Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2011, 14:29   #6
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Wieczór – 12 Mirtul 1385

Gospoda pod Chętną Dziewicą

Wyrocznia spoglądała głęboko w oczy śmiałków przez nią wezwanych. U niektórych widziała pożądanie, u innych chciwość, inni wyrażali szczere chęci pomocy. Była to nietypowa grupa i sama nie była pewna czy zdoła ją utrzymać razem… ale Oghma dał jej dar jasnowidzenia i dzięki niemu otrzymała wizję. Wizję straszliwą.

Wydarzyło się to dwa dni przed śmiercią Marco. Śmierć, błękitne płomienie, ciemność spowijająca świat, dzika magia zmieniająca losowo fakturę wszechświata, śmiech i płacz, gniew i satysfakcja, tysiące serc pękających u jej stóp. I wiele, wiele więcej. Wizja była tak straszliwa, tak rzeczywista, że Sybilla przez 4 dni leżała w śpiączce, zajmował się nią jej brat Pius. W śnie zobaczyła Oghmę oraz nękające ją duchy myślicieli, filozofów, uczonych, to wtedy poznała imiona tych, którzy będą mieli swój udział w tragedii, tych którzy mogą powstrzymać tragedię, albo skazać wszystkich na to co ukazała jej wizja.

Nigdy nie miała aż tak ważnej misji, przerażała ją myśl, że będzie musiała się sama z tym uporać, gdyż jej brat uznał, że musi powiadomić o tym kapłanów z Waterdeep i uzyskać ich wsparcie. Sybilla bała się jednak, że podróż ta może być daremna i zanim wróci wszystko zdąży się już rozegrać.

Zmieszana uśmiechnęła się na słowo piękna, nie była w nastroju na flirty w tej chwili. Za to gdy Antara zaproponował trunek na swój koszt…

-Chętnie! [b]Marcella[b] podaj mi tu kufer Ciemnego Boru z Rashemen! I nie tę tanią podróbkę, którą zwykle Alessandro podaje gościom, którą rozrzedza z bliżej nieprzyzwoitymi cieczami, ale ten prawdziwy co chowacie go w drugiej szufladzie po lewej pod ladą! I nie myśl, że wciśniesz kit wyroczni, Marcella!- pogroziła jej palcem.

- Jakże byśmy śmieli – ukłoniła się szyderczo, ale już po chwili przyniosła kufer. Półelfka powąchała, posmakowała i kiwnęła z aprobatą. Wzięła potężny łyk, otarła usta z piany i ukontentowana kiwnęła głową. Potrzebowała odwagi na to.


-Nie ma to jak Ciemny Bór!- odparła entuzjastycznie. Od razu lepiej się czuła.

-Od czego by tu zacząć…- zaczęła się chwilę zastanawiać.

-No dobra, na imię mi Sybilla. Jestem Wyrocznią Oghmy. To nie do końca to samo co wieszcz, który używa magii tajemnej czy objawionej, czy czegoś jeszcze –spojrzała wymownie na Gaspare do zaglądania w przyszłość. Owszem, mogę i takich sposobów używać, ale posiadam boski dar widzenia przyszłości. Bywa spontaniczny, czasami można go kontrolować, ale nie wywołują go zaklęcia czy tajemne znaki. Bywa, że idę ulicą i mam wizję, i wiem że pomidory, które mam właśnie kupić u pewnego kupca są robaczywe i powinnam kupić te od tego obok. Wizje pokazują mi wielkie i małe rzeczy, ważne i mniej ważne. Zwykle za pośrednictwem duchów mędrców z zamierzchłych czasów czy snów.- wzięła kolejny łyk i zdawała się coraz bardziej radosna i zarumieniona na twarzy.

-A co do wizji, wizja, wizja… - położyła kufel na stole, po czym nagle jakby oprzytomniała i chciała go ponownie chwycić, ale tak w jakiś niewyjaśniony sposób oddalił się od niej i uciekał jej za każdym razem gdy próbowała po niego sięgnąć. - Wredne, zapyziałe, zazdrosne kwoki!- przeklęła gniewnie, zamknęła oczy, wyprostowała rękę w stronę kufra, wypowiedziała parę słów i kufer tak samo jak jej uciekał, tak teraz sam wpadł jej w ręce, o mało nie wylewając zawartości kufra.

-Ha! No teraz wiecie kogo macie się słuchać!- odrzekła uradowana i wzięła kolejny łyk, mocno przytulając kufer do piersi.- Wredne duchy zawsze starają się być złośliwe, albo to przestawiają przyprawy w kuchni, albo wieją ci zimnym oddechem za uchem, albo coś takiego! Nie mają ciał i zazdrosne są, bo większość swojego czasu zmarnowali na czytanie ksiąg. Tak, tak, Oghma nas naucza, że wiedza to go potęgi klucz, ale większość zapomina, że pod jego patronatem są też bardowie i wielu rzeczy jakie się łączą z ogólno pojmowanym „barowaniem.” - uśmiechnęła się szeroko.

- A więc wizja…- westchnęła-Nic przyjemnego przez około 4 dni leżałam po niej, tak drastyczna była. Świat pochłonięty przez ciemność, rzeki krwi, niszczące siły natury, ogólnie pojmowany Armagedon, choć trzeba zaznaczyć, że wizje bywają bezpośrednie i pośrednie, czasami wymagają interpretacji i nie mówią wszystkiego dosłownie. Pewnym jest, że coś złego się zdarzy, że śmierć Marco ma z tym związek, i że wy możecie temu zapobiec… a jeśli i to nie wystarczy to moja wdzięczność i wynagrodzenie od Paolo chyba was do końca przekonają.- puściła oko, choć ciężko było powiedzieć do kogo, a i była już nieco spita.

- Marco nie można było wskrzesić… w sumie niewiadomo dlaczego, kapłani twierdzą, że jego dusza jest gdzieś uwięziona, ale nie tutaj. Jakaś siła na innym planie blokuje mu drogę i żaden kapłan nie był wstanie przebić się przez tę barierę! Świadków nie ma co pytać, większość była zbyt pijana lub zajęta, aby cokolwiek pamiętać, a ich zeznania są dostępne dla nas w siedzibie straży miejskiej. Paolo o to zadbał.- uśmiechnęła się dumna z siebie i swoich kontaktów.

- Jest za to jeszcze ktoś, pasterz Graciano, zamordowany niedługo przed Marco. Kapłani przesłuchali jego martwe ciało. Podobno widział jak jakaś grupa ubranych na czarno zabójców wyrżnęła cały patrol straży miejskiej na pastwiskach! Ciał strażników jednak nie znaleziono… w sumie… w sumie chyba wiem gdzie ich szukać…- oczy wyroczni stały się nieco mętne, zimny wiatr zawiał w gospodzie, mimo zamkniętych drzwi i okiennic. Światło pochodni drgało.


-Tak… wiem, gdzie ich szukać. Ale dopiero jutro możemy tam wyruszyć… nocą… nocą może być zbyt niebezpiecznie…- oczom Sybilli wrócił dawny blask.

-Kapłani mogą może coś z nich wyciągnąć… ale jeśli macie inne pomysły to jestem otwarta. Jutro wynajmę powóz, aby mieć jak przenieść zwłoki, więc nie musicie wszyscy ze mną jechać, ktoś może zostać w mieście i poszukać innych wskazówek.- odrzekła uradowana.

Dobrze ci idzie, Sybillo! Tylko tak dalej, Sybillo!- powtarzała sobie w myślach.
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 16-01-2011 o 15:02.
Qumi jest offline