Ordnung muss sein.
Stosuję metodę Sekala: ostrzeżenia, potem do widzenia. Ci, którzy nie potraktują zabawy na poważnie, zostaną zmiażdżeni pod butami karnych szeregów zdyscyplinowanych prostujących
A na poważnie to zawsze można się ze mną dogadać. Ludzie mają wariackie okresy w szkole, pracy, życiu prywatnym i ja to rozumiem. Tylko trzeba się odezwać, a nie znikać bez słowa. Jak ktoś olewa mnie, ja olewam jego, wzajemność jest wszak podstawową zasadą dyplomacji.
Gracz traktuje udział w sesji jako obowiązek i się męczy? Jak go moja sesja męczy, to niech zrezygnuje, albo mi napisze, co mu się nie podoba. "
Sorry, MG, w sesji jest za mało/za dużo walki, retrospekcji, kombinowania, słów, nagich dziewcząt z podskakującymi piersiami" - w końcu to zabawa grupowa i jej forma powinna jakoś wynikać z potrzeb i wyobrażeń wszystkich uczestników.
Chociaż kiedyś poprowadziłem w innej formie. Miałem sesję, gdzie drużyną była ponadstuosobowa wyprawa, a rekrutacja trwała nieprzerwanie. Nowi gracze mogli dołączyć w każdej chwili, po prostu nowy BG "wyłaniał się z tłumu". Z postowaniem nikt na nikogo nie czekał, bo każdy gracz pisał swoim tempem, a ja odpisywałem swoim. W efekcie w naturalny sposób wyłonili się główni bohaterowie - prowadzeni przez graczy postujących codziennie i tło - gracze, którzy pisali raz na kilka dni i byli tylko w niektórych scenach. Całkiem fajnie to wyszło.