Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2011, 23:56   #4
Wilktoriaa
 
Wilktoriaa's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilktoriaa nie jest za bardzo znanyWilktoriaa nie jest za bardzo znany
Przestronna sala, ascetycznie umeblowana. Słońce zaglądające przez duże okna tchnie spokojem. Postawna ciemnowłosa kobieta spożywa posiłek. Je niespiesznie, przyjemnie zmęczona po treningu. Taki trening dobrze robi na umysł, pozwala się wyciszyć, zapomnieć. Arya ma o czym zapomnieć, więc ćwiczy wytrwale, wypacając codziennie litry wody. Jej wysportowana sylwetka sporo mówi o jej sile i sprawności, jednak niewiele o wnętrzu, ale może to i lepiej. Zbytnie odsłanianie się przysparza tylko smutku i niepotrzebnego bólu serca, a tego Arya chce już uniknąć za wszelką cenę.

„Nie myśleć... Tak, tak, żyć chwilą. Cieszyć się słońcem, ciszą, wysiłkiem i odpoczynkiem... Jak miło. Dobrze, że gospodarze mają własną robotę i nie patrzą mi na ręce. Posiłek w samotności to jest to, co regeneruje siły. Tak... Gdyby tylko tej zupy nie żałowali Ci przeklęci ....” – Nie dokończyła już myśli, ponieważ usłyszała zbliżające się kroki świątynnego nowicjusza.

- Kapłan Czysty chce Cię widzieć, Mieczu Świątyni. Czeka na Ciebie w wirydarzu. – powiedział i odszedł.

Z lekkim westchnieniem wojowniczka przełknęła ostatnią porcję zupy i podniosła się z miejsca, by udać się na spotkanie. Zadanie do wykonania to najlepsze co mogło teraz jej się przytrafić...


Wyruszyli w drogę. Tak, zadanie do wykonania, to teraz rzeczywiście najlepsze co mogło się jej przytrafić. Dość już miała miasta i jego smrodu. Wiatr we włosach, ciepło konia pod sobą i otwarta przestrzeń. Nie przeszkadzało jej wielogodzinne przemierzanie szlaku. W drodze czuła się dobrze. Tu nie dusiła jej specyficzna atmosfera miasta, nie ogłuszał gwar rozmów, nie denerwowała ciągła obecność wielu ludzi. Jedyne co jej przeszkadzało, to wrażenie czyjegoś ciągłego wzroku na plecach. Oczywiście nie musiała się odwracać, by wiedzieć czyj to wzrok. Alchemik i jego uśmieszek...

„Dziwny zestaw... Poza tym co to za mężczyzna, chuderlawy, wątły jakiś. Pewnie nie tylko z mojej perspektywy tak to wygląda, ale co mnie to w sumie obchodzi... Pewnie nie prosiłby mnie o pomoc przy bagażach, gdyby widział jak mi wczoraj jeden pakunek, dziwnie dzwoniący szkłem, wypadł z rąk. Heh może nic się nie stało, w końcu to tylko półtora metra...”

Powoli dotarli do celu wędrówki. Przestrzeń przestrzenią, ale wojowniczka miała już nadzieję na szybki ciepły posiłek, bo zgłodniała już porządnie, na suche ubranie i blask ognia. Deszcz, choć trudno było go nazwać ulewą, dał się jej już we znaki.

Nagle kapłanka zatrzymała konia. Arya dostrzegła kobietę wyłaniającą się z mroku. Z ust kapłanki wypłynęły polecenia dla wojowniczki. Ta zsiadła więc z konia i oddała uzdę przybyłej kobiecie. Arya współpracowała już wcześniej z kapłanką, znała zasady. Nie dyskutowała. Cieszyła się nawet, że jest od wykonywania, a nie wydawania poleceń. Tak było łatwiej. Ruszyła do gospody, której nazwę podała jej kobieta, odbierając konia. Oddalając się zastanowiła się nad podobieństwem nowo przybyłej do siebie samej. Zabawny wydał jej się ten fakt. Z doświadczenia wiedziała jednak, że działania kapłanki są zawsze przemyślane i dopracowane, nie zaprzątała sobie zatem tym głowy.

Weszła do gospody. Karczmarz przywitał ją spojrzeniem. Arya skinęła głową i uważnie się rozglądając, zastanowiła się, jak teraz odnajdzie „swój” pokój. Szczęście sprawiło, że po korytarzu kręciła się dziewka służebna. Arya oddała więc mały tłumoczek dziewczynie, która nie okazała zdziwienia i zaniosła bagaż do jednego z pokojów.

„Wreszcie czas na posiłek....” – uśmiechnęła się w duchu. Weszła do sali jadalnej, by posłuchać plotek, wedle rozkazu kapłanki. Oczywiście nie mogło się to obyć bez porządnego posiłku, wydało się to zatem Aryi nader przyjemną służbą świątyni Varunatha. Radości z gorącej strawy nie zepsuło nawet to, jak zwykle wyglądały jej posiłki i ile wysiłku musiała włożyć w sprawne posługiwanie się sztućcami. Jej ręce nie bardzo się przyjaźniły z tymi okropnymi narzędziami, ale trochę zamieszania wokół talerza chyba nikomu przeszkadzać nie będzie. W końcu nie jest to siedziba thara ani inne „wysokie” progi. Rozejrzała się po sąsiednich ławach i ze spokojem wzięła za jedzenie, nadstawiając uszu.
 
__________________
"Dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i głupota ludzka. Co do tej pierwszej istnieją jeszcze wątpliwości." Albert Einstein
--------------------------------

Ostatnio edytowane przez Wilktoriaa : 07-01-2011 o 23:59.
Wilktoriaa jest offline