Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2011, 11:28   #10
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Uprzedzam, że nie mam zamiaru nikogo przekonywać do własnych poglądów. Zakładam, że należę raczej do mniejszości. Dopiero uczę się tego, o czym wspominał Ashaar. Wyrażam więc opinię jedynie z własnego punktu widzenia, nie próbując nikogo przekonywać czy się coś czynić powinno, czy się nie powinno.

Może nie znam się też za bardzo na PBF-ach, ale już jakiś czas bawię się w nie. Wprawdzie niezbyt długo, ale jeszcze nie zdarzyło mi się, by w trakcie rozgrywki nie polubić w jakiejś mierze swoich współgraczy i Mistrza Gry. Owszem zdarzały się niesnaski, pretensje i spięcia. Przyznam, że czasem trudno mi było przejść nad nimi do porządku dziennego. Pewnie z tego powodu, że lubię żyć z ludźmi w zgodzie i raczej we własnych działaniach dążę do pokoju, niż trwania w konflikcie. Oczywiście bardziej, jako gracz, niż BG. Podejrzewam, że zgłaszając się do sesji Bielona (o ile by mnie przyjął ), stanęłabym na z góry przegranej pozycji i skończyła jako pierwsza ofiara i mięso armatnie. Za bardzo „lubię” się poświęcać , ustępować i podkładać.

Szczerze? Osobiście nie bardzo wyobrażam sobie grę z kimś, kogo chociaż nie spróbowałabym polubić, zrozumieć albo przynajmniej szanować. Na palcach jednej ręki mogłabym wyliczyć osoby na LI, z którymi nie chciałabym zagrać, bo podnoszą mi ciśnienie, a i to pewnie tylko dlatego, że nie poznałam ich bliżej, a jedynie czytywałam ich posty, albo wypowiedzi w toczących się czasem dyskusjach. Dość mam wredoty ludzkiej na co dzień, żeby jeszcze znajdować przyjemność w obcowaniu z nią wśród graczy na forum. Unikam więc uczestniczenia w otwartych sporach i konfliktach i siłą rzeczy staram się je – stosownie do swoich możliwości- wyciszać , a nie podgrzewać. A że za najlepszą metodę uważam nie dolewanie oliwy do ognia, więc najczęściej usuwam się z pola rażenia i przeczekuję. Nie lubię pyszczyć, bić piany o duperele, ani podnosić lamentu, gdy coś przywali mojej postaci. Póki życia, póty nadziei.

Same wydarzenia w sesji i układy pomiędzy postaciami, to dla mnie tylko wierzchołek góry lodowej. Reszta jest pod powierzchnią. Na docu, gadu-gadu, w komentarzach, mailach. Nawet w kontaktach telefonicznych i listowych. Bywa. Jestem istotą stadną i uwielbiam się zaprzyjaźniać. Przyjmę jednak do wiadomości, że nie każdy jest do tego równie pozytywnie nastawiony i chętny. Jeśli więc ktoś lubi się spierać w niewybredny sposób i podnosić ciśnienie sobie lub współgraczom, to proszę bardzo – huzia na Józia! Ja dziękuję – postoję. Wszystko ma swoje granice. Zwłaszcza, jeśli chodzi o granice dobrego wychowania i przyzwoitości.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem