Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2010, 17:54   #16
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Alianci po krótkiej rozmowie i decyzji dowódcy o zabraniu jeńca ruszyli przez zamknięte drzwi, zostawiając ciało SSmanna w stanie nienaruszonym. Po tym co ujrzeli tutaj każdy zakręt przyśpieszał bicie serca prawie do granic możliwości. Jednak przez długi czas nic się nie działo, korytarze ciągnęły się ewidentnie w głąb ziemi. Od czasu do czasu żołnierze napotykali kilka schodków w dół, czasem jakieś stalowe drzwi, które były zapewne nie do wysadzenia bez naprawdę ciężkiego sprzętu. W końcu grupa aliantów dotarła do kolejnych drzwi. Metalowe drzwi ze zbrojoną szybką jak w celach - byle móc zobaczyć czy wszystko się dzieje. Pierwszy zajrzał dowódca. Za szybką znajdowała się ogromna sala, której ściany wyłożone były białymi kafelkami. Biurka, stoły i wystrój przypominający salę operacyjną. Stoły operacyjne, pełne krwi, miejsca do sterylizacji narządzi chirurgicznych, jakieś wielkie, dziwne urządzenia które zapewne zapewniały działanie jakiegoś mechanizmu. Nic się nie ruszało, nie było nikogo. Jedyny ślad ludzkiego bytu w tym miejscu to pojawiające się tu i ówdzie plamy krwi.

Kapitan obejrzał się na towarzyszy. Nie widzieli tego co on, czekali na rozkaz. Niemiecki jeniec patrzył się na drzwi bez jakiegokolwiek wyrazu na twarzy. To trochę zaniepokoiło dowódcę, lecz po głębokim oddechu powiedział
- Wchodzimy.
Kopnął drzwi,a te ustąpiły pod naciskiem jego buta. I nagle stało się coś, czego nikt nigdy się nie spodziewał. Sala wyglądała tak jak wcześniej, przez szybkę, lecz nie było śladów krwi. Byli natomiast ludzie. Lekarze, naukowcy, badacze - nie wiadomo. W fartuchach o kolorze niebiesko-szpitalnym patrzyli się na zaszokowanych aliantów. Nikt jednak nie chwycił za broń, nie było żołnierzy, oficerów, nie błysnął nawet jeden wyciągany z kabury Luger. Naukowcy po chwili wrócili do swoich zajęć, jakby nic się nie stało. Przeglądali papiery, robili coś przy maszynach, cięli coś ... lub kogoś na stołach operacyjnych. Całkowity brak reakcji na nieproszonych gości. Sami żołnierze alianccy przez chwilę stali zamurowani, aż wreszcie jeden po drugim, z nieopisanej ciekawości weszli do sali. Jeniec szedł za nimi nadal bez śladu jakichkolwiek emocji na twarzy, która przestała być już przeraźliwie bladą.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline