Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2011, 11:01   #10
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
O dziwo, udało mu się przekonać uzbrojoną kobietę o braku wrogich zamiarów i niewinności. Nie związała go ani nie rozbroiła, po prostu nakazała mu podążać ze sobą do siedziby jakiegoś władcy okolicznych ziem. Nie mając wyjścia zgodził się, przyrzekając sobie, że będzie się miał na baczności i nie zaufa tej kobiecie ani nikomu innemu, wcześniej nie upewniając się co do ich zamiarów.

Szli niezbyt szybko, dostosowując prędkość do tempa marszu Edgara. Do wieczora nie pokonali zbyt dużej odległości i gdy zaczynało się ściemniać, rozbili obóz nad wartko płynącym strumieniem. Maria zagaiła rozmowę, a Edgar spojrzał na nią podejrzliwie, gdyż podczas podróży w ogóle się nie odzywała.Ciekawe czemu nagle zapałała chęcią rozmowy z nieznajomym?
- Edgar - odpowiedział na pytanie o imię i ukłonił się. - Z Albionu...
Widząc zupełne niezrozumienie w oczach kobiety, kontynuował.
- Wyspa. Daleko na morzu. Uciekałem. Wraz z rodziną... Statek zatonął. Tylko ja żyję...
- Wyspa? Na Morzu Szponów? - Maria, wyraźnie zaciekawiona pochyliła się lekko w stronę albiończyka. - Toż każdy wie, że na Północy są tylko barbarzyńskie, mroźne krainy!
Ponownie zmierzyła go wzrokiem, nie doszukując się jednak fałszu, mówiła dalej.
- No dobrze... Powiedzmy żeś z tego całego Albionu, jak prawisz... Wychodzi więc na to, żeś uciekinierem... Podobnie jak ja. - Niespodziewanie wyszarpnęła zza pasa broń, jednak zamiast wycelować ją w albiończyka, poczęła się nią bawić w zamyśleniu. W końcu spytała. - U was też była wojna?
- Tak -
potwierdził Edgar. - Scarlough walczył z Kennethem Brampton. Wygrał ten drugi. Mój ojciec musiał uciec. My z nim. Cała rodzina. Statek zatonął przy brzegu. Ja uratowany przez rybaka. - Umilkł, nie chcąc zagłębiać się w szczegóły przygody z ludojadem.
- Widać więc, że mamy wiele wspólnego. Mój ród również musiał opuścić swoje włości... I również nie wszystkim się udało... - Przymrużyła oczy, dotykając z czcią wyrzeźbionego na kolbie herbu. Chwila wzruszenia nie trwała jednak długo, już po chwili wrócił jej dawny upór i wigor.
- Oczywiście jeśli mówisz prawdę - dodała już z dawnym zimnem w głosie, kierując lufę w stronę albiończyka. Szybkim ruchem pistoletu wskazała na rozłożone już posłanie. - A teraz pora spać. Jutro o zmroku powinniśmy dotrzeć na miejsce. Wypoczywaj więc.

Edgar posłusznie ułożył się na rozwiniętym kocu, sprawdzając przed snem, czy jego zdobyczny pałasz znajduje się tam gdzie go położył. Tuż pod ręką, przykryty rąbkiem koca. Towarzysząca mu kobieta nie siliła się na rozbrajanie go, ufała mu. On jednak nie miał zamiaru odwzajemniać tego. Któż wie co przyjdzie niewieście do głowy nocą? Może przemieni się w krwiożerczego potwora, albo zmieni zdanie co do jego niewinności i postanowi ubić cichaczem? Poza tym las, otaczający obozowisko nie wyglądał zbyt przyjaźnie w ciemnościach. Edgar nie wiedział czy tutejsze lasy są bezpieczne, czy też może pełne potworów i złych duchów, jak te w jego ojczyźnie.

Obudził się, naglony potrzebą udania się w krzaki i ulżenia pełnemu pęcherzowi. Księżyc świecił jasno, zalewając okolicę srebrnym blaskiem. Nim zrobił dwa kroki, usłyszał Marię celującą do niego z pistoletu.
- Tylko sikać - powiedział i poszedł na skraj zarośli. Niemal podskoczył słysząc głos, dobiegający z krzaka, który właśnie podlewał. Nim skończył, padła propozycja i ukrywający się mężczyzna, zniknął. Edgar związał spodnie i powoli ruszył z powrotem w kierunku swojego posłania. Bogini! Co mam robić? Ostrzec ją, czy może pozwolić tamtym? A co jeśli kłamią? Zabiją ją i mnie. Nie mogę ufać nieznajomym, zwłaszcza czającym się w krzakach. Maria mi zaufała.
- Psst - szepnął do Marii, kładąc się na posłaniu i chwytając pałasz w dłoń. - W krzakach ludzie, chcą Cię pojmać...
 
xeper jest offline