Joachim nawet nie próbował kryć zdumienia. Jeszcze niedawno bawił się, pił i praktycznie zapomniał o męczących go koszmarach, a po chwili do jego stolika dosiadł się akolita, a potem jeszcze trzech innych jegomościów. Młodzieniec miał zielonego pojęcia o co mogło chodzić, a zakonnik nie zamierzał tego ujawniać zbyt wcześnie. Może jednak Bogowie potrafią uśmiechnąć się i do prostego chłopa? Może sławny kapłan Morra zgodzi się przyjąć Trampa? Zaraz po tych dość optymistycznych pytaniach pojawiły się następne: Dlaczego ktoś zainteresował się akurat nim i jego współbiesiadnikami? Kim byli pozostali? Jaka to sprawa mogłaby łączyć zwykłego wędrowca z elfem, niziołkiem i kimś wyglądającym na szlachcica? Mimo natłoku pytań i braku odpowiedzi Tramp wolał nie ponaglać duchownego i wykonać jego polecenie, szczególnie, że było nim wypicie niezłego (a przynajmniej taką miał Joachim nadzieję) wina. Kiedy już wszyscy podnieśli kielichy chłopak uczynił to samo i wlał w gardło szkarłatny płyn. Liczył, że akolita w końcu wyjaśni zaistniałą sytuację. |