Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2011, 18:04   #4
Nadiana
 
Nadiana's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemu
Wysoki, ale szczupły chłopak nie wahał się długo. Dłonią o szczupłych, mocnych palcach przeczesał ciemne włosy i mrugnął do dziewki wycierającej niedaleko kufle. Ta zachichotała zachęcająco i schowała się za szynkwasem. Ciągle jednak zerkała i płoniła się jak tylko to spojrzenie podchwycił.
Cedricowi jednak nie w głowie były jej falujące przy każdym oddechu cycki. Nie dziś, dzisiaj łoże pannie Rosie będzie musiał grzać inny gość karczemny.

Dopił piwo i podniósł się zdecydowanie ku wyjściu, gdzieodprowadzało go zawiedzione spojrzenie cycatej karczmareczki. Całe ubranie; w postaci skórzni, koszuli i spodni lepiło mu się do ciała, a jasne słońce niemal oślepiało. Poznał już jednak trochę miasto i wiedział, gdzie znajduje się siedziba kompanii, mimo to trochę nadłożył drogi, by przejść koło zamtuzu Passiflora. utejsze dziwki były najładniejsze w mieście i wyjątkowo chętnie odmachiwały do całkiem przystojnego młodzieńca, gdy tylko je mijał. Oczywiście nie było go stać by skorzystać z ich usług. Jeszcze.
Zwracając się myślami ku kształtnej ciemnowłosej, półelfiej ladacznicy nawet nie zauważył, kiedy znalazł się przy drewnianych budynkach kompanii. Mając szczerą nadzieję, że w środku upał będzie trochę bardziej znośny wszedł do środka.

A w środku, przed stolikiem zażywnego grubasa ustawiła się już kolejka podobnych jemu. Ocierając spocone czoło raz po raz chusteczką wypytywał każdego o zawód i wpisywał jego nazwisko na liście. Bez marudzenie młody Veemer ustawił się w kolejce i czekał na swą kolej.
- Co potrafisz synu?
Głos grubasa był irytująco piskliwy, a Cedric zjeżył się dodatkowo za nazwanie go synem. Pohamował się jednak i dłonią delikatnie poklepał przewieszony przez ramę łuk.
- Jestem myśliwym panie, upoluje wiewiórkę z odległości trzystu jardów.
Pogardliwe prychnięcie dobiegło za pleców skryby. W tylnych drzwiach pojawił się wielki, barczysty, wąsaty mężczyzna, ani chybi były były wojskowy.
- Na trzysta jardów powiadasz chłopcze? Chodźże, więc i mi tu pokaż. Nie jest to trzysta jardów, więc nie powinieneś mieć kłopotu.
Ruchem ręki zaprosił Cedrica na ogromny dziedziniec, gdzie pokazał majaczącą po drugiej stronie tarczę. W takiej odległości zdawała się nie większa niż dwie dłonie. Veemer stanął pewnie starając się nie zwracać uwagi na ironiczne spojrzenie wojskowego.
Wyjął strzałę i przez chwilę uważał na każdy ruch powietrza. Upewniając się, że jest nieruchome jak gęsta zupa, wziął oddech i jednym płynnym łukiem napiął łuk. Trzymał go chwilę, tak by ręką nie zdążyła się zmęczy, i celując w środek wypuścił pocisk.

Cichy syk strzały i daleki odgłos wbicia. Wąsacz ruszył ku tarczy, by po dłuższej chwili już bez ironicznego spojrzenia.
- Nieźle mały, niemal środek. Dopisz go na listę Dick.
Ostatecznie zdanie skierowane już było do grubego skryby, który na moment wyszedł za biurka i spoglądał ciekawie.
- Dobrze, w takim razie damy ci znać, kiedy będziemy cię potrzebować. Dziś jesteś wolny.

W świetnym humorze Cedric opuścił budynki kompanii. Miał nadzieję tylko, że zdążył naciągnąć swego tajemniczego pryncypała na małą zaliczkę, musi jakoś konia przetrzymać przez ten czas w Novigradzie. Ale tym się będzie martwił jutro, słońce dopiero zachodziło i pozostawała nadzieja, że miła Rosie jeszcze nie znalazła nikogo na jego zastępstwo i będzie mógł jej umilić ten wieczór. A przy okazji za darmo wyspać się w miękkim łożu.
 
Nadiana jest offline