Finbar zastanawiał się po co ta szalona kobieta wysyła go na Gemenon, ale chyba ostatnimi czasy za bardzo zaangażował się w sprawy Jedynego. Początkowo nowa droga rozwoju naukowego, nowe możliwości zakazane przez starych bogów, teraz to chyba już coś więcej.
Port nieco zatłoczony był skupiskiem wszystkich ludzi z dwunastu planet, różnej maści, kultury, kiedyś jednego wyzwania, bo teraz to już tak nie do końca jest. Port na Caprice w niczym nie przypominał mu jego rodzinnego domu na Aeries i małej stacji zaopatrującej, w której do niedawna pracował. Wbrew pozorom tęsknił za swym domem i swoją pracownią.
-
Witam – powiedział surowo, marszcząc oczy do człowieka, na którego wpadł, najwyraźniej strach wraz z pojawieniem się znajomego gestu -
myślę, że bez większego confusio po prostu wykonaj swoje zadanie, a ja spełnie swoje? – odczekał chwilę na reakcję nowego współtowarzysza -
pewnie Ci zostało przekazane jak się nazywam, ale powtórzę jakby to miało Ci się do czegoś przydać: Finbar Arksham z akcentem na k.
Poczekał na reakcję groźnego człowieka, albo chociaż na jego imię. Włożył lekko brudną i niechlują koszulę i udał się za swym nowym towarzyszem. To będzie długi i ciężki lot pomyślał Starmind, miał wielką nadzieję, że przyjdzie mu mieszkać w pojedynczej kwaterze. Przynajmniej o to będzie się starał na nieznanym mu statku, w drodze na nieznaną mu planetę z nieznanym mu osobnikiem. Przynajmniej alkoholu nigdy nie brakuje, spojrzał jeszcze raz na nowego współtowarzysza i pociągnął dużego łyka z piersiówki.