~Zaczęło się~ . Objerzał się szybko w bok, na siedzenie numer 23. Mężczyzna, 181 cm, 78 kg, 21lat±3, fenotyp kaukaski. Mocno zanurkował w AR, podobnie jak i pasażerowie siedzący przed i za nim. Potencjalne niebezpieczeństwo. Potencjalny sprzymierzeniec. Przyszłe chwile pokażą.
Michi oparł się mocniej o swoje siedzenie.

Wnętrze wahadłowca, 4.17 sekundy po zamknięciu drzwi kabiny pilotów

-...kolejne dziesięć byłem nikim. Błędem w system-
~探す~ wypowiedział krótko w AR do Muzy, podając jej tagi: Hektor 3 reklama pic opinie hack błąd
Sam dał jeszcze swoim myślom kilka chwil.

~Lunatyk->zmanipulowany: tak | nie. Jeśli tak, to chodzi o pozyskanie rdzenia pamięci któregoś z pasażerów. Mniejsza jednostka albo już czeka w przestrzeni, albo na powierzchni Luny. Ja? Może, ale nie napędzajmy paranoi.
Może chodzić o któregoś z biznesmenów. Lecz czemu akurat ten czas i miejsce? Może chodzi o mnie. O ujawnienie się, jeśli zacznę działać. Pasażer #23 może zacząć reagować w przeciągu kolejnych minut, tak samo stewardzi. Ufać, ufać im. Ale jeśli nie zdążą lub nie poradzą sobie - śmierć. Śmierć. Dobrze, gotowy jestem na to poświęcenie, to nic, to nic, mój ubezpieczyciel...~


Podniósł dłoń do czoła. Odstawił, spojrzał - wilgoć na rękawiczce. Racjonalne.
Denerwował się. Każdy żywy organizm zacząłby się denerwować w takiej sytuacji, to normalne. To normalne, że nie może pogodzić się z myślą o własnej śmierci. Przymknął oczy. Odetchnął głęboko, niewidzialne głośniki dalej wydawały z siebie monotonny wyrok.

~Przyzwyczaj sie do tej myśli. No, oddychaj. W porządku, to tylko wariat, czasami tak się zdarza, wiesz, że to, co on robi, jest zupełnie bez sensu. Nic tym nie osiągnie. W przeciwieństwie do Twojego milczenia. Ma ono sens. Ma sens, Michi. To najlepsza forma sprzeciwu. Dawaj, wiesz, że tak, jest, połącz się z powrotem z pagodą, wyłącz sensorykę.
Dalej. Dalej. Dalej. Dalej. Dalej. Dalej. Dalej. Dalej. Dalej. Dalej. Dalej. Dalej. Dalej. Dalej. Dalej. Dalej.

Nie, nie mogę umrzeć. Nie chcę umrzeć. なし! なし! なし! なしなしなし!
~

Kod:
Wdech   -           wydech 
Wdech   -         wydech 
Wdech   -       wydech
Wdech   -     wydech
Wdech   -   wydech
Wdech   -     wydech
Wdech   -       wydech
Wdech   -       wydech
Wdech   -       wydech
Wdech   -       wydech
-bo to ostatnia rzecz, którą usłyszycie w tym życiu...- zapadł syntetyczny wyrok.

Wnętrze wahadłowca, 9.31 sekundy po zamknięciu drzwi kabiny pilotów

~Koniec. To było do zaakceptowania. W porządku, był na to gotowy: ciałem i umysłem. W końcu, to tylko nic nieznaczące wspomnienia, pewnie i tak chciałbyś zapomnieć o tym locie. Będziesz się mniej stresował bez nich. To logiczne, dzięki temu myśleniu przetrwałeś tak długo...takich decyzji oczekuje się od rozsądnego człowieka. Od mądrego mężczyzny. Człowieka nauki. Światłego człowieka. Poważnego mieszkańca poważnego habitatu.~
- 馬鹿! - zadźwięczał w jego uszach skrzekliwy, kobiecy głos.
W strachu ledwie udało mu się zdusić własny krzyk. Obrócił się w stronę głosu, tam, za siebie. Spojrzenia skrzyżowały się. Czarne jeziora niewidzących oczu fenomulatki odbijały jego własną, pełną przerażenia twarz. Kobieta była całkowicie pogrążona w AR. Powiódł spojrzeniem dookoła. Nikt nie zareagował. Nikt nic nie usłyszał. Jeden ze stewardów nachylał się nad leżącą na podłodze skorupą, drugi rozsyłał wiadomość ze swojego syntezatora:
- Proszę pozostać na swoich miejscach, obsługa linii zajmuje się problemem. Prosimy o cierpliwość -
Usiadł więc bezwiednie z powrotem na fotelu. Atak paniki.
Jego pierś falowała, był blady, pomimo "oddychającej" koszuli czuł nieprzyjemny zapach potu na całym swoim ciele. Żuraw, łypiąc podejrzliwie swoim żółtym, zwężonym ślepiem, informował o abnormalnym stanie bicia serca i przebijał się z ostatnimi formalnościami od ubezpieczyciela na warstwę główną HUDu. Michi czekał. Żuraw dziobnął go w palca, zaszczypało leciutko. Ślepie łypie groźnie.

Wnętrze wahadłowca, 14.52 sekundy po zamknięciu drzwi kabiny pilotów

Doktor wstał z miejsca, wymijając ptaszysko które strosząc pióra popędziło za nim.
Steward który nadawał komunikat wyszedł krok do przodu, wyciągając swoje robotyczne ramię, by przeprosić pasażera i uprosić o powrót na wyznaczone miejsce, ale zatrzymał się zaraz spoglądając pod swoje nogi na dziką wizualizację Żurawia, który teraz podniósł swoje skrzydło w sposób naśladujący znak stopu. Na jego białym wnętrzu była wypisana sygnatura informująca o ukończonych szkoleniach psychologicznych dr Michiego Garkushy.

- Jack? Jack?! - spytał z głośnym akcentem Garkusha. Pytanie po części pewnie padło w eter, kabina pilota powinna być wyciszona. Jego plan jednak nie opierał się na negocjacjach z nieszczęsnym terrorystą. Postanowił zaindukować sterowalne zachowania emergentne*. Przykucnął, podnosząc czarną obudowę paralizatora. Niebieski łuk elektryczny rozświetlił na moment jego twarz, gdy sprawdzał szybkim ruchem dłoni jego działanie.
Miło, od razu poczuł się jak w jakimś XP akcji. Teraz czas na #23. Powinien za sekundę zebrać się w sobie, ruszyć z całym ekranem swojego AR wypełnionym bzdetnymi i mniej bzdetnymi informacjami od anonimowych kibiców w stylu "budowa drzwi kabiny pilota wahadłowca typu TD-37" lub "jak obezwładnić maniaka". Powinien...lub nie. Czas zawierzyć trochę ludziom w Meshu. Czas wypromować bohatera. ~Numerze 23 - rusz się. No, już. Już. Już!~
Jednak dalej panowała w kokpicie cisza. Pomylił się? Znów powrót strachu, takiego obezwładniającego, ściskającego żołądek, wyciskającego przerażenie z człowieka.
- Ja...Jack?! JACK? Słyszysz mnie?! Ja-


- On Cię nie słyszy. Ściany kabiny są dźwiękoszczelne - przerwał mu donośny głos mężczyny. ~Nr 23. ありがたい, już się bałem, że nigdy się nie ruszy.~
- Spróbujmy przez interkom. Jack? Słyszysz mnie? - powiedział pewnie, jednocześnie współdzieląc klucz do wejścia na głośnik. Michi zmierzył go wzrokiem. Zaabsorbował się, nałożył sobie nawet modulację głosu, by pewnie lepiej wypaść przed zgromadzonymi transludźmi. ~Nieźle~. Azjata podał przez Żurawia wizytówkę zawierającą zaproszenie do prywatnej rozmowy na łączu bezprzewodowym, a ten przekazał ją...Muzie w formie sukkuba.
Doktor aż odruchowo przymknął na chwilę oczy, gdy demonica przeszła obok niego, machając figlarnie spiczastym ogonem i spalając się wraz z krwawiącym liścikiem w morzu ognistych płatków. ~Nieźle. Naprawdę nieźle.~

- Tak, słyszę Cię dobrze i wyraźnie...Samuelu. - odpowiedział wyzuty z emocji głos Jacka. Czyli #23 musiał również wysłać swoją wizytówkę terroryście. I ma na imię Samuel. Zanotowane.
- Mów mi Sam. - odważnie zadeklarował nr 23.
- ... - w trakcie pauzy, Garkusha wysłał Samowi wiadomość "Mów dalej. Powoli przełamuj lody"
- Słuchaj, erm, Jack, jesteś z Alphaville, right? To koło Phoenix, right? Byłeś tam kiedyś, right? Wiesz, ja jestem z Phoenix, na skrzyżowaniu 95th Lane z takim okrągłym budynkiem...chyba nazywał się "Shrubbery" Agricultural Center, right? No, to tam mieszkałem i... -
I nie odpowiadał na rozpaczliwe PW wysyłane przez Michiego. ~O co chodzi? Przecież to nie tak miała iść ta rozmowa, ten chłopak produkuje się, ale sposób "na luzaka" powinien zatrzymać sobie na później, najpierw trzeba było pozwolić synthowi gadać, stawiać żądania...a teraz jego modulator nawet nie współigra z tonem, jaki chciał nadać wypowiedzi! Katastrofa, katastrofa. I jeszcze do tego wyłącza się na PW. Cholera. Oby Ash nie zorientował się za szybko, że Samuel jest tak naprawdę Australiczyjkiem...~
- Tak...to było przy Cinema City?
- Right, right!
- To pamiętam. - zaklekotało w głośnikach. Musiał przemieścić któreś ze swoich złącz za pomocą swoich przestarzałych serwomotorów.
- To my się znamy! Jesteśmy ziomkami, a rodacy potrafią się ze sobą dogadać, right? Widzisz, tutaj są ludzie, którzy niepokoją się, o co wogóle chodzi. Masz tutaj loga, widzisz, Ci goście nie rozum-

Tego było za wiele. Samuel wysłał, jeśli nie wszystkie, to przynajmniej część PW Garkushy do blaszaka, azjata z niedowierzaniem mógł jeszcze zaobserwować długi zwój pergaminu, rozkołysane biodra sukkuba...i zaraz zniknęły one za ścianą.
Japończyk zemdlały oparł się o ścianę
~To koniec~ przeszło mu przez myśl. Zrezygnowany, podniósł wzrok, w porę, by doczekać się solidnego dziabnięcia dziobem w nos i zostania zalanym wizją dwudziestu ikon, z czego 10 odwoływało się do strony, podstron i ich źródeł terminala dla gości przygotowanego przez linię kursu, a pozostałe 10 do możliwych rozwiązań napędu otwierania i zamykania drzwi. ~Hackowanie? Ale...~

- ...
- Jaack? - tym razem to przyszły 'hero' został sprowadzony do figur pytających.
- Chwila, przetwarzam tekst - zgasił jego pytanie syntetyczny terrorysta.
- Ok, nie gorączkuj się, mamy masę czasu - porozumiewawcze stwierdzenie ze strony Sama i jednocześnie pytanie/rozkaz na posłany na PW do Garkushy - Daj mi to - ze wskazaniem na przedmiot leżący na kolanach mężczyzny. Azjata bez słowa podał mu paralizator, nawiązując na 0.7 sekundy kontakt wzrokowy z obiektem nr 23. Wyrażenie docelowe: "Mam nadzieję, że wiesz co robisz". Potem ucieczka wzrokiem w dół i w kąt pomieszczenia. Popychamy dalej jego Ego.
W kącie czekała już Muza, układając bloczki programu w bardziej przyjazną formę, rozprostowywując nici połączeń i kolorując je, by lepiej podświetlić relacje między poszczególnymi jego częściami. Michi przesunął całość w bok i rozpoczął nowe okno, rozbudowywując program. Syntetyk zaczął gadać, dobry znak.
- Nie zdajesz sobie sprawy z tego, co przeszedłem, Sam. Nikt z was nie zdaje sobie z tego sprawy. Wszyscy zginęli. Wszyscy. Przeżyli tylko Ci, co mieli pieniądze. Rewolucja przemysłowa oraz jej konsekwencje okazały się katastrofą dla rodzaju ludzkiego. Znacznie zwiększyły średnią długość życia tych z nas, żyjących w krajach “rozwiniętych”, lecz zdestabilizowały społeczeństwo, uczyniły życie niespełnionym, podporządkowały ludzi nieudogodnieniom, doprowadziły do cierpienia na płaszczyźnie psychologicznej (w krajach Trzeciego Świata również i fizycznej) oraz naraziły naturalny świat na poważne szkody. ZNISZCZYŁY nasz świat. A znajdujemy się teraz w rzeczywistości po największym katakliźmie, jaki dane było widzieć ludzkości. Katastrofie, którą WY, lewacy, sprowadziliście na ten świat! - tutaj jego głos podniósł się wyraźnie - Z pewnością technologia podporządkuje ludzi jeszcze większym nieudogodnieniom i narazi naturalny świat na jeszcze większe szkody, prawdopodobnie doprowadzi do większego rozłamu społecznego i psychologicznego cierpienia! Czy wiesz, jak to jest nie spać, ale zamiast tego przechodzić w moduł stand-by? Wiesz, jak to jest nie widzieć światła przez miesiące, tkwiąc w jednym miejscu, jedynie co trzy dni przesuwając się ledwie o pół metra, tyle, ile jest potrzebne, by żłobić dalej ciemny korytarz? Nie ruszać swym ciałem, by oszczędzać baterię, bo jeśli tam, na dole, wyłączysz się, nikt Cię nie odnajdzie, nikt nie będzie wiedział, że istniałeś, że żyłeś, że mogłeś kochać, że byłeś człowiekiem...człowiekiem! Wy, lewackie, obrzydliwe świnie [niezrozumiałe dla młodzieży nawiązanie do czasów przed Upadkiem - przyp. レーン], które przez lata wydzierałyście z nas pieniądze, a teraz pławicie się w luksusie tyranii, którą budowaliście przez dziesięciolecia, wy wieprze, pozbawiliście mnie rodziny, kraju, wiary i ciała! Zrobiliście ze mnie klekoczącą, starą skorupę, na szyderstwo i kpinę, by zadowolić wasze okrutne poczucie humoru! By zadowolić się moim poniżeniem, moją nicością, by zrobić ze mnie niewolnika waszych żądz, wy nie-ludzie, potwory nie znające już żadnych wartości! Lewacy wydają się nienawidzić wszystkiego, co...

~Kompilacja zakończona, オーク ~ zakomunikował cesarski ptak.
~Monitoruj ruch w Meshu, sprawdź, czy ktoś nie łączy się po zewnętrznym z kabiną~ krótkim poleceniem nastawił tryb pracy SI. Sprawdził czas.

Wnętrze wahadłowca, 1 minuta 44.27 sekundy po zamknięciu drzwi kabiny pilotów

Pasażerowie siedzą na swoich miejscach, pogrążeni w Meshu głębiej niż w swych snach. Jack wygłasza dalej przez interkom swój wyrzut zwrócony ku światu po Upadku. Samuel przygotowywuje się do swojej roli bohatera, błyskając co chwila paralizatorem, wsłuchując się w głos Jacka. A ja?
Czekam. Bojąc się śmierci.
 

Ostatnio edytowane przez Miriander : 23-12-2010 o 23:09. Powód: kosmetyczne poprawki w dialogach, większa korekta po przeczytaniu porad Milly...i pewnie po świętach
Miriander jest offline