Co mógł teraz zrobić? Zamiast zastygnąć w bezgranicznym szoku jak reszta tłumu po prostu rzucił się w wystraszoną gawiedź. Biegł. Biegł szybko nie chcąc utracić z oczu tych, którzy mogli być za to odpowiedzialni. Teraz nawet zaczynał dziękować bogom, że jest taki niski, bo nie rzucał sie za bardzo w oczy. Biegł. Oddech zaczynał mu ciążyć ale to nie był jego największy problem. Znowu się nam oberwie pomyślał z goryczą. Może lepiej byłoby, gdyby ludzie nauczyli sie szanować wodniki? [Atrybut magiczny - Spryt]
__________________ We are the chosen ones, we sacrifice our blood
We kill for honour...
It seems to me like a journey without end
So many years, too many battles. |