Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2011, 23:13   #7
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zhaaaw potarł czoło.
Słyszał pogłoski o tym, że przejście przez lustro wiąże się z różnymi nieprzyjemnymi uczuciami i proszę - sprawdziło się z nadwyżką. Żadne jednak plotki nie uprzedzały, że można trafić w takie oryginalne miejsce, w dodatku z takimi ciekawymi gospodarzami...
Oczywiście uprzejmość nie pozwalała przerywać gospodarzowi, w chwili gdy ten wypowiadał słowa powitania. I ten moment wykorzystał Zhaaaw, by rozejrzeć się, dyskretnie, dokoła.

Zakuci w kajdany goście siedzieli (lub leżeli) wewnątrz bardzo dużego pięciokąta, stanowiącego wnętrze, mógłby się załozyć, ogromnego pentagramu.
Czarne róże, najszybciej, ze względu na swą ilość, rzucające się w oczy, w miarę niskie w okolicach pięciokąta, stawały się coraz wyższe w miarę zbliżania się do ścian. Ale i tak nie były na tyle wysokie, by zasłonić drzwi, Z punktu, w którym się znajdował, widział troje drzwi. I ścieżki, prowadzące, jak mu się zdawało, do tych drzwi. Jeśli to był pięciokat, to za jego plecami znajdowały się kolejne.
Ale nie zamierzał się obracać i sprawdzać.

Kobieta, leżąca na kamiennym... katafalku?... zdawała się spać. W przeciwieństwie, niestety, do mężczyzny, który wygłaszał powitanie. W jego twarzy było coś... jakby znajomego, ale równocześnie można było odnieść wrażenie, że coś z nim jest nie tak, jak powinno.
Siedząca na schodach, obok tronu kobieta wyglądała jak starsza o kilka lat kopia Neli. Tyle tylko, że uśmiech Neli był sympatyczny i nie należał do sadystki z urodzenia i zamiłowania.

- Miłe spotkanie - powiedział Zhaaaw. - Ale takie skomplikowane metody z pewnością nie były potrzebne. Wystarczyłoby zwykłe zaproszenie na piśmie.

Mężczyzna na tronie z początku nie odpowiedział na słowa Strażnika. Siedział, spokojnie wpatrując się w grupę istot, którą sprowadził do siebie w jednym tylko celu.

- Zaproszenie było, a wy na nie odpowiedzieliście. Przyszliście tutaj z własnej woli, kierowani nadzieją, jaką wlały wam w serca Córy Chaosu. Nikt was do tego nie zmuszał, a jedynie odrobinę przyspieszył działania, które podjęliście by się tu dostać.

Przeniósł spojrzenie na posąg i długą chwilę wpatrywał się w leżącą na nim kobietę. Jego oczy zdawały się płonąć, a w głosie brzmiała niszcząca moc, gdy ponownie przemówił.

- Tak się jednak składa, że zadanie którym was obarczyły może przynieść pewne korzyści mojej osobie. Z tego właśnie powodu po przejściu przez lustro trafiliście do tego ogrodu.

- Córy Chaosu?
- spytał Zhaaaw, żeby podtrzymać rozmowę. Ciekaw był, o co chodzi rozmówcy, jakież to cele mu przyświecają i jakie zadanie ma dla nich. Bo chyba nie chciał nakarmić nimi kwiatków. Do tego nie byli potrzebni Strażnicy.

- Mistrzu, oni nie wiedzą. - Słowa kobiety ociekały jadem.

- Tak, zauważyłem. - Skinął głową, jakby dziękując jej za uwagę, po czym kontynuował.
- Córy Chaosu są tymi istotami, dla których zgodziliście się wyruszyć w nieznane by zdobyć broń mającą mnie zgładzić. - Podpowiedział niemal uprzejmie.
- Oczywiście, w innych okolicznościach powinienem wam w tym przeszkodzić jednak tym razem wręcz wam to ułatwie. Althi, moja droga, prześlesz na ich bransolety niezbędne informacje. Wy natomiast postaracie się wykorzystać je jak najlepiej.

Jestem wzruszony, pomyślał Zhaaaw, ale nie zechciał się tą myślą podzielić z innymi. Czekał cierpliwie na obiecane informacje.
Skoro tamten najwyraźniej miał w stosunku do nich jakieś plany, to warto było ich wysłuchać przed zrobieniem czegoś głupiego. Na zrobienie czegoś desperackiego również można było poczekać chwilkę lub dwie.
 
Kerm jest offline