Jak Bielon wspominał, dopadł mnie syndrom myśliwego. W skrócie chodzi o osobnika niespecjalnie przystosowanego do spiskowania na dworze itp. Myślałem, że poradzę i pokaże swój kunszt
, niestety gdyby nie wyprawa po lorda to Yavandir byłby tylko jednym z npców i co najwyżej powalczył by na koniec. Jeśli miałbym pozostać w roli łowcy, bo wychodząc z niej spokojnie bym sobie poradził spiskując
W zasadzie czytałem tylko fragmenty dotyczące naszej części. Resztę, zwłaszcza tą obszerniejszą :P, przeglądałem po łepkach. Zwłaszcza końcową zadymę
Ogólnie grało mi się dobrze i jeśli wystąpię w kontynuacji to albo rola łowcy się ciut rozszerzy, albo elf uda się do lasu a zza krzaka wyjdzie odpowiedni do knucia koleś
A teraz czas spisać dokonania Yavandira, i niestety będzie tego ze trzy strony! W dodatku pisane w punktach :P