Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2011, 22:13   #4
Nicollas
 
Reputacja: 1 Nicollas nie jest za bardzo znany
I o to jest on, ubrany w wojskowy mundur starając się ukryć rosnące niezadowolenie. Nicollas Wolfwood, dowódca "bezimiennej" eskadry szedł korytarzami wielkiej stalowej puszki zastanawiając się po jaką cholerę ciągną zwykłego szaraka na spotkanie kapitanów okrętów. Pomijając ogólny stan Niszczyciela na pokładzie którego obecnie się znajdował COŚ było nie tak. Naturalnie nie mógł przyszpilić co - gdyż wiedział tyle co nic. Jednak doświadczenie - mimo, że niezwykle małe - jasno podpowiadało mu kurs działań jakich powinien zastosować. Po pierwsze cierpliwie czekać, aż wszystko się wyjaśni. Po drugie nie palnąć jakieś głupoty. W końcu wszedł do pomieszczenia w którym przebywał Admirał, licząc w duchu na choć trochę mniejszą temperaturę. Lecz niestety, na samych jego cichych nadziejach się skończyło - wyglądało na to, że klimatyzacja na całym statku nie działała, a sam dowódca nie zamierzał zainwestować nawet w zwykły wiatrak. Bez większego entuzjazmu zasalutował do starszych stopniem, po czym usiadł przy stole. Niemal natychmiast przełączył się na inny tryb działania - w końcu dowie się po co ściągnięto go na ten świat.

- Witam zgromadzonych. Odebraliśmy dziwny sygnał z sektora I18. Przez długi czas nie było tam oznak życia, słaliśmy tam na patrole weteranów, by odetchnęli. Niedawno jedna jeden z naszych statków został zestrzelony ... przez zwiad floty Inackiej. Przed śmiercią kapitan bohatersko postanowił poświęcić cała energię na skan okolicy i wysłanie do nas danych. Mógł oczywiście salwować się ucieczką, lecz z nieznanych nam przyczyn nie zrobił tego.

Albo nie mógł tego zrobić.... - pojawiła się pesymistyczna myśl w głowie Wolfa. Nie miał pojęcia jak wyglądała sytuacja w sektorze 118, lecz poświęcenie załogi, statku dla danych wymagających potwierdzenia wydawało mu się co najmniej głupie. Choć zawsze znajdzie się jakiś nadpobudliwy gość, który w "bohaterski" sposób zakończy żywot ekipy okrętu. Istniała także możliwość, że przeciwnik w parę chwil doprowadził okręt do stanu w którym nie mógł się wycofać. Jakby nie patrzeć było źle. Z pesymistycznych przemyśleń wyrwał go gość z Departamentu Wywiadu.

-... w przypadku napotkania wrogich jednostek mamy prawo otwierania ognia bez ostrzeżenia? Oraz czy takie samo prawo obowiązuje w przypadku wykrycia wroga wewnętrznego? Dziękuję.

To go zaskoczyło. Sama obecność dość poważnej szychy była zaskakująca, a słowa jej o "wrogu wewnętrznym" na nowo pobudziły swoistą niepewność w umyśle Nicollasa. Ktoś tu chyba za bardzo wybiegał w przyszłość... Albo wiedział więcej od niego. Co by nie było dziwne, gdyż jest jednym z "szeregowców" floty - postanowił więc zachować się jak przedstawiciel owego "rodzaju" żołnierza i grzecznie odczekać aż gościu z wywiadu uzyska odpowiedzi na swoje pytania. Swoją drogą, częściowo pokrywały się one z tymi, które sam chciał zadać więc... Nie było sensu powtarzać ich dwukrotnie.
 

Ostatnio edytowane przez Nicollas : 25-01-2011 o 13:47.
Nicollas jest offline