Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2011, 19:59   #23
Endless
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
31 października 2010 r.

Ładna pogoda, która odwiedziła Fell's Tomb powoli odchodziła. Niedzielny poranek sprowadził na ulice miasteczka delikatną, rzadką mgiełkę i zakrył niebo szarym puchem, który był dla mieszkańców znanym gościem. W porannej audycji radiowej ogłoszono, iż na niedzielę nie spodziewano się opadów deszczu, ani śniegu, a szczególnie podkreślono, że mgła i wilgoć w powietrzu nie będą zagrożeniem dla Halloween'owej zabawy - zarówno tej w Sutherland High jak i na ulicach miasta. To właśnie o imprezie w szkole była poświęcona ta audycja. Podekscytowany głos w radiu skupiał się głównie na oczekiwaniach młodych ludzi i ich odczuciach, zręcznie omijając temat zaginięcia uczniów podczas uroczystości trzy lata temu - wspomniano o tym wymijającą wzmianką. Impreza w szkole miała się odbyć o godzinie 18 - pozostawało więc dużo czasu na ostatnie przygotowania...

Ann Stevens:

Obudziłaś się na podłodze wyściełanej częściowo wypełnionymi, ołówkowymi szkicami kartkami. Zasnęłaś w swojej pracowni! Co za niefart - przyszło ci na myśl, ale w kilku chwilach pozbierałaś się do kupy i wstałaś obolała. Gdy rozejrzałaś się, spostrzegłaś wiele skończonych prac, w tym jedną prawie ukończoną, znajdującą się wciąż na środku podłogi, w pobliżu sterty gotowych. Wzięłaś ją do rąk, zdziwiona tym, co ujrzałaś. Niedokończony szkic przedstawiał obłąkaną twarz dziewczyny o długich, prostych i czarnych włosach. Nie miałaś pojęcia, kim jest osoba na tym szkicu, ani jak ją narysowałaś. Zaskoczona przejrzałaś gotowe prace, ale te przedstawiały znane ci już sceny - zrujnowaną halę sportową, obskurny korytarz, wielką przepaść na jego końcu, samą siebie okrutnie okaleczoną, dziewczynę, z którą rozmawiałaś wczoraj, las pod okrywą śniegu... Na białe kartki przelałaś dosłownie wszystkie dziwne wydarzenia, które spotkały cię w ciągu ostatnich dwóch dni. Świeżo po tych sytuacjach, wszystko wydawało się takie poważne, lecz teraz, gdy przeglądałaś swoje prace, chciało ci się śmiać, a zasiane ziarno niedowierzania wykiełkowało. Powiedziałaś sobie, że na razie masz dosyć i postanowiłaś zrelaksować się w łazience. Na "dzień spa" miałaś czas aż do godziny 18, kiedy w szkole rozpoczyna się impreza.

Sam Everett:


Pomimo iż sen, który zbudził cię ze snu był ostatnim koszmarem tej nocy, to obudziłaś się w nie najlepszym nastroju. Kiedy doprowadzałaś się do porządku, przypomniałaś sobie o swoim nocnym postanowieniu - chciałaś odwiedzić matkę w szpitalu. Przypomnienie sobie o tym ani trochę nie wprawiło cię z radość czy ekscytację - kto by się mógł cieszyć na wizytę i chorej na schizofrenie matki? Pamiętałaś te kilka razy, kiedy u niej bywałaś, zanim porzuciłaś wizyty na długi czas i żadna z nich nie należała do przyjemnych. Mimo tego, coś w tobie wykiełkowało, tworząc w twoim sercu cichą nadzieję na jakąś zmianę w jej stanie. Twoja rodzicielka przebywała na leczeniu w Silverwood Asylum - ośrodku dla osób cierpiących na schorzenia psychiczne. Szpital ten, podobnie jak Sutherland Highschool, stanowił odrębny byt, będący satelitą, funkcjonującą przy mieście. Ośrodek znajdował się ponad trzy kilometry na zachód od Fell's Tomb, ale w tamtym kierunku łatwo było znaleźć autostopa, bowiem była to droga prowadząca do Seattle. Zawsze mogłaś poprosić brata lub ojca o podwiezienie, ale to by rodziło z ich strony podejrzenia, a na pewno pytania. Tak czy inaczej, wizyta u matki była priorytetem, nim miałaś rozpocząć przygotowania do imprezy na 18. Na dole pewnikiem czekało na ciebie śniadanie, ale łazienka i wizja odprężającej kąpieli była bardziej kusząca.

Scott Winden:

Gdy tylko położyłeś się do łóżka, twój umysł zanurzył się w błogim królestwie snu. Byłeś zbyt zmęczony łażeniem po mieście, a zwłaszcza konfrontacją z Sam, aby zauważyć, kiedy to Morfeusz przyjął cię w swe objęcia.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=P2btxJnl_nM[/MEDIA]

Sen był chaotyczny i bardzo zmienny. Przed oczyma przewijały się tobie obrazy miasta i lasu zatopionego we mgle. Z dużą prędkością manewrowałeś pomiędzy wielkimi konarami drzew, aż przeleciałeś nad żelaznym ogrodzeniem i minąłeś niedużą chatkę. Pomimo gęstej mgły, wiedziałeś gdzie się znajdowałeś - byłeś na terenie szkoły. Upewniło cię w tym przekonaniu wynurzenie się głównego budynku szkolnego i parkingu. Nie zatrzymywałeś się i leciałeś dalej. Znów byłeś tylko ty i mgła, by po chwili dołączyła do was hala sportowa. Przez okno wleciałeś do jej wnętrza, gdzie twoim oczom ukazała się oświetlona drobnymi światełkami sala. Nie licząc czterech osób, była pusta, opustoszała. Zbliżyłeś się do postaci i rozpoznałeś samego siebie, Ann Stevens, Matt'a Lewisa i... Sam Everett. Doszło do ciebie, iż jesteś odrębnym bytem - obserwatorem. Wtedy wszystko się zmieniło. Wraz z grupką osób szedłeś ciemnym, pozbawionym oświetlenia korytarzem. Usłyszałeś głosy towarzyszy - napełnione lękiem, zdziwieniem i... strachem. Wszyscy trzymaliście się blisko siebie, niepewni każdego następnego kroku. Zmiana wizji. Pomieszczenie wypełnione regałami, których półki uginały się od ciężkich książek. To była biblioteka, co stwierdziłeś, kiedy wynurzyłeś się z pomiędzy regałów i ujrzałeś biurka i komputery na nich stojące, ustawione na środku pomieszczenia. Gdzieś dalej, z tyłu, na pustym biurku leżała zamknięta, stara księga, na którą padało słabe światło palącej się obok świecy. Kiedy chciałeś się zbliżyć, nastąpiła kolejna zmiana. Sala wypełniona krwią. Poczułeś wstręt. Obrzydzenie. Kolejna zmiana. Tym razem biegłeś, co chwilę odwracając się za siebie. Słyszałeś rozdzierające ciszę krzyki. Coś cię goniło. Było coraz bliżej... Zmiana. Teraz otworzyłeś drzwi do damskiej łazienki. Ujrzałeś Sam, która siedziała przy ścianie, cała zakrwawiona. Krzyczała do ciebie. Wołała. Wtedy spostrzegłeś ciemną postać, która pomimo włączonego światła była tylko czarną, cienistą sylwetką człowieka. W kilku kolejnych wizjach ujrzałeś inne widoki - rozszarpaną Ann, uduszoną, bladą Sam, nagiego Matt'a, którego ktoś okrutnie okaleczył nożem w wielu miejscach. Bałeś się ujrzeć samego siebie... ale to się jednak stało. Hala gimnastyczna - basen. Twoje ciało unosiło się swobodnie na wodzie, pozbawione życia. Wszystko pociemniało. Kiedy się rozjaśniło, przyglądałeś się drobnej, czarnowłosej dziewczynie, która siedziała i kołysała się w tył i do przodu. Była naga. Przerażona. Cała we krwi. Patrzyła w kąt pomieszczenia, ale jej oczy zdawały się niczego nie widzieć. Cały czas się kołysała i kołysała, aż... spojrzała się na ciebie, jakby cię zauważyła - Tamara Gringe.

Obudziłeś się, z ulgą witając nadejście dnia i koniec dziwnego snu.
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline