Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2011, 19:07   #7
Yzurmir
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Hugo Wesser zamierzał miło spędzić wieczór w towarzystwie miejscowych gości, jednak, zapewne z powodu swojej wyprawy, był nieco spięty. Pierwszy raz opuszczał w końcu mury Altdorfu, co wprawiło go w swoistą melancholię utrzymującą się już przez jakiś czas. Zastanawiał się nad tym, co teraz pocznie, i nie był w nastroju na zabawę. Zamiast tego usiadł nieco z boku i wyciągnąwszy z torby grubą księgę, zaczął ją czytać. To z początku nieco go zajęło i odciągnęło od smętnych myśli, lecz wkrótce zaczął odczuwać chęć skomentowania tego, co w niej było, i chociaż nie chciał korzystać z narzędzi pisarskich w tym chaosie, zaczął już układać w myślach całe zdania.

Od księgi oderwała go dopiero opowieść miejscowego mężczyzny, zwanego, jak się wydaje, Ernst. Hugonowi ścierpła skóra, gdy słuchał o „demonach”, „diabłach rogatych”, a nade wszystko o „krwi na drodze i krzykach w ciemnościach”. Stare obrazy pojawiły się w jego głowie i zaczął zastanawiać się, cóż to może czaić się na trakcie. Reszta gości traktowała Ernsta raczej pobłażliwie i Wesser zdawał sobie sprawę z tego, że skoro jest to znany tu pijak, to prawdopodobnie mają rację – a jednak coś, być może szczera groza w głosie mężczyzny, mówiło mu, że trzeba się strzec. Zatem odłożywszy książkę na bok, przysłuchiwał się słowom wieśniaka.

Mimo opowieści o demonach, zaskoczył go widok zakrwawionego mężczyzny, gdy ten wparował do karczmy. Nazwisko Otto Reichert nic mu nie mówiło, ale z uwagą wysłuchał jego historii.
„Na Sigmara!”, pomyślał. „Krew na drodze…”
I ta Julliete… Biedne dziecko. Zacisnął pięści we wzburzeniu. Kimkolwiek są ci ludzie, którzy to zrobili, osobiście dopilnuje, aby zginęli.

W pośpiechu włożył księgę do torby, wyjął z kolei bukłak z wodą i wstał.
– Dobry panie – powiedział, podchodząc do karczmarza – moglibyście przypilnować tej torby? Nazywam się Hugo Wesser. Zamierzam pomóc temu Ottonowi Reichertowi.

Nie zdążył wcześniej wynająć pokoju, więc wciąż miał na sobie pancerz, grubą przeszywanicę, którą nosił dla bezpieczeństwa na trakcie, ukrytą co prawda pod długą, prostą szatą, sięgającą prawie do kostek. Gdy się podniósł, można było zauważyć, że choć przeciętnego wzrostu, jest bardzo dobrze zbudowany. Twarz, choć wcale nie stara, była zniszczona, nos złamany i krzywy, oczy niebieskie, a włosy blond, lecz przetykane pojedynczymi siwymi pasmami.

Oddawszy torbę na przechowanie, chwycił swój młot, założył płaszcz, poprawił sztylet w pochwie przy pasie i wyszedł na zewnątrz, spoglądając na pozostałych ochotników. Był tam jeden kapłan Sigmara, którego wypowiedzi słyszał i niezbyt mu się one podobały. Było też jakieś dziewczę, które nie powinno się chyba angażować, oraz krasnolud z tarczą… I grupa miejscowych chłopów i drwali.

– Oczywiście wam pomogę – zwrócił się do Ottona. – Hugo Wesser.

– Te sukinsyny zapłacą za to, co zrobiły – dodał z gniewnym błyskiem w oczach.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 02-02-2011 o 21:16. Powód: dodałem wzmiankę o płaszczu
Yzurmir jest offline