Marina syknęła, kiedy jej plecy uderzyły w mur.
Gdyby dalej trzymał ja za szyję nie miałaby szans, nie była wojowniczką. Ale on zsunął rękę niżej i ta sekunda zaskoczenia, kiedy natknął się na jej pierś, dała moment potrzebny na wyciągnięcie sztyletu. Uderzyła celnie, wiedziała gdzie trafić – znajomość anatomii przydaje sie nie tylko przy leczeniu. Po chwili i drugi zbir leżał w rynsztoku. Chwilę się rzucał, zmęczenie dało o sobie znać, chybiła minimalnie.
Wsunęła sztylet do kabury na udzie. W dzień jej męski strój, spodnie, wysokie buty i dopasowana skórzana kamizelka zapewniał tylko wygodę, za to w nocy maskował – jak widać - płeć. Wyszła z alejki, potrzebowała znaleźć miejsce , gdzie będzie mogła usiąść, odpocząć. Miedziaki w sakiewce nie wystarczały nawet na skrawek miejsca w stajni, ale na rozwodnione piwo, które pozwoli jej chwilę posiedzieć w gospodzie – pewnie tak.
Wtedy go wyczuła. Wolała używać słowa „wyczuła” bo nie potrafiła określić, który ze zmysłów – słuch, zapach, wzrok? - dał jej znać, że ktoś za nią idzie. Nie zgubiła kroku, nie przyspieszyła, po prostu szła dalej i po chwili weszła do gospody. Usiadła ze swoim piwem – na szczęście mocno rozwodnionym, alkohol fatalnie na nią działał, szczególnie na pusty żołądek - w kącie sali skąd miała dobry widok na całe pomieszczenie. Jak zwykle zadbała, żeby za plecami mieć ścianę.
Wszedł po chwili i podszedł prosto do niej. Był nijaki – nie potrafiłaby opisać jego wyglądu, choć , oczywiście, zapamiętała go i wiedziała, że rozpozna nawet po wielu latach. Odegrała mały spektakl, udając zaskoczoną i wysłuchała jego propozycji.
Potem uśmiechnęła się lekko i odgarnęła włosy z czoła. Naturalnym gestem, bez cienia kokieterii.
- Nie znasz mnie, nie wiesz, co potrafię ani czym się zajmuje. Zobaczyłeś, że pokonałam tamtych dwóch gówniarzy i na tej postawie wnioskujesz, że dam rade bawić się w szpiega? – roześmiała się, ale jej oczy pozostały zimne – Może jestem kretynką, nie odróżniam lewej od prawej i po sekundzie zapominam wszystko, co usłyszałam? Spoważniała.
- Ale masz szczęście, nie jestem. Ty za to jesteś zdesperowany, skoro mnie zaczepiasz. Opłać mi noc w tej gospodzie, to jutro rano spotkam się z Twoim szefem. Wymyślę zgrabna historyjkę o tym, jak mnie znalazłeś, ile czasu i wysiłku włożyłeś w zwerbowanie mnie. A potem zaciągnę się do Kompanii Delty Pontaru. Ale najpierw musze wiedzieć, czego się ode mnie oczekuje.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |