Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2011, 01:01   #7
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
W takim razie moja kolej.

Sesja, jak to sesja, miała swoje wzloty i upadki, ale mam wrażenie, że więcej pewnie dało by radę wyliczyć tych drugich. Po pierwsze, rzecz była zaplanowana dalekosiężnie. Na pewno miała objąć całą wyprawę (wypadałoby z racji tytułu ), a pewnie i jakieś pierwsze bolączki, na które na miejscu natknęliby się dzielni żołnierze Burnsa. Bielon, z którym się zajebiście roluje giety i pluje na policję, zawiódł. Nie śmiem go winić, bo wiem, że miał w rodzinie ciężką sytuację, ale wyszło to tak, że mastermind scenariusza zamierzonego na kampanię zaginął i zostało nas dwóch.

Z jednej strony chciałem tę akcję popchnąć do przodu, a z drugiej BG, co i rusz wplątywali się w jakąś kabałę (i mam wrażenie, że MG czasem sobie nawzajem psuli szyki, ale to można znieść; dodawało pewnego smaczku ). Trochę mnie zaskoczyła ich krwiożerczość, bo choćby w burdelu, gdy podesłałem im wzorującego się na Ryszardzie z 'Klanu' wybawiciela niewiast, liczyłem na raczej jakieś cwaniakowanie z ich strony. Ale rozumiem, HWDP i JP na 100%. Tak czy inaczej, jestem przekonany, że dałem w miarę jasne sygnały, że zabicie tych 'blaszaków' przyniesie masę kłopotów. No i chcąc nie chcąc, przyniosło. Zamiast ruszać na szlak trzeba było trochę pociągnąć napoczęty wątek. Tutaj nastąpiło bolesne dla klawiatury rozdzielenie grupy, gdy musiałem dla każdego coś wykombinować, ale przyznam, że chyba nikt poza Mickey'm nie miał powodów do narzekań. Wierzyłem, że taki szczwany lis, jak on spokojnie się z tego wykaraska. No, a epizod poza murami... Z racji odmiennych poglądów na to kto, kogo i kiedy w tej sesji zabił, jakie mieliśmy z Dyrekcją (a można się było pogubić, bo trochę populacja Thornwardu spadła) czułem się oszukany. Cholerni Tępiciele mieli być głównymi przeciwnikami, a tu Bieluń ich utłukł w pierwszym poście, a potem mi napisał, że to może nie byli Tępiciele, a ten amulet Tępicieli, co to jeden miał przy sobie to może przypadkiem wygrał na loterii. Serce mnie boli, kiedy wartościowe czarne charaktery znikają niezauważone, więc postanowiłem zaserwować na koniec starcie, w którym łajdaki dojdą do słowa. Rzecz została rozbita na 3 tury, bo stwierdziłem, że dobrym epilogiem będzie wjazd strażników między wojujących ze sobą najmitów i coś w stylu Diablo 2 albo Quake'a PBF. Totalna rzeźba. No, ale Malahaj znów pokazał, że drzemie w nim dobro i pozostawił wszystkich poza pechowcem Johnnym przy życiu, a z wrogiej grupy ostał się Baklun jeno.
Pozostało sieknąć pościg i starcie Mike'a z wcześniejszym oprawcą. Choć jeden wąsaty arcyłotr musiał się zjawić i trochę pogadać. I Konrada ubić, bo byłoby niegrzecznym zabić go rękoma zwykłych krawężników, a umrzeć chciał.

Oceny

Ja
Dałem dupy z postowaniem, ale w tej sesji wszyscy ostro szafowali tyłkiem w tej kwestii. Wszyscy MG, bo Gracze nie wszyscy. Część. Ale i tak do siebie mam pretensje, bo nie lubię zawodzić czyjegoś zaufania. Fakt, że momentami zwyczajnie mi się nie chciało, a druga rzecz, że prowadzę równolegle sesję, w której również wszystko idzie jak krew z nosa. Do tego brak neta przez pewien czas i ogień na studiach, a efekt taki, że supersprawna maszyna z 3 MG toczyła się żółwim tempem i było to komiczne.

Z niektórych swoich postów byłem zadowolony, inne słabo się broniły. Starałem się upchnąć trochę humoru, ale to często za mało, żeby pociągnąć grę.

Bieluń
Spoko, ale już się tak nie jaram jak kiedyś

Malahaj
Zostaliśmy w duecie po odejściu Bielskiego, a z Malahajem zawsze dobrze można się dogadać, choć w paru miejscach nasze wyobrażenia się rozminęły. Czasem świetne posty w unikalnym stylu, gdzie jeden motyw przewija się przez całość i ma to klimat. A czasem chyba, jak sam pisze, nie chciało mu się tak bardzo

Gracze

Aramin-Baldwin - Śmieszna postać, ale Gracz zaginął w trakcie. Szkoda.
Adurell - Pisał na starcie. I tylko na starcie. Także niewiele pamiętam.
Cohen-Markus - Dobrze pisze, ale jakaś niezbyt wyrazista była ta postać. Czy może inaczej, wyrazista, ale zlała mi się trochę z Cilianem i w ogóle resztą łajdaków. Bo każdy chciał być wyrazisty w ten łajdacki sposób.
Nefarius-Jeff - Chciałem napisać, że 'jak wyżej', ale w sumie nie. Akcja z trucizną i alfonsem, 'stary kumpel', Lotta i imidż snajpera. Czyli jednak dużo na plus. No i dostał turbobonus, o którym wie tylko on i MG
Fearqin-Wilk - Postać zapada w pamięć, jeśli waży coś koło dwóch kwintali A Fearqin pisze na swój własny, zabawny poniekąd sposób. Czyli dobrze. I ja się cieszę z tego.
Majk-Gambino - Nie chcę tu lizania po jajkach, więc napiszę tylko, że bardzo dobrze W 'Awanturze' chyba trochę lepsze posty, ale jednak czuję, że ta nowa postać ma jeszcze większy potencjał niż Blak. I ten atut, że żyje.
Johnny-Walther - Było okej i szkoda, że postać nie będzie już mogła rozwinąć skrzydeł. Może Gracz za to jeszcze kiedyś się skusi.
Quartz-Cichy - Długie, porządne posty i światotworzenie. I dowód, że drobnymi zabiegami można dodać postaci 'typowego łotra' własnego charakteru. Polecam tego Allegrowicza.
Mike-Konrad - Skarb dla sesji z tym worem pomysłów i gotowością do postawienia wszystkiego na głowie. Tu mógł poszaleć trochę mniej niż pewnie by chciał, a na koniec jeszcze oddał mecz walkowerem. Znużył się sesją i przykro mi
Kiep_oo-Woody - Było naprawdę nieźle, choć przed finałem nastąpiło jakieś nieporozumienie i Woody poszedł samotnie rzucać kamykami w dwudziestkę zbrojnych. I niestety przestał postować. I zginął niestety.

Kolejność przypadkowa.

Dziękuję wszystkim za grę, zapraszam do ataków na naszą skromną instytucję mielenia mięsa i pozdrawiam.


P. S. Malahaj jednak na minus! No bez kitu, żeby nawet w ksywach Graczy w raporcie sadzić literówki, osz Ty gałganie!
 
Panicz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem