Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2011, 03:54   #9
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Znikoma ilość złota w sakwie wprawiała Ragnara w nie lada złość. Zawsze twardy i ordynarny młody krasnolud wydawał się teraz na skraju wybuchu. Wyruszył z Mahakamu z myślą o rozmazywaniu potworów i innych siusiumajtków na rozmaitych traktach, ale ostatnimi czasy mu się nie powodziło. Jego broń od dawna nie była używana w prawdziwym boju, nie mówiąc o jakimkolwiek zarobku.

Ponad półtorametrowy wojownik słysząc od starszego brodacza wieści na temat możliwości pracy w kompanii bojowej zacisnął swe zabliźnione dłonie na mosiężnym kuflu wychylając, wcześniej pełne naczynie do dna. Widząc podnoszącego się od stołu Ginnara rzekł:

- Siedź no póki Ci w gwinta idzie. Ja dowiem się o co dokładnie chodzi z tą robotą!

Dziarsko podchodząc do barczystego oberżysty krasnal uderzył kuflem w szynkwas jednocześnie podnosząc głos nad gwar panujący w pomieszczeniu:

- Hargin dolej gorzałki. Słyszałem, że jakaś kompania wojenna się szykuje. Wiesz coś na ten temat?

- A wiem, wiem. - odparł czarnooki krasnolud. - Podobno Kompania Delty Pontaru zatrudnia zaprawionych w boju wojów. Jak chcesz się z nimi pobawić zgłoś się do ich siedziby. Nie dowiedzą się jak się powinno walczyć jak nie będą mieli w tej grupie żadnego z naszych.

Podziękowawszy skinieniem głowy krasnal ruszył w kierunku stołu, gdzie siedzieli grający w gwinta. Jako, że widocznie Ginnara również opuściła passa obaj udali się do wymienionego już budynku dowodzenia kampanii.

Po krótkich poszukiwaniach głośni i bitni brodacze znaleźli ten marny, jak dla wychowanego w centrum krasnoludzkiej myśli inżynierskiej Ragnara, budyneczek. Już przed nim ludzie tłoczyli się jak muchy wywołując niepotrzebne zamieszanie - jak to ludzie. Przepychając się do kolejki zaczynającej się na parę dobrych metrów przed salą, w której dokonywało się rekrutacji krasnoludy poczuły okropny żar wypełniający całą budowlę. W chwili wejścia do pomieszczenia już obaj byli spoceni przeklinając ludzi za panujący wszędzie skwar.

Siedzący za biurkiem szczupły mężczyzna wyglądał jakby chciał się rozpłynąć.

- Zapewne wy wiecie jak się powinno machać mieczem. - rzekł człowiek.

- Potrafimy nie tylko machać, ale i trafiać w wybrany cel. - odparł brodacz wybuchając śmiechem.

Dziwnie skrzywiony urzędnik podał odpowiednie papiery, które Ragnar zaznaczył dziwnym gryzmołem, nie przypominającym w żadnym stopniu jego dawniejszych podpisów. Nigdy nie skupiał się na nauce czytania czy pisania...
 
Lechu jest offline