Kładąc się spać Eugen zapisał skrupulatnie wszystkie ostatnie wydarzenia. Zmówił krótką modlitwę do Vereny i zasnął. Śniły mu się pustkowia, całkowicie pozbawione życia.
Nazajutrz poznali człowieka, o którym mówił Georg.
Szpetne, okropne oblicze tego człowieka przypominało Eugenowi parę rycin. Z paru książek. Książek traktujących o tym, jak łatwo niektórzy magowie wpadali w sidła. Sidła potwornych sił Chaosu.
"W swych osądach nigdy nie kieruj się strachem, nienawiścią lub sympatią"
Opanował się, przywitał - zawsze warto pamiętać o etykiecie.
Po wymianie uprzejmości i zakwaterowaniu nowoprzybyłego udali się na ulicę, na której był dom Kempera.
Zanim się zorientował, jego towarzysze już przystąpili do działania. Obserwował Sharlene, oparłszy się o ścianę najbliższego domu. Podziwiał ją. Ganił się w myślach za niezdecydowanie, brak doświadczenia w takim działaniu.
"Każdy z nas jest w czymś dobry, ciekawe, czy będzie się można wykazać czytaniem...pisaniem...podrabianiem? Zaiste, najbliższe dni mogą obfitować w bardzo ciekawe wydarzenia".
To, że Elf uda się w stronę zniszczonych domostw było dla Eugena do przewidzenia. Chciał zwiedzić sklep, ale wiedział, że Oskar z pewnością tam zajrzy, chociażby żeby kupić nowy garnek czy inną kuchenną pierdołę.
"Czas zacząć zarabiać, Eugen" - pomyślał i zaczął w skupieniu obserwować okolicę. Po chwili przespacerował się Hebrenstrasse, notując w pamięci sąsiednie ulice i układ miasta w tym miejscu. Znał dobrze Altdorf, wiedział o wpływie, jaki wywierają Kolegia na rozkład ulic i chciał przygotować siebie i towarzyszy na ewentualne niespodzianki w tej materii.
Spędził tak trochę czasu - "jeżeli wiemy, gdzie jest jego dom, stawiam przynajmniej koronę na to, że Niziołek będzie chciał tam się dostać. O ile Sharlene nie będzie pierwsza. Elf się przyda, jeżeli chodzi o widzenie w ciemności. A ja? Ja im coś przeczytam co najwyżej...muszę pamiętać, żeby powiedzieć im o tym - niech wezmą wszystko, co się da przeczytać...moment, wychodzi na to, że już mamy plan działania. Elf na zwiad i czaty, Sharlene wraz z Oskarem dostają się do środka, ja mogę się pokręcić jeszcze po okolicy przed zachodem słońca i wybadać, w jakim rytmie pojawiają się okoliczne patrole...".
Mimowolnie się uśmiechnął. Może nie będzie tak źle? Musi to przedyskutować z towarzyszami.
Ostatnio edytowane przez Karagir : 24-12-2010 o 01:04.
|