Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2011, 15:04   #6
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Trzaskające w płomieniach polana przyciągnęły uwagę młodej kobiety, która opatulona w płaszcz siedziała na ławie przy stole, nieopodal dużego, kamiennego kominka. Ostatnio ciągle marzła i dlatego teraz z przyjemnością skierowała zgrabiałe dłonie w kierunku ognia. Całe szczęście, że wędrowny handlarz powiedział jej o karczmie we wsi inaczej musiałaby szukać noclegu w jakichś krzakach. Aż wzdrygnęła się na tę myśl.
Kayah von Reichenbach nie była byle chucherkiem. Wysoka, postawna, o wąskiej, ale mocnej kibici sprawiała wrażenie osoby, która nie dawała sobie w kaszę dmuchać.
Gdyby tylko nie ten cholerny katar. Sama była sobie winna. Polazła w deszcz, mimo przestróg Antona, na spotkanie ze zleceniodawcą i teraz pociąga nosem jak zasmarkany bachor.
Aaaaapsik!
Głośne kichnięcie utonęło na szczęście w gwarze karczemnym.
Kaya cofnęła od ognia ręce i wyjęła z sakwy wielką kraciastą chustkę, a następnie wytarła zaczerwieniony nos. Niech to szlag! Te zioła lecznicze, które sprzedała jej znachorka były do niczego. Dobrze, że nie dostała od nich kurzajek albo licho wie czego jeszcze.
Kobieta nie była w najlepszym humorze. Z jednej strony męczyło ją przeziębienie, a z drugiej nie otrzymała informacji, jakich spodziewała się właśnie w tym zajeździe.
Kaya chwyciła za kubek i łyknęła ostrożnie grzanego wina. Napój przyjemnie rozlewał się gorącą falą w żołądku.
„Przynajmniej jeden pożytek z całej wyprawy” – pomyślała i zapatrzyła się w tańczące płomienie.

Nagłe zamieszanie wywołane przez starszego, przysadzistego mężczyznę wyrwało ją z zamyślenia.

– Psiamać, zaskoczyli nas w lesie, wybili mych ludzi i porwali moją ukochaną Julliete, śliczną jak księżyc w pogodną noc, moje jedyne szczęście, moje dziecko! - przybyły wykrzykiwał od wejścia

Porwanie? Może jednak los uśmiechnął się do niej i dał wskazówkę, której tak rozpaczliwie potrzebowała?
Kaya wstała gwałtownie od stołu i zbliżyła się aby lepiej słyszeć jego opowieści.
Krew…śmierć…kozie głowy... strzały…
Tłusty kupiec nie szczędził słownictwa aby namalować to co przydarzyło mu się na trakcie leśnym. Zanim jeszcze zdążył wypowiedzieć swoje wołanie o pomoc wiedziała, że ruszy razem z nim.
Może tam, w lesie znajdzie odpowiedzi na dręczące ją pytania, a jeśli nie… to przynajmniej zarobi trochę grosza.

Zauważyła, że za kupcem podążyło już kilku śmiałków. Nie czekając więc dłużej chwyciła za swe rzeczy, rzuciła na stół kilka miedziaków i ruszyła do wyjścia. Przed karczmą szykowano już orszak. Kaya gwizdnęła na pachołka, każąc przyprowadzić jej sokoła, a potem zbliżyła się pewnym krokiem do Ottona Reicherta i powiedziała:

- Moje ostrze macie także panie. Prowadźcie!
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!

Ostatnio edytowane przez Felidae : 03-02-2011 o 07:35.
Felidae jest offline