Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2011, 13:25   #9
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Wszystko wskazywało na to, że szans, by Leara wyrwała ten łańcuch nie było żadnych. Gdy jeszcze huknęło i wszystko się przewróciło ciągnąc ją w kierunku drzwi, wpadła w lekką panikę. Chwyciła się nogi stołu, by w razie gwałtowniejszego przechylenia nie zawisnąć od razu i ponownie spróbowała ciągnąć łańcuszek - bez rezultatu. Nie chciała umierać, szczególnie w takich okolicznościach z niewolniczą obrożą na szyi... Szarpała coraz silniej, gdyż strach dodawał jej energii, ale choć ręce zaczęły już boleć nic się nie zmieniało. Nic, poza coraz większym przechyleniem podłogi.
Nagle, coś z dużą siłą uderzyło w drzwi i do kajuty wleciał ciemnowłosy młodzieniec o hyrkańskich rysach twarzy. Jego ubiór - ciemnoszara skórzana zbroja, spodnie, bluza z kapturem i wysokie buty wybitnie świadczyły, że nie należy do załogi ani tym bardziej do niewolników.

Popatrzyli po sobie zaskoczeni. Dziewczyna widząc jak spojrzenie chłopaka zaczyna wędrować po jej ciele szybko krzyknęła nie chcąc dawać mu za wiele czasu do namysłu.
- Pomóż mi! - niestety, zamorański użyty zupełnie instynktownie w takim momencie, był dla przybysza niezrozumiały.
Wyciągnął rękę w jej kierunku jakby chciał pomóc wstać. Najwyraźniej skupiony na czymś zupełnie innym nawet nie zauważył, że Learze ucieczkę utrudnia obroża z łańcuchem.
- Pomóż mi go wyrwać! - wrzasnęła tym razem w aquilońskim i szarpnęła się mając nadzieję, że młodzieniec w końcu zauważy jej problem.
Tym razem zrozumiał, gdyż powiedział, że jej pomoże, podniósł łańcuszek, szarpnął i... po prostu wyrwał go ze ściany. Zamoranka spojrzała na swego wybawcę wielce zdziwionym spojrzeniem, nie spodziewała się przy jego posturze takiej krzepy.

Uwolniona poderwała się na nogi, zapominając, iż niewiele ostatnio miała okazji chodzić czy chociażby stać. Zakręciło jej się w głowie i o mały włos nie padłaby ponownie na ziemię. Zaklęła cicho utrzymując równowagę, jej wzrok spoczął na stole i porozrzucanym jedzeniu. Nie można było pozwolić by się zmarnowało. Szarpnęła za obrus zrzucając ocalałe półmiski na ziemię i zaczęła kłaść na niego mięsiwa i owoce. Poganiana zawiązała obrus w tobołek i zwróciła się w stronę Hyrkańczyka. Gdy ona pakowała jedzenie, chłopak wyciągnął drzwi od kajuty, co było całkiem rozsądnym pomysłem.

Kiedy ruszyła w kierunku wyjścia poczuła, że ciągnie za sobą coś jeszcze poza łańcuchem. Okazało się, że fragment deski pozostał na jego końcu. Świetnie, w razie czego będzie miała czym uderzyć. Okręciła łańcuch wokoło prawej ręki, tak by miała resztki deski po zewnętrznej stronie dłoni. Drugą chwyciła tobołek i tak gotowa wyszła na pokład, a w zasadzie na to co z niego zostało. Musiała zmrużyć oczy, by wychodzące słońce jej nie oślepiło. Morze powoli się uspokajało ukazając ogrom zniszczeń. Chłodny podmuch wiatru sprawił, że Leara lekko zadrżała, w końcu jej strój w większości składał się z muślinu, ale przywitała ten dreszcz z radością. Była wolna! Rozejrzała się szybko po pokładzie sprawdzając czy nikt ich nie widzi
i skoczyła do wody. Za nią podążył Hyrkańczyk.

Wejście na drzwi, tak by nie przewróciły się razem z nimi do wody, nie należało do najłatwiejszych, na szczęście, trochę dzięki jej świetnie wyszkolonemu zmysłowi równowagi, udało im się. Dziewczyna starała się leżeć, tak by nie dotykać młodzieńca, ale na tak niewielkiej przestrzeni, było to niestety niemożliwe.
- Umiesz budować tratwy? - pytanie Hyrkańczyka wyrwało ją z ponurych myśli dotyczących zbyt dużej bliskości pomiędzy nimi.
Rozejrzała się lekko oceniając do czego mogą się dostać.
- A mamy wystarczająco dużo liny? - odpowiedziała pytaniem.
 

Ostatnio edytowane przez Blaithinn : 16-01-2011 o 14:33.
Blaithinn jest offline