Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2011, 18:19   #1
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
[Pathfinder FR] Noce Thesk

Rozdział Pierwszy: Noce Nyth



Muzyka

Ostatnie wydarzenie zmieniło sporo w Nyth. Wszyscy znali Marco i niemal każdy słyszał jak okrutnie zginął. Zabójca wciąż był na wolności, ludzie się bali, szeptano o Mistrzach Cieni... Do gospód rzadko kto zaglądał, ludzie unikali wychodzenia po zmroku na ulice. Panowała ciężka atmosfera zakłócana tylko przez dźwięk odgłosów maszerujących strażników miejskich, których było coraz więcej każdego dnia. Częste patrole jednak nie dały wymiernych efektów.

Paolo próbował pomocy kapłanów, aby ich mocą wskrzesić swojego syna… lecz był to próżny trud. Z jakichś powodów chłopak nie odpowiadał na wezwania żadnego bóstwa… w gniewie zwiększył nagrodę za mordercę do 10.000 sztuk złota. Szybko pojawili się chętni do nagrody, szybko doszło też do burd i walk pomiędzy chętnymi. Zamiast szukać mordercy większość knuła jak utrudnić szukanie innym grupom.

Handel dalej tętnił swoim życiem, ignorując skandale i morderstwa. Kupcy przyjeżdżali i wyjeżdżali roznosząc wieści, ściągając jeszcze więcej chętnych. Gospody stały się teraz pełne najemników, domy publiczne nie wyrabiały przy tak dużej liczbie chętnych. Śmierć Marco sprawiła, że miasto w przeciągu paru dni było bardziej żywe niż kiedykolwiek. W 5 dni po jego śmierci odbył się pogrzeb. Straż odgrodziła teren i odpędzała natrętnych najemników czy gapiów, tylko rodzina i bliscy przyjaciele mogli wejść na cmentarz.


Sairus obserwował z boku całe to zamieszanie, był żywo zainteresowany nagrodą, ale nie miał zamiaru się nią dzielić, przynajmniej nie z tymi obszarpańcami. Przez te parę dni niewiele się dowiedział, większość śladów była zadeptana przez tłumy chętnych, a świadkowie zmęczeni opowiadaniem swoich historii po raz setny mieli już dość odpowiadania na pytania. Dobrze wiedział, że to było celem zabójcy. Miał wzbudzić zainteresowanie i szok, i wykonał to zadanie doskonale, a dzięki temu zmylić poszukiwaczy. Podejrzewał, że zabójca opuścił już miasto i w sumie miał zrezygnować z dalszych poszukiwań gdyby nie tajemniczy list pod drzwiami jego domu.

Drogi Sairusie, na imię mi Sybilla. Nie znasz mnie, ja nie znam ciebie, ale Oghma do mnie przemówił i wiem, że tylko dzięki tobie możemy odnaleźć zabójcę Marco. Rozmawiałam już z jego ojcem, chętnie pomoże nam w tej misji i udzieli nam wsparcia. Spotkajmy się w gospodzie, gdzie go zabito.

~*~

Nadia była na pogrzebie, jako jedna z niewielu była dopuszczona do cmentarza, ale jakiż to był smutny przywilej… minęło już pięć dni… pięć długich dni gdy tragedia przyszła do jej rodzinnego miasta, a sępy oblazły je niczym padlinę. Nie cierpiała tego zamieszania, tego jak uśmiechali się kupcy do najemników, którzy zapychali ich sakiewki złotem. Nie mogła jednak nic na to poradzić. Niemal natychmiast gdy usłyszała o Marco pobiegła do Paolo. Starała się go wspierać, ale starzec wydawał się taki przybity, że jego nastrój również udzielił się Nadii. Przez następne dni snuła się po mieście, szukając wskazówek co do śmierci Marco, lecz było jej coraz ciężej. Kapłani nie mogli go wskrzesić i przyszedł dzień pogrzebu.

Smutne to było wydarzenie, wiele łez przelano, wiele snów pożegnano. Cisza cmentarza kontrastowała z hałasem za jego ogrodzeniem, gdzie gapie tłoczyli się i udawali swój żal. Kiedy tylko złożyła kondolencje wróciła do domu, nie obracając się, ignorując tłumy gapiów. Tam czekał na nią list.

Droga Nadio, nazywam się Sybilla, już się poznałyśmy w posiadłości Paolo, choć była to krótka wymiana słów. Oghma zesłał mi wizję i ty w niej byłaś. Tylko dzięki twojej obecności zagadka śmierci Marco może być rozwiązana. Proszę przyjdź do gospody gdzie go zabito.

~*~

Sevryk nie był tutaj po nagrodę, choć była ona powodem jego wizyty w Nyth. Miasto stało się hałaśliwe i pełne ludzi po śmierci Marco i wystawieniu nagrody za głowę mordercy. O ile taka sytuacja nie musiała nieść ze sobą jakiegoś szczególnego ryzyka to jednak tak duża zbieranina ludzi w jednym miejscu nie wróżyła nic dobrego. Oficjalne władze Thesk nie ufały Alessio. Owszem był bardzo dobrym i uczciwym burmistrzem… ale z pozoru. Wywiad i plotki donosiły, że mógł zajmować się czymś dużo bardziej mrocznym. Mówiono zwykle o przemycie, ale czasami w grę wchodziły nawet plugawe kulty czy haniebne orgie. Oczywiście wiele z tego to stek bzdur, ale chaos jaki panował w mieście stanowił niesamowitą okazję z jednej strony, aby przeprowadzić na szeroką skalę akcję przemytniczą, z drugiej aby niespostrzeżenie przeniknąć do miasta i zdobyć informacje o Alessio.

Agent wynajął zatem pokój w gospodzie gdzie najwięcej się działo, w Gospodzie pod Chętną Dziewicą, tam gdzie zginął Marco. Tym większe było jego zdziwienie gdy w pokoju na podłodze za drzwiami znalazł list.

Drogi Sevryku, nazywam się Sybilla. Nie znasz mnie, ale mój pan Oghma zesłał mi wizję ciebie i twoje imię. Twierdzi, że tylko dzięki tobie znajdziemy zabójcę Marco, a w efekcie znajdziesz odpowiedź na dręczące cię pytania, jakiekolwiek one są. Spotkamy się tej samej gospodzie, w której wynająłeś pokój.

~*~

Gaspare i Antara dowiedzieli się o nagrodzie stosunkowo szybko, zanim ją jeszcze podniesiono. Wynajęli pokój w tej samej gospodzie gdzie zginął chłopak i zaczęli szukać. Sprawa jednak stała się trudniejsza następnego dnia gdy miasto zostało powoli zalewane przez kolejne fale najemników. Gdzieniegdzie widać też było Czerwonych Czarodziej z Thay, co sprawiło, że Antara nie czuł się najlepiej z sobie znanych powodów. Gaspare miała natomiast inny problem… coś było nie tak. Miasto sprawiało wrażenie.. przytłumionego. Coś tłumiło coś innego, lecz za nic nie mogła poznać czym były owe rzeczy. Rada na pewno by była zaciekawiona tym przeczuciem, być może rozszyfrowaliby dość szybko co to takiego, ale Gaspare wciąż nie była tak biegła w czytaniu aur.

Ludzi było coraz więcej, a wraz z ich obecnością ledwo wyczuwalna, tajemnicza aura stała się niewyczuwalna. Antara tymczasem dowiedział się, że Czerwoni Czarodzieje mają tutaj swoją enklawę, gdzie handlują magicznymi przedmiotami, niektórzy twierdzą, że mówi się też o handlu niewolnikami, choć jest on zakazany w Thesk. Jednak musiał być posłuszny Gaspare i tylko od niej zależała decyzja czy zajmą się tą sprawą.

Tymczasem, wracając z kolejnej nieudanej wycieczki po mieście, znaleźli list na podłodze, pod drzwiami ich pokoju.

Drodzy Gaspare i Antaro, nazywam się Sybilla. Nie znacie mnie, ani ja was, ale Oghma w swej mądrości pobłogosławił mnie wizją wedle której tylko z waszą pomocą możemy rozwiązać ten kryzys, plugawy mord Marco. Paolo, ojciec chłopca zgodził się nam pomóc na ile tylko może. Spotkamy się w tej samej gospodzie gdzie zamieszkaliście.

~*~

Każdemu z listów brakowało jednej rzeczy – godziny i jak mają poznać Sybillę. Nie zaszkodziło jednak wybrać się skoro to jedyny dostępny jak do tej pory ślad. W samej gospodzie panował półmrok przez cały dzień. Partner był oświetlony przez pochodnie i ledwie cztery okna, jakby właściciel specjalnie tak urządził gospodę żeby ludzie mogli w spokoju robić swoje „interesy.” Dziwnym trafem wszyscy, do których zaadresowany był list zjawili się w tym samym momencie. Znalezienie Sybilli też nie było trudne. Wszystkie stoliki były zajęte przez gości, wszystkie oprócz jednego przy którym siedziała piękna, młoda pół-elfka. Spojrzała na was, każdego z osobna i uśmiechnęła się zachęcająco.


Podeszliście do niej, wstała i dygnęła.

-Jestem Sybilla. Miło mi. Czekała na was. – powiedziała i usiadła.

-Mój pan i ojciec Marco ma dla was ważną misję. Ta śmierć jest tylko początkiem tragedii, która ma się przydarzyć, a której trzeba za wszelką cenę uniknąć! – dodała wpatrując się wam oczy. Co było dość dziwne bo patrzyła w jednym kierunku, lecz każdy miał wrażenie, że to właśnie w jego oczu spogląda.
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 13-01-2011 o 19:05.
Qumi jest offline