Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2011, 20:02   #3
Miccu
 
Reputacja: 1 Miccu nie jest za bardzo znany
- "No to pięknie, ledwo opuściłem Altdof, a już mam do niego wracać, a do tego ten przeklęty deszcz"
Boris biegł przed siebie ile sił w nogach nie zwracając zbytnio uwagi na towarzyszy. Usłyszał jednak jak jeden z nich chciał, aby na niego poczekać.
- "Niby po co miałby tam wracać? Chce wspomóc inkwizycję? Zostawił coś bardzo ważnego? Jeżeli tak, to co? " – myślał Boris. "Inkwizycja... Chyba z nimi nie współpracuję - w najlepszym wypadku dali by mu kilka srebrników, w najgorszym powiesili za współudział... Nie wiem co to jest, ale musi być bardzo kosztowne skoro gotowy jest narażać za to życie. Cokolwiek to jest, to jednak póki co nie moja sprawa, może dowiem się jak wróci" - Rozmyślając, zaczął zwalniać tempo biegu. Był już bardzo zmęczony, a nogi powoli odmawiały mu posłuszeństwa. Nie był przecież przyzwyczajony do biegu na takie dystanse. Okolica wyglądała coraz bardziej ponuro, im dalej w las tym ogarniało go coraz większe poczucie zagrożenia które wzmagała ta przeklęta pogoda.
- "Coś jest w tym lesie, czuję to. Do tego te przeklęte okoliczności... Na co ja się do cholery porwałem?!" - Nie zwracał już uwagi na otoczenie tylko myślał i próbował nie zwracać uwagi na swoje bolące nogi. Musiał dotrzymać kroku reszcie. Wiedział, że jeszcze trochę się pomęczy i reszta też pragnie się zatrzymać.
-"Nie daję rady... może powinienem zwrócić uwagę reszty? Ale czy posłuchają?" - W jego głowie trwała burza myśli, ale wreszcie zdecydował się, zatrzymał się i krzyknął zasapany w stronę reszty:
- Czekajcie! Porozmawiajmy! - Chyba go usłyszeli. Nie widział dokładnie, ale chyba reszta też się zatrzymała.
- "Dobra... Chyba się udało" - pomyślał Boris.
- Słuchajcie, powinniśmy chyba wyjaśnić sobie parę rzeczy i poczekać na tego pajaca który wrócił do miasta. Widzicie tamte drzewa? - Wskazał w stronę dwóch, jakby skrzyżowanych drzew które nadały by się na schronienie.
- Musimy zorganizować jakieś schronienie przed naszą kochaną ulewą i przy okazji odpocząć. Ale póki co proponuję wziąć się do pracy. Zbierzcie co się nada i spotkamy się tutaj. - Powiedział władczym głosem Boris. - "Wow. Chyba udało mi się zwrócić ich uwagę, w każdym razie mnie wysłuchali, zobaczymy co dalej" - Zrobiło mu się jakby lepiej, zagrożenie które odczuwał zmalało i chyba zaczął powoli odnajdywać się w zaistniałej sytuacji. Postał chwilę patrząc na resztę i po chwili zaczął zbierać gałęzie które nadałyby się do zrobienia schronienia.
-"Ale, co ja właściwie robię? Pewnie nawet nie uda mi się rozpalić ognia. Po co to wszystko? Mogłem zostać w Altdorfie i poszukać sobie jakiejś ciepłej posadki. Ale czyż nie tego chciałem? Przygód, ucieczek, walki?" - Boris zadręczał się pytaniami. Tempo wydarzeń go trochę przygniatało, przecież nigdy wcześniej czegoś takiego nie robił. Jego praca w straży miejskiej ograniczała się do mało istotnych zadań, a wszystkie opowieści ojca były o wiele bardziej kolorowe od tego co spotkało go. Niedoświadczonego chłopaka uważającego się za najemnika. Rozmyślał jeszcze trochę, zerkając od czasu do czasu na stojące w oddali skrzyżowane drzewa, aby się przypadkiem nie zgubić dopóki nie spostrzegł, że więcej gałęzi nie uniesie.
-" Dobra, chyba pora wracać do reszty. Zobaczę co dalej... - Nie zastanawiając się zbytnio ruszył w stronę tych jakże charakterystycznych i niezwykle wyglądających drzew.
 
Miccu jest offline