Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2011, 23:34   #3
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Strzeż prawa Imperium
Dotrzymuj swych obietnic i pilnuj, by inni robili to samo
Karz winnych
Niszcz magów
Nauczaj prawa tych, którzy go nie słyszeli. Niszcz tych, którzy nie chcą go słuchać
Głoś sprawiedliwość i postępuj zgodnie z jej nakazami
Człowiek jest panem stworzenia i prawa. Inne rasy winne mu są posłuszeństwo

Ostrze gładko przecięło ciało. Prosta, czerwona kreska naznaczyła bladą skórę. Metaliczna klinga noża ześlizgnęła się w bok dopiero, kiedy jej krawędź natrafiła na starą bliznę. Zgrubienie, które tworzyła bliznowata tkanka uniemożliwiło poprowadzenie dalej prostego cięcia. Krew skapywała powoli ciężkimi kroplami do ofiarnej misy. Uczucie towarzyszące modlitwie kapłanki, kiedy wypełniła ją wola Aspektu było niemal jednoznaczne z fizycznym spełnieniem. Varunath dawał jednak więcej niż kiedykolwiek mógłby jej ofiarować zwykły kochanek.

Dopiero, kiedy odstąpiła od ołtarza wdziała szary kapłański strój i maskę. Przed Aspektem ukrywanie twarzy było zbędne. On także ukazywał jej Swoją twarz podczas Zespolenia. Nie istniała tajemnica pomiędzy Varunathem a Jego Wybranymi. Przypasała obydwa Sztylety Prawdy do boku, wyznaczniki jej hierarchii pośród kapłanów i ruszyła do swej komnaty. Zmieniła natychmiast kierunek marszu udając się na wezwanie Czystego, kapłana, który jako jedyny w tej świątyni miał prawo do noszenia pięciu Sztyletów Prawdy.

Althea weszła do pomieszczenia zajmowanego przez świeckich służących świątyni. Znalazła tam tą, której szukała. Wysoka i mocno zbudowana kobieta sprawdzała ekwipunek i broń. Wyglądała jakby szykowała się do drogi lub właśnie skądś powróciła.

- Kara – kapłanka zwróciła się bezpośrednio do kobiety – Zmiana planów. Miałaś ruszać do Ceglanki, ale zamiast tego pojedziesz do Kredy.

- Tak Pani – kobieta spojrzała bystrym wzrokiem na Altheę – Jakie masz dla mnie polecenia?

- Zajmiesz pokój w drugiej z kolei gospodzie położonej najbliżej warowni i posłuchasz, co pospólstwo ma do powiedzenia w sprawie śmierci córki thara Ushmajela D’Naghar.

- Córka thara nie żyje? – Wojowniczka pozwoliła sobie na pytanie.

- Zjawię się tam za trzy dni, prawdopodobnie wczesnym wieczorem. Wyjedziesz mi na spotkanie – kapłanka zignorowała zapytanie kobiety, ale po chwili dodała - Z woli Varunatha mam wyjaśnić okoliczności jej śmierci.

- Rozumiem Pani. Będę w Kredzie pół dnia przed Tobą. Zdążę w tym czasie posłuchać plotek.

Althea skinęła głową i wyszła wiedząc, że Kara wykona wszystkie jej polecenia. Wezwała sługę, któremu poleciła przygotowanie ekwipunku na drogę. Sam Czysty miał rozmawiać z resztą wybranych przez nią towarzyszy. Arya była idealnym uzupełnieniem Kary i niejednokrotnie pracowała już dla Cierń. Natomiast mężczyzna był kobiecie nieznany. To Czysty polecił go jako obeznanego w sprawach czytania śladów ze zwłok a Althea wierzyła tak jak i pozostali kapłani w jego osąd.

Ruszyli w drogę w trójkę. Kapłanka z Aryą z przodu a „Nawrócony” z tyłu. Żadne ślady nie wskazywały na to, że przed nimi tą sama droga jechała wcześniej Kara. Cierń znała ją dobrze i wiedziała, z jakiej gliny kobieta została ulepiona. Tak samo poznała już charakter Aryi. Ten, którego zwano Albrechtem stanowił dla niej zagadkę. Tajemnicę, którą postanowiła jak najszybciej rozwikłać. W Kredzie czekało na nią śledztwo, któremu miała oddać się w całości i nie mogła dzielić swej uwagi pomiędzy mniej znaczące sprawy. Dlatego podczas tej trwającej dwa dni podróży uważnie przypatrywała się mężczyźnie tak by poznać jego naturę i ocenić jego przydatność.

Pora roku sprzyjała Althei. Wiosna na tych terenach przychodziła późno a kiedy już nadeszła słońce ogrzewało delikatnie ziemię, a nawet latem nie prażyło bezlitośnie jak w Turgii czy Rantarii. Strój kapłański chronił dobrze przed tą odrobiną światła, która docierała do Talladurianu. Cierń zdawała się pogrążona we własnych myślach, ale jej kolczasta maska ukrywała przed wzrokiem towarzyszy fakt, że przypatrywała im się na każdym kroku. Nie rozmyślała nad sprawą, którą miała się zająć. Wszystkie wnioski, do których mogłaby dojść posiadając tak niewiele informacji byłyby pochopne i mogłyby tylko wprowadzić ją w błąd.

Dotarli do celu wędrówki tak jak założyła. Kreda przywitała ich wiosenną, gwałtowną burzą, która skryła ich postacie przed wścibskimi oczami mieszkańców miasteczka. Każdy, kto nie musiał przebywać na dworze skrył się pod dachem. Ci, co z jakiś powodów przebywali na zewnątrz podczas nieprzyjaznej aury i tak niewiele dostrzegali w padającym deszczu i zalegającej ciemności.. Sama Althea w ostatniej chwili dostrzegła postać, która oderwała się od ściany jednego z domów i wyszła jej na spotkanie. Kara zsunęła nieco kaptur i skinęła głową na powitanie. Okoliczności nie pozwalały na rozmowę, więc Cierń szybko podjęła decyzję. Wydała kilka poleceń Aryi. Dziewczyna uważnie wysłuchała, po czym zsiadła z konia i oddała go czekającej na nich kobiecie. Kara domyśliła się, o co chodziło, Althei więc podała Aryi nazwę gospody, w której się zatrzymała i wskoczyła na siodło konia.

- Porozmawiamy na zamku – Cierń ucięła wszelkie rozmowy skinieniem dłoni nakazując Karze jechać ze sobą.

Kara i Arya prezentowały niezwykłe podobieństwo jak na osoby nie związane ze sobą więzami pokrewieństwa. Obie gibkie i wysokie, mocno zbudowane. Subtelne różnice pomiędzy nimi uwidaczniały się lepiej dopiero przy dokładniejszym spojrzeniu. Kara była starsza od Aryi i jej włosy miały ciemniejszy bardziej kasztanowy odcień. Jednak dopiero poświecenie uwagi twarzom obu kobiet mówiło, że miało się do czynienia z dwoma różnymi osobami. Althea nie miała wątpliwości, iż Arya bez problemów zajmie miejsce zwolnione przez Karę i nikt nie zwróci na tę zamianę żadnej uwagi.

Nie zaprzątając sobie więcej głowy swoimi podwładnymi skupiła całą uwagę na władcy Kredy Ushmajelu. Wiedziała, że thar zdecydował się na osobiste powitanie między innymi, dlatego żeby ocenić jej osobę. Uznała taką postawę za całkowicie zrozumiałą. Sama postąpiłaby podobnie w takiej sytuacji. Skoro D’Naghar stworzył jej taką możliwość wykorzystała tę sposobność obserwując zachowanie oraz gesty i mimikę thara. Nie dostrzegła nic, czego nie miałaby oczekiwać w okolicznościach, w których znalazł się thar. Smutek i żałoba pokryte pragnieniem zemsty i gniewem na tego, kto ośmielił się potraktować tak członka rodziny D’Naghar. Wiedziała, że Ushmajel przyjrzał się jej szatom i masce a głównie Sztyletom. Zobaczył i zrozumiał. Drugi krąg wtajemniczenia. Siewca Prawdy. Nie mniej, nie więcej dla pozycji, którą zajmował. Po tym spostrzeżeniu z cynicznym uśmiechem poinformował o łowcy głów, którego zaangażował w sprawę. Wiedząc, że nie ma do czynienia z Sędzią ani nawet z Łowcą zapewne wypróbowywał cierpliwość Althei.

- Kara nie minie zbrodniarza i ktokolwiek jej dokona zawsze będzie miał w tym swój udział Varunath – powiedziała kobieta spokojnie i pokłoniła się oficjalnie oddając szacunek głowie rodu D’Naghar.

Cierń ruszyła za przewodnikiem oferowanym przez władcę na pokoje, w których miała się zatrzymać wraz ze świtą. Na miejscu nakazała Karze zająć się ulokowaniem ich ekwipunku na miejscu.

- Nathanella D’Naghar będzie pierwszym świadkiem, z którym się spotkamy – zwróciła się do Baltazara.

Starzec nieco zaskoczony uniósł brwi i zapytał:
- Spotkasz się Pani?

Odpowiedziało mu oblicze, zawsze nieruchomej i zawsze takiej samej, maski.

- Nie obawiaj się człowieku. Nie zamierzam zakłócać równowagi poprzez paranie się tym, do czego przeznaczono kapłanów innej religii. Osoba zmarłej potrafi sporo opowiedzieć, jeśli się wie jak patrzeć na znaki pozostawione przez zabójcę. Córka thara czekała już dostatecznie długo na pochówek, dlatego w pierwszej kolejności zobaczymy ją.

- „Nawrócony” – spojrzenie oczu zza maski padło na alchemika - Zbierz wszystkie niezbędne przyrządy.


- Baltazarze – ponownie zwróciła się w stronę przewodnika – Jak rozumiem jesteś władny przedstawić osobę, która odnalazła ciało Nathanelli? To będzie następna osoba, z którą chcę się spotkać po oględzinach córki thara Ushmajela.

Kiedy Alchemik stawił się ze swymi narzędziami Cierń rzuciła ostatnie spojrzenie Karze a potem skinęła Baltazarowi by doprowadził ich do miejsca złożenia zwłok szlachetnej Nathanelli D’Naghar.
 
Ravanesh jest offline