Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2010, 13:29   #7
Hermit
 
Hermit's Avatar
 
Reputacja: 1 Hermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodze

Jego włosy mierzwił ciepły i mocny wiatr, a suchość jaka gościła w jego ustach była porównywalna do niejednej zasranej pustyni w tym cholernym Afganie. Ledwo co niedawno przyjechał, a już od trzech dni siedział z czerwonymi i walił samogon. Oczy miał zamknięte, bo dnia następnego wraz z nimi miał wybrać się na skoki nad strefą 15 tego okręgu. Niby nic prostszego, ale w tym błogim śnie coś mu nie pasowało. Postanowił przełamać się, i otworzył oczy. Widok był zaskakujący...
Spadał z wielką prędkością, a on sam nie wiedział od czego zacząć.

'No chyba te fajfusy nie wyrzuciły mnie po pijaku z śmigłowca, nosz kurwa !!!'

Przeleciał przez poszycie lekkich chmur, a jego oczom ukazał się las tropikalny. To nie pasowało ponad wszystko. Odruchowo chwycił za wajchę uwalniającą od spadochronu, lecz to także nie pasowało. Nie było jej.
Zaczął więc hamować swoją prędkość, by zyskać choć trochę czasu do namysłu, ale i tak się nie dało. Łeb napierdalał jak dzwon w niedziele.

Pip, Pip, Pip... trzask

Ku jego ogromnemu zdziwieniu, coś na jego plecach się otworzyło. Plecak, bo miał pewne przypuszczenia by to tak nazywać otworzył się wypuszczając z niego zgrabny spadochron.

-Nowy model? Lekki to to, ale...

Niedane było mu dokończyć, bo nim się zorientował, przedzierał się przez koronę drzew lądując twardo na ziemi. Jego przez chwile nieruchome ciało przykrył opadający spadochron.
Szybkim i nerwowym ruchem wstał, odpinając to badziewie. Wtedy zorientował się, że nie tylko on znalazł się w tej dżungli. Było jeszcze kilku, najwidoczniej także wojskowi. Wszyscy, jak jeden mąż reagowali jak by siedzieli gołą dupą na mrowisku czerwonych mrówek.
Ręką udało mu się namacać karabinek szturmowy, oraz jego USP. Słowem, to z czym miał udać się na skoki. No, prawie wszystko bo nie miał plecaka...


Arab, bo takiego widział zaledwie wczoraj na patrolu powietrznym napierdzielał coś jak szalony, wymachując giwerą. Kilku go uspokajało, lecz na nic to chyba wychodzi. Cudem, czy też przypadkiem dowiedział się wczoraj przy popijawie co powiedzieć takiemu kiedy do ciebie celuje. Przełknął kapkę śliny, po czym począł prawić po arabsku

-Uspokój się turbanie, bo ci nasi sprawią lanie...

Za grosz nie miał pojęcia co to może znaczyć, ale postanowił dodać do tego uśmiech chińczyka z stadionu tysiąclecia. Spojrzał po twarzach pozostałych. Nie wyglądali jak jego ludzie. Postanowił z Polskiego przejść na Angielski.

- Witam panowie. Jestem Grzegorz Gerba, sierżant Rzeczpospolitej Polskiej, dla przyjaciół Husar.


Tutaj lekkim ruchem zasalutował pozostałym

-Widzę że zostaliśmy przydzieleni do... misji treningowej?


Starał się zachować pełnie powagi, na jaką było go teraz stać, ale coś nie wychodziło. Miał już takie przypadki, kiedy wysyłali go w nocy zrzutem na dany teren z wykonaniem tego i tego. Takie życie cicho-ciemnego...
Wtem nagle w lesie rozbrzmiał ryk czegoś, co śmiało mogło sprawić by nie jeden twardziel zesrał się w gacie.

-O kurwa, diabeł !
 
__________________
"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan
Hermit jest offline