Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2011, 18:38   #3
traveller
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Sen. Potrzebował snu. Potrzebował na szprycować się czymś mocnym. Potrzebował beztroskich wędrówek po Centrum. Potrzebował tego przyjemnego uczucia kiedy przelewał na swoje konto kredytki z kont bogaczy. Nie wiedział czego potrzebuje bardziej. Fakt, tęsknił trochę do starego życia, ale wiedział że tak to będzie wyglądało jak decydował się na bycie Strażnikiem. Ich towarzysze ginęli jeden po drugim. W sumie spodziewał się, że ze swoim nastawieniem do ich "wielkiej" misji on sam będzie jednym z pierwszych, którzy tak skończą. Myślał, że historia zapamięta go jako jednego z wielu, którzy towarzyszyli Tekowi albo Koenowi to oni byli materiałami na zbawcę tego świata, nie on. Stało się jednak inaczej a on mógł tylko wzruszyć ramionami. Zostali Zhaaaw Chalderejczyk, który był najwyraźniej twardszy niż początkowo zakładał. Urocza Neli pełniąca funkcję przewodnika. No i on sam. Izzak Morbius, były złodziej, poszukiwany już raczej martwy niż żywy. Konsorcium zdjęło aksamitne rękawiczki w stosunki do Strażników co wyraźnie było widać na przykładzie tych którzy zginęli. Jego wysłużony płaszcz, był teraz nadpalony w kilku miejscach i wydawał się jeszcze bardziej żałosny niż na początku ich zadania. Kiedy Zhaaaw wszedł do kibla by trochę się ogarnąć on sam stwierdził, że jemu także przydałaby się podobna wizyta. Fetor po wizycie w kanałach wciąż ciągnął się za nimi. Nie było jednak czasu o czym uparcie przypominał im głos z bransolety Neli. Ona sama wydawała się być lekko podenerwowana zachowaniem Strażnika, ale Morbius rozumiał go dobrze. Pomyślał przez chwilę o gorącym prysznicu kiedy i tak zmuszeni byli czekać. Włosy urosły i przetłuściły się do takiego poziomu, że powoli zaczynał wyglądać na bezdomnego. Co w gruncie rzeczy było prawdą, gdyż Izzak nie miał domu. Od zawsze był swego rodzaju włóczykijem, któremu powodziło się raz lepiej, raz gorzej. Mimo wszystko lubił takie życie. Każdy kto znał go dłużej wiedział, że nie może wysiedzieć długo w jednym miejscu. Ryzyko, niebezpieczeństwo wszystko to nakręcało go od zawsze. Po krótkiej chwili Zhaaaw wyszedł z łazienki i mogli dalej podążać korytarzem.

W końcu znaleźli odpowiednie drzwi. Numer trzynaście. Właściwie niczym nie różniły się od innych, które mijali. Może nie miały się wyróżniać? Stwierdził także, że to dziwne, że nie natknęli się jeszcze na żadną ochronę ani nie uruchomili żadnego alarmu w tak dobrze strzeżonym budynku. Wyglądało na to, że zawdzięczają to Neli i jej znajomym o których nie wiedział zbyt wiele.

-No dobra myślę, że potrafię poradzić sobie z tymi drzwiami. Potrzebuję tylko trochę miejsca.


Izzak był jednym z ludzi, którzy robią coś co uważają za słuszne bez zastanawiania się nad konsekwencjami. Podciągnął rękaw płaszczu tak żeby odsłonić jakimś cudem wciąż działającą "skrzynkę" jak sam ją nazywał. Właśnie dzięki niej tyle drzwi apartamentów klasy wyższej Centrum stanęło w przeszłości dla niego otworem. Niewielka konsoleta na jego ramieniu zaświeciła się a on sam zaczął szybko naciskać niewielkie przyciski pracując już nad zaawansowanym zamkiem drzwi.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day
traveller jest offline