Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2011, 15:05   #29
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Ale najpierw należało coś zjeść... Dopiero po posiłku, który półork, musiał opłacić. Na szczęście miał trochę drobnych. Więc opłacił sobie jedzenie. Trzeba będzie jednak odszukać niziołka by opłacić sobie nocleg. Lub wygrać pieniądze na arenie.
O właśnie... arena. Ur’Thog ruszył by ją obejrzeć. Na szczęście łatwo było do niej trafić. Znajdowała się w centrum i była zarządzana przez ród krasnoludzki Firebeard. Skąd taka nazwa rodu, łatwo się buło domyślić. Same rudzielce. Ród Firebeardów był kiedyś znamienitym i wpływowym krasnoludzkim klanem z Mithrilowej Hali. Tak było przed pojawieniem się Shimmerglooma, cienistego smoka który przepędził krasnoludy z ich siedziby. Co prawda smok został zabity przez krasnoluda o imieniu Bruenor, który był obecnie władcą tej twierdzy, to jednak klan Firebeardów nie zdecydował się na powrót.
Ponoć dlatego, że klan Firebeard i klan Battlehammer z którego wywodził się obecny władca, nie przepadały za sobą. Takie plotki zbierał barbarzyńca, zmierzając na miejsce.

Arena nie była imponującym obiektem. Ot okrąg o średnicy 10 metrów wysypany piaskiem i popiołem. Oraz otoczony niskim płotkiem, tylko symbolicznie oddzielającym walczących od widzów. W końcu we Frostguard nie toczyły krwawe walki. A raczej bardziej cywilizowane „bójki karczemne.”
Wieczorem zebrał się wokół niej duży tłumek, ludzi i krasnoludów głównie, choć czasem trafił się i niziołek. Rozpoczęły się walki, pierwszą stoczyli dwaj rośli ludzie.
Kolejną miała być walka Thoga z Dulgarem. Tak przynajmniej półork usłyszał, gdy spotkał Krasnira Firebearda. Ten się ucieszył i pokazał , gdzie półork ma złożyć broń i zbroję, których nie używano podczas walk. Zapewnił też, że nic nie zostanie skradzione.
-Walczymy na gołe klaty.-stwierdził rudy krasnolud.
Tak więc półork obserwował dwóch zaciekle, kopiących i boksujących się mężczyzn, oraz widownię dopingującą swych faworytów, zakładających się o to kto zwycięży.
Pomiędzy nimi mignęła półorkowi, znajoma postać. Dziewczyna o głowie obwiązanej chustą. Przyjaciółka Dariosa o imieniu Styria.
Ale nie miał czasu o tym myśleć. Bo właśnie jeden wojowników, dostał z łokcia w szczękę. I obróciwszy się wokół własnej osi. Upadł jak długi na ziemię.
Zwycięzca został ogłoszony i wyszedł w glorii zwycięzcy, a nieprzytomnego przegranego zniesiono z areny.
A na ring wkroczył Ur’Thog i Dulgar Firebeard.
Przeciwnik półorka był duży... jak na swoją rasę.


Wysoki jak na krasnoluda, o brzuchu, wielkim jak bęben i sękatych łapskach. Ubrany w dziwny strój, stanął na szeroko rozstawionych nogach gotując się do walki. Postać półorka nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. I barbarzyńca był pewien, że nie należy Dulgrara lekceważyć.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline