Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2011, 07:02   #9
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację



Dol Amroth, wrzesień 250 roku




Adrahilas, trzydziesty-drugi Książę Dol Amroth przemierzał nerwowo komnatę. Widać wcale nie zamierzał kryć emocji. Oblicze miał wielce zachmurzone. Był niezwykle wysoki i mimo słusznego już wieku z dumnej sylwetki wciąż emanowała siła i charyzma. Jego niegdyś kruczoczarne włosy, teraz tak mocno przeplatane nićmi siwizny falowały opadając na ramiona. Pod oknem stał spokojnie Derufin, pierwszy Lord Lond Daer wyglądając przez zdobione witrażami okno na wzburzoną zatokę Belfalasu.

- Przykro mi. – Derufin przerwał ciszę pomieszczenia mąconą od kilku minut pośpiesznym stukotem obcasów o marmurową posadzkę.

Wiedział, że musiał być osobiście zwiastunem okrutnej wieści, choć czuł, że odbiera nadzieję. Taka wiadomość nie mogła być przekazana byle listem doręczonym przez byle posłańca.

Książę Adrahilas zatrzymał się obok mężczyzny. Patrzył na statek z niebieskimi flagami, który właśnie wychodził w morze. Z tego samego okna odprowadzał wzrokiem okręt, na pokładzie którego był jego ukochany syn. Wiadomość odkrytych resztek wyrzuconego na brzeg książęcego aflastonu wśród szczątków masztu i desek przy ujściu Greyflood do Beleageru potwierdziła czarne myśli Adrahilasa. Złe przeczucia i tysiące myśli, które od miesięcy dręczyły oczekującego ojca sprawdziły się. Teraz tylko dwa zdania podszeptów obijały się od pustki jaka wypełniała szczelnie jego serce. Beleg nie żyje. Twój syn nie wróci do domu.






Ostatnia Karczma, Marzec 251 roku



- Ranę najlepiej obejrzeć teraz, bo przez noc się podgoi i potem do życi będzie można sobie oględziny wsadzić. A przytomny przy tym być nie musi... Nawet lepiej bo nie będzie się rzucał i przeszkadzał... - Odburknął krasnolud nadal stojąc z rękami założonymi na piersi.

Andaras nie skomentował. Nocy nie zostało już wiele, ledwie kilka godzin a zdawał sobie sprawę, że żadna rana chyba że wspomagana magią tak szybko się nie goi, więc co innego skłoniło go do ponownego obejrzenia Aldika. Poprosił o więcej światła. Stojąca przy drzwiach karczmarka podeszła ze trójramiennym świecznikiem w ręku i stawiając go przy zapalonej świecy, na komodzie obok łóżka, rozświetliła pomieszczenie. Światło obijało się od lustra, które wisiało nad komodą, więc izba a zwłaszcza łóżko zostały dosłownie skąpane w jasności. Po chwili Amea zapaliła pozostałe w pokoju świece i w izbie zrobiło się jasno jak w dzień.

Endymion zareagował w międzyczasie i pewnym siebie tonem wyprosił wszystkich gapiów z pokoju, co trupa aktorska i kobiety karczmarza pospiesznie uczyniły odprowadzane krasnoludzkim spojrzeniem spode łba, co najbardziej nie przypadło do gustu olśniewająco pięknej Amioli, czego tancerka nie potrafiła ukryć na swojej ślicznej buzi, z przestrachem i mimowolnym obrzydzeniem zezując na Khazada. Wszyscy towarzysze Aldika bez wyjątku, a nie tylko Humbert, mieli zakaz opuszczania swoich pokoi, co Khaadz dopilnował czekając na korytarzu, aż zamknęły się ostatnie drzwi za smutnym Maklisem. Żona Gybona, Hanka i młodziutka Amea grzecznie żegnając się z nadzwyczajnymi w ich oczach trzema podróżnymi, zbiegły po schodach na dół, gdzie za salą z barem była kuchnia i kwatera mieszkalna rodziny właścicieli karczmy „Pod Mostem”.

Elf po wnikliwym obejrzeniu rany na piesiach, sprawnie rwąc na dwoje, ściągnął koszulę z rannego i z wyczuciem, acz bezceremonialnie obrócił go na plecy. Dopiero teraz wszyscy trzej zobaczyli druga ranę. Pomiędzy łopatkami Aldika znajdowała się kolejna, znacznie głębsza, choć podobnie jak pierwsza, niezbyt poważna i znacznie mniej obfita w krwawienie rana. Teraz nikogo nie dziwiło, że nie została wcześniej zauważona. Aktor leżąc na plecach z podłogi został przeniesiony na łoże, a niewystarczające oświetlenie sypialni zrobiło resztę. O ile pchnięcie na piersiach było ustawione pod skosem, od dołu do góry, gdzie blizna zostanie poziomą szramą, to te na plecach było jakby prostym pchnięciem, równoległym do ziemi z ostrzem skierowanym nie na płask, więc tworząc w ciele rozcięcie pionowe.

Andaras wiedział, że unerwienie pleców jest dość specyficzne i że ranny mógł bardziej odczuć ból w okolicach mostka, co fachowo wyjaśnił Kranosludowi owijającemu z kwaśną miną wokół palca kosmyk brody oraz drapiącemu się po głowie Endymionowi. Pytaniem nasuwającym się wszystkim było dlaczego jednak to gruby aktor przemilczał. Czyżby był aż tak pijany i w poruszony, że adrenalina wzięła górę nad wszystkim wypierając tymczasowo ranę z pamięci? Postanowili nie budzić rannego, dając mu się zregenerować. Sami mieli też trochę do przemyślenia. Elf opatrzył fachowo obie rany i widząc, że więcej dla Aldika zrobić nie może razem z Krasnoludem przyjrzał się wspomnianej przez Strażnika rysie na podłodze. Rzeczywiście Strażnik miał dobre oko. Niewątpliwie pomogła mu w tym nieświadomie żona karczmarza, która z zapalonym świecznikiem stała w progu. Podłoga naznaczona była rysą, która rozchodziła się od miejsca, w którym coś zrobiło w podłodze nieco głębszą od niej dziurę, odlamując brzeg deski na łączeniach podłogi. Zadrapanie było bezsprzecznie świeże, a po przyłożeniu do niej sztylet jak ulał pasował końcówką ostrza do zagłębienia.

Trzej mężczyźni spojrzeli to po sobie, to po ciężko oddychającym pijanym, grubym Aldiku to na znajdujące się na przeciw, po drugiej stronie korytarza drzwi pokoju Humberta. Niewątpliwie każdy z nich wiedział, że z nastaniem poranka ranny aktor będzie musiał na trzeźwo zdać relację z całego zajścia. Chociaż nie był bardzo mocno pijany wszyscy mieli nadzieję, że alkohol nie zaćmi lub nie zniekształci przebiegu wydarzeń pamięci. Zdawali sobie sprawę, że to zeznanie może rzucić nowe światło na sprawę. Niewątpliwie też czekało kolejne maglowanie wysokiego aktora, który do niczego się nie przyznawał i kto wie, może i przesłuchania reszty aktorów.


 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 08-01-2011 o 07:06. Powód: literówki
Campo Viejo jest offline