Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2011, 20:35   #4
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Thrunmir był wojownikiem. Typowym, klanowym wojownikiem. Niestety, bogowie nie zapewnili mu łatwego żywota. Pewne wydarzenia w przeszłości krasnoluda zmusiły go do obrania innej drogi niż ta, którą planował podążać do końca życia. Ścieżka, na którą zmuszony był wstąpić prowadziła do śmierci. Śmierci w walce z jak najpotężniejszym przeciwnikiem. Taka była droga Zabójcy. Thrunmmir poprzysiągł odzyskać honor poprzez własną śmierć, poprzedzoną zagładą jak największej liczby przeciwników. Od dnia, gdy opuścił Karak Kadrin, Twierdzę na Przełęczy, poszukuje chwalebnej walki, która przyniesie mu śmierć i odkupienie jego czynów.

Walka była jego żywiołem. Kiedy trwała, czuł się wolny i spełniony. Poszukiwał śmierci, jednak to on zadawał ją swoim wrogom. Instynkt wojownika przejmował kontrolę nad muskularnym krasnoludem. Zadawane przez niego ciosy rzadko chybiały celu. Topór miażdżył głowy, łamał kości, dosłownie demolował wnętrzności. Krzyki rannych, odgłosy uderzeń broni, skowyt umierających, trzask łamanych kości. Odgłosy mieszały się ze sobą, tworząc dla jednych kakofonię, dla innych najmilszą na świecie muzykę.



Krasnolud zabezpieczał tyły, osłaniając uciekających. Jego potężny, dwuręczny młot skąpany był w plugawej krwi goblinów. Mimo, iż czekało na niego wiele walki, musiał ochronić tych, którzy znajdowali się przed nim. Upewniał się co chwilę, że żaden z tych plugawych zielonych bękartów nie biegnie za nimi. Ucieczka nie była tym, czego Thrunmir oczekiwał. Chciał walczyć. Rozbijać kolejne łby, zadawać bolesną i powolną śmierć. Nie bez powodu sam jej szukał, jednak nie było mu dane tego dnia odejść z tego świata. Zdawał sobie sprawę, iż jeśli on nie zostanie z resztką ocalałych, nie dotrwają do następnego zmierzchu.

Masywna sylwetka krasnoludzkiego wojownika poruszała się powoli za uciekinierami. Brodacz, po którym widać było już na pierwszy rzut oka, że przeżył trochę lat, nie odzywał się ani słowem. Nie skomentował śmierci tych, którzy polegli. Jego usta nie otworzyły się w komentarzu sytuacji, w jakiej grupa się znajdowała. Prawdę mówiąc, to nikt nie słyszał, aby długobrody odzywał się w ogóle. Mozolna ucieczka w stronę krasnoludzkiej strażnicy dobiegała końca.


W muskularnych rękach Thrunmir trzymał swój sporych rozmiarów młot bojowy. Potężna broń, zakończona dwoma masywnymi głowicami nosiła na sobie ślady licznych potyczek. Czarna krew, którą ociekała, dodawała jej jeszcze bardziej mrocznego i złowieszczego charakteru. Wojownik bez wysiłku dzierżył broń, która dla niejednego była by zbyt ciężka do samego trzymania, nie mówiąc już o walce.

Mimo, iż skrzynia którą dźwigali opóźniała ich i spowalniała, nie odezwał się ani słowem. Przez lata podróży zdążył przyzwyczaić się do głupoty i lekkomyślności ludzi. Nawet w sytuacji zagrożenia życia, złoto było najważniejsze. Mimo tego, iż poprzedni właściciel skrzyni zginął z jej powodu, pozostali nie postanowili jej porzucać na pastwę losu. Brodacz nie komentował jednak tego, jak i niczego innego. Szedł spokojnie z tyłu, obserwując okolicę w poszukiwaniu przeciwników.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline