Znikoma ilość złota w sakwie wprawiała Ragnara w nie lada złość. Zawsze twardy i ordynarny młody krasnolud wydawał się teraz na skraju wybuchu. Wyruszył z Mahakamu z myślą o rozmazywaniu potworów i innych siusiumajtków na rozmaitych traktach, ale ostatnimi czasy mu się nie powodziło. Jego broń od dawna nie była używana w prawdziwym boju, nie mówiąc o jakimkolwiek zarobku.
Ponad półtorametrowy wojownik słysząc od starszego brodacza wieści na temat możliwości pracy w kompanii bojowej zacisnął swe zabliźnione dłonie na mosiężnym kuflu wychylając, wcześniej pełne naczynie do dna. Widząc podnoszącego się od stołu Ginnara rzekł:
- Siedź no póki Ci w gwinta idzie. Ja dowiem się o co dokładnie chodzi z tą robotą!
Dziarsko podchodząc do barczystego oberżysty krasnal uderzył kuflem w szynkwas jednocześnie podnosząc głos nad gwar panujący w pomieszczeniu:
- Hargin dolej gorzałki. Słyszałem, że jakaś kompania wojenna się szykuje. Wiesz coś na ten temat?
- A wiem, wiem. - odparł czarnooki krasnolud. - Podobno Kompania Delty Pontaru zatrudnia zaprawionych w boju wojów. Jak chcesz się z nimi pobawić zgłoś się do ich siedziby. Nie dowiedzą się jak się powinno walczyć jak nie będą mieli w tej grupie żadnego z naszych.
Podziękowawszy skinieniem głowy krasnal ruszył w kierunku stołu, gdzie siedzieli grający w gwinta. Jako, że widocznie Ginnara również opuściła passa obaj udali się do wymienionego już budynku dowodzenia kampanii.
Po krótkich poszukiwaniach głośni i bitni brodacze znaleźli ten marny, jak dla wychowanego w centrum krasnoludzkiej myśli inżynierskiej Ragnara, budyneczek. Już przed nim ludzie tłoczyli się jak muchy wywołując niepotrzebne zamieszanie - jak to ludzie. Przepychając się do kolejki zaczynającej się na parę dobrych metrów przed salą, w której dokonywało się rekrutacji krasnoludy poczuły okropny żar wypełniający całą budowlę. W chwili wejścia do pomieszczenia już obaj byli spoceni przeklinając ludzi za panujący wszędzie skwar.
Siedzący za biurkiem szczupły mężczyzna wyglądał jakby chciał się rozpłynąć.
- Zapewne wy wiecie jak się powinno machać mieczem. - rzekł człowiek.
- Potrafimy nie tylko machać, ale i trafiać w wybrany cel. - odparł brodacz wybuchając śmiechem.
Dziwnie skrzywiony urzędnik podał odpowiednie papiery, które Ragnar zaznaczył dziwnym gryzmołem, nie przypominającym w żadnym stopniu jego dawniejszych podpisów. Nigdy nie skupiał się na nauce czytania czy pisania... |