Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2011, 14:58   #7
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Rozpoczął się pojedynek. Dość trudny dla Angeli. Nie dlatego, że przeciwnik był dobry. To akurat przywódczyni gwardii królewskiej się podobało. Problem stanowiło to, że jego oręż nie mógł jej zranić. A jej oręż, mógł uszkodzić szermierza. I wtedy to małe oszustwo wyszłoby na jaw, ale... to dodawało tylko pikanterii całej zabawie. On mógł uderzać z całą siłą. Ona nie.
Drewniane ostrza mieczy zderzały się z sobą. Był dobry...zablokował, choć z trudem, podstawowe wypady szermiercze. Angela uśmiechnęła się. To może być ciekawa walka.
Póki co bronił się, ale w końcu zaatakuje. I rzeczywiście, przy kolejnym szybkim wypadzie. Drewniany miecz mierzył w jej tułów, tuż pod piersią. Ostrze niczym piorun mknęło do celu.
Spóźniło się o dwie trzy sekundy. Angela zdołała odskoczyć poza zasięg broni.
-Gratuluję refleksu.- odparł mistrz miecza i przyjął postawę. Angela zasalutowała i ponownie ruszyła do tańca. Miecz błyskawicznie przecinały powietrze, lub zderzały się ze sobą, w daremnych próbach przebicia się do celu. Angela doskakiwała i odskakiwała od przeciwnika zmuszając go do obrony i czekając aż popełni błąd. Wreszcie...
Jego miecz zbyt wolno zaatakował, szermierz straciwszy cierpliwość zaryzykował.
Na to czekała. Na taką okazję. Zbiła atak na bok. Cięcie i... miecz Angeli dotknął tułowia szermierza.
Zwycięstwo. Walka zakończona przeciwnik pokonany.
Niziołek niechętnie wręczył Angeli trzos napchany brzęczącymi monetami.
A Ksan bił brawo zwyciężczyni.-Imponująca praca nóg. Skakałaś jak łania.
Angela uśmiechnęła się promiennie, odgarniając lekko spocone włosy na plecy. - Podobało ci się? To dobrze, choć mam nadzieję, że walkę będziesz musiał oglądać jak najrzadziej.
-Nie przeczę, że trochę inaczej wyobrażałem sobie walkę. Mniej jak taniec, więc jak... walenie się maczugami.
- odparł czarodziej uśmiechając się przepraszająco.- Niezbyt często wychodzę z pomiędzy ksiąg. Taka praca.
- Teraz wyszedłeś. Moja walka to gracja i zwinność, po głowach to mogą walić się zakuci w stal rycerze. Swoją drogą, wygrałam trochę monet. Chciałbyś się... zabawić?-
Ciekawie zabrzmiało.
Zaśmiała się i wzięła go pod ramię, przeciskając się przez tłum.
-Zabawić? Ależ ja już się dobrze bawię w twoim towarzystwie.- odparł czarodziej ruszając z Angelą i przepychając się przez tłum z mniejszą zwinnością niż ona.
- Przecież nie chcę cię zostawić. Masz pomysł co chciałbyś robić? Jakiś konkurs, tańce czy pójdziemy do tawerny, aby się upić?
Dziewczyna zawsze była bezpośrednia, a wyszukiwane rozrywki rzadko należały do szczególnie skomplikowanych.
-Cóż. Może najpierw popijemy, a potem potańczymy. Słabo tańczę, więc alkohol będzie dobrą wymówką, co by ci wstydu partner nie przyniósł. A potem... przygotowałem na dziś parę czarów, to zrobię pokaz fajerwerków. Po pijaku wychodzą bardziej fantazyjne.- odparł Ksan po dłuższym namyśle.

Tawerne w takim miejscu, blisko rynku, znaleźć było bardzo łatwo, a Angela nie miała zamiaru marudzić przy jej wyborze. Skierowała się więc do pierwszej lepszej, skuszona szyldem. Szyld oznaczał zabawę i przyjemności!
Karczma "Pod walecznym Bykiem"
I faktycznie. Byczków tam było sporo.


Karczma pełna wojowników i najemników. Ludzi zarabiających mięśniami i mieczem. Niezbyt wyrafinowane miejsce, do którego Ksan pasował jak pięść do nosa. Wojacy obrzucili spojrzeniem Angelę. Ale paru rozpoznało w niej zwyciężczynię walki z szermierzem. Co oznaczało, że była jedną z nich, a nie panienką do wyrwania.
Szybko znalazł się i stoliki dla Angeli i Ksana. Czarodziej z początku czuł się niepewnie zaciskając pieszczotliwie dłoń na swej lasce i rozglądając się dookoła.
- Ładne...ciekawe miejsce.
Dziewczyna zupełnie nie czuła się skrępowana, umiała sobie radzić w takich miejscach, a mężczyźni siedzący za stołami byli dobrymi kompanami do picia. Teraz nie z nimi miała zamiar to robić, a z czarodziejem, tylko, że ten wyglądał na niezbyt przekonanego. Z drugiej strony, ta wyprawa mogła zrobić z niego prawdziwego mężczyznę. Przywołała więc kelnerkę.
- Wino, najmocniejsze i najdroższe jakie macie. Sporo dziś wygrałam. Ksan, chciałbyś coś innego?
-Też wino...mocne.
- odparł Ksan uśmiechając się do Angeli. Spojrzał na siłujących się kącie najemników i westchnął nieco nerwowo. Dopiero, gdy ciekawscy przestali spoglądać na nowo-przybyłą parkę, nieco się uspokoił i odprężył. A po chwili się zjawiła skąpa ubrana służka z czerwonym winem gęstym niczym krew. Przyniosła od razu cały dzban i dwa kielichy. Pierwsza próba smaku wypadła jednak pomyślnie. Mag uśmiechnął się delikatnie, łapiąc dech.
- Dobre... ale...mocne. Myślisz, że wyjdziemy po nim o własnych siłach?
Angela wychyliła od razu pół kielicha, w końcu po walce jeszcze nic nie piła. Niewielka stróżka czerwonego płynu spłynęła jej po brodzie. Otarła ją dłonią, nieco zbyt zmysłowym gestem.
- Nie mam twardej głowy, ale słabej raczej też nie. Ważne, by się upewnić, że będzie komu nas odprowadzić, ale mnich powinien nas łatwo znaleźć. Jestem tu teraz tak jakby trochę sławna.
-Oraz piękna... więc, pewnie znajdzie się wielu usłużnych wojowników.-
odparł Ksan, zerkając dookoła. I rzekł żartobliwym tonem pijąc wino ostrożnie.- Obawiam się, że ja nie miałbym takiego powodzenia, wśród bywalców, jak ty Angelo. Chociaż... wolałbym nie sprawdzać tej teorii.
- Piękna? Wcześniej nie mówiłeś, że ci się podobam -
zachichotała, zdając sobie sprawę, że może go mocno zawstydzać. - Nie bój się, przyszłam tu z tobą, więc cię nie zostawię dla jakiegoś mięśniaka. Jak pewnie wiesz, niewielu takich wśród moich ludzi, wielkość mięśni o niczym nie świadczy.
-No cóż...sądziłem... -
zabełkotał zaskoczony jej słowami mag. Szybko opróżnił kielich dla kurażu. -Uważam że jesteś olśniewająco piękna. Ale to przecież oczywiste, że podobasz się mi. Prawda?
- Kłamałabym, gdybym powiedziała, że nie dostrzegłam pewnych sygnałów. Ale przyjemnie jest to usłyszeć. -
Uniosła kielich do ust, upijając tym razem tylko łyczek, mówiąc dalej z rozbawieniem.- Muszę uważać, by cię nie zmuszać za często do takich deklaracji. Szybko mi się upijesz, a na pewno nie będę cię niosła na ramionach do naszych pokoi!
-Będę uważał Angelo.-
odparł z uśmiechem Ksan i spytał.- Szczerze powiedziawszy, mam pewną prośbę. Czy mogę dotknąć... twej twarzy?
Przyjrzała mu się ciekawie i dokładnie, ale pokręciła głową.
- Nie tutaj. Wierz mi, mógłbyś nie znieść dalszego przebywania w tym miejscu, nawet pijanym. Co innego jakbyś chciał dotykać moich piersi lub ud, to tutejszym bywalcom wydałoby się zupełnie naturalne - mrugnęła do niego. - Ale, gdy stąd wyjdziemy, nie widzę przeszkód. Choć uprzedzam, że będę się dziwnie czuła i mogę się zacząć śmiać.
-Piersi, ud...-
na moment mag się rozmarzył myśląc o tym. Po czym zaśmiał głośno.- Nie wódź na taką pokusę. Po pijaku mogą mi strzelić głupoty do głowy. Raz zamieniłem się w kota i podglądałem... w zasadzie wtedy jeszcze mogłem tylko podsłuchiwać, naszego mentora w jego prywatnych komnatach i jego służkę.
- No proszę, wcale nie jesteś taki grzeczny!

Angela roześmiała się szczerze i przysunęła bliżej maga, dolewając mu wina do kielicha.
- Opowiedz mi o tej swojej magii. Co jeszcze potrafisz? Lubię płatać figle, lubię też być bardzo niegrzeczną - spojrzała mu głęboko w oczy, uśmiechając się cały czas. Co prawda podczas podróży wspominał że skupia się na szkole transmutacji i na zaklęciach zmieniających postać. Niemniej nigdy nie wyjaśnił dokładnie o właściwie chodziło.
-To były szkolne czasy, niemniej... w bibliotece naszej wieży. Właściwie wieży naszego mentora był też tomik niepoprawnej politycznie magii. Błękitnej zwaną. Większość jej czarów to zakazana wiedza, ale paru się wyuczyłem. Zmiana płci, zmiana rozmiaru pewnych części ciała. Czary sprawiające przyjemne doznania. -zaczął wyliczyć, po czym przeszedł z wyliczania do wspomnień.- Nic groźne ale dobre do zabaw. Robiło się nimi, takie tam studenckie figle w ramach zakładów. A to się rzuciło na staruszkę z chrustem zaklęcie sprawiające, że mężczyźni uważali ją za bardzo atrakcyjną. A to się sprawiło, że merowi miasteczka podczas uroczystego bankietu zrobiło się za bardzo przyjemnie... w spodniach.- wspomniał Ksan popijając wino i chichocząc.- Miało to swój urok, zwłaszcza że uczniowie przyłapani przez mistrza na takim czarowaniu... ponosili nieprzyjemne kary. Więc ryzyko dodawało uroku zakładom.
-Fascynujące!
- prawie klasnęła w dłonie, rozglądając się ciekawie wokół i dostrzegając wreszcie kelnerkę.
- Możesz sprawić, że nagle zrobi się jej... bardzo przyjemnie? Jeśli się wstydzisz... cóż, możesz zrobić to mi. Ciekawe czy to jest tak samo.
Ciekawość Angeli rozbudziła się już zupełnie i nie zamierzała przepuścić okazji wypróbowania kilku zabawniejszych czarów Ksana.
-Niech będzie, ale tobie... wiesz, nie chcę wywoływać zbiegowiska. A jak dziewczyna spanikuje to wina spadnie na maga.-westchnął Ksan grzebiąc przy pasie.- Nie przygotowuję takiego czaru w pamięci.
Wyjął wreszcie zwój, tłumacząc się cicho.-Czasami jak jest nudno, to...
Zaczął szeptać czar i Angela poczuła ja jej ciało zaczyna drżeć, wpierw delikatnie, potem coraz mocniej. I było to całkiem przyjemne zmysłowe uczucie, sprawiające wrażenie delikatnej pieszczoty skóry.
-Lepiej rzucać je rankiem, niż przed snem. Potem są trudności z zaśnięciem.- odparł mag z satysfakcją patrząc na drżące ciało Angeli.- Mogę to przerwać, kiedy zechcesz... daj tylko znać. W innym przypadku czar potrwa nawet pół godziny.
- To bardzo przyjemne, nie musisz przerywać... -
odpowiedziała mu niskim, bardzo zmysłowym głosem, wywołanym przez rodzące się podniecenie.
- Jeśli się upiję... a potem zaciągnę cię do łóżka... to nie będę miała problemów z uśnięciem... - przygryzła mocno wargę, sięgając po puchar z winem i biorąc duży łyk.
Drżenie miało skutki uboczne. Angela z trudem trzymała kielich i wino rozchlapywało się spływające czerwonymi stróżkami po jej brodzie i szyi, wprost na dekolt. Palec maga starł te strużki mówiąc.- Zaklęcie to ma swoje wady, ale... przynajmniej jest naturalne. Nie jest sztucznym mieszaniem w głowie.
Ksan miał czerwone policzki, nie wiadomo czy od wina, czy od wspomnienia o łóżku. Wędrując pieszczotliwie delikatnymi palcami po jej szyi dodał.- Jeśli zaciągniesz mnie do łóżka... Nie podpowiadaj mi takich pomysłów.- uśmiechnął się delikatnie.- Po pijaku, mogę być bardziej nachalny i... jutro rano możesz stwierdzić... Przyznaję...- zaczerwienił się jeszcze bardziej gubiąc słowa.-... że taki rozwój sytuacji. Jesteś piękną kobietą, więc... rozumiesz, że mogłem mieć takie myśli na twój temat. Kilka razy... po pocałunku. Tam, wtedy.
- Byłabym bardzo zawiedziona, gdybyś nie miał. Czego się boisz? Sypiałam już z wieloma mężczyznami, takimi bez doświadczenia także. Czujesz się źle, że mówię o tym tak otwarcie? Będziesz mógł dokładnie wymacać, nie tylko moją twarz. -Roześmiała się, wiedząc, że wino i podniecenie bardzo rozwiązują jej język. Ale swoim zwyczajem nie przejmowała się tym zupełnie. Zawsze żyła chwilą, po co to zmieniać?
-Nie boję się.- zacietrzewił się mag i zbliżył swą twarz do twarzy Angeli. Przycisnął swe usta do jej ust. Drapieżnie i gwałtownie. Ale potem jego wargi pieściły wargi ognistowłosej z czułą delikatnością. Podczas tego namiętnego i niespodziewanego pocałunku, subtelnie pieścił jej szyję opuszkami palców. A po pocałunku, lekko się odsunął od niej.
- Nie boję się... jak widzisz. Po prostu, to kwestia relacji między nami. Nie chcę by to jakoś wpłynęło na naszą... przyjaźń?
Oddawała mocno pocałunek, podrażniona magią i winem, ale przynajmniej opanowała się na tyle, by nie zrobić nic więcej. Gdy się odsunął, pokiwała głową.
- Lepiej zdejmij ze mnie ten czar. Jest bardzo interesujący, ale w bardziej intymnym miejscu. Nawet jeśli lubię jak ktoś patrzy, to na pewno nie cała tawerna mięśniaków.
Mag wykonał gest ręką i przyjemne doznania ustały.
Odsunęła się trochę i zaczerpnęła głęboko powietrza.
- Myślisz, że seks może coś popsuć? Ja się o to nie martwię, znam siebie. Jeśli ty nie wiesz, czy potem mógłbyś się normalnie zachowywać... cóż, przemyśl to. A teraz zdejmij ten czar i pij. Czekają nas tańce!
-Nie chodzi o to nawet. Bardziej o to że dziś, masz ochotę... a rankiem stwierdzisz, że spędzając ze mną noc. Popełniłaś błąd.- Ksan nalał sobie wina. I wypił duszkiem.- Jesteś inna, niż te które znałem. Może źle robię oceniając cię w ich kategoriach.
Wstał i wysunął dłoń w stronę Angeli, mówiąc.- Eeee... może to zły gest? Nie wiem, czy jak ci podam dłoń, to cię urażę. Wiem, że chciałbym...- tu mruknął cicho.- spędzić z tobą noc.
Zaczerwienił się jeszcze bardziej.- Ale to moje pragnienia. I głupio mi je mówić do kobiety. Chodźmy na te tańce.
Angela skinęła głową i wstała, pociągając go za rękę. - Czyli zwyczajnie muszę wejść do twojego łóżka. Będzie bardzo przyjemnie, obiecuję.
Zaśmiała się, lekko zataczając, czy to przez alkohol czy działający chwilę wcześniej czar.

Po drodze na tańce Ksan zaproponował.- Jeśli masz ochotę to... mogę rano przygotować parę frywolnych czarów i...- uśmiechnął się.- Tylko będziemy musieli szybko uciekać. Bo ofiarom figli nie będzie do śmiechu.
- Brzmi fantastycznie! Jeszcze zrobię z ciebie diabła.
-Nie jestem pewien czy mi by było do twarzy z rogami.-
odparł żartobliwie Ksan.

Tańce na miejskim jarmarku. To było coś co Angela lubiła. W przeciwieństwie do sformalizowanych dworskich zabaw. Jarmarczne tańce były żywiołowe szybkie i płonęły taką energią jaką Angelę wypełniało jej żywiołacze dziedzictwo.


Tańczące z gracją pary. Wirujące niczym płomienie wokół siebie mężczyźni o kobiety. Szybko i gwałtownie raz oddalając się od siebie, raz do siebie zbliżając.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=BdDD9JX-Tyg[/media]

Ksan gapił się na to z coraz bardziej otwartymi ustami. Był lekko zaskoczony i całkowicie przerażony zdając sobie sprawę, że taki taniec to trochę za wiele, jak na jego umiejętności. Dziewczyna popatrzyła na to krytycznie, zastanawiając się nad czymś.- Może powinnam się przebrać? Mój podróżny strój nijak do tego pasuje.
Na szczęście ciężar kiesy Angeli nie uszczuplił się zbytnio pod wpływem popijawy w karczmie. A kramiki jarmarku oferowały sporą gamę różnego rodzaju strojów. I w sumie pasowało to do charakteru misji. Ot, rycerze zamku wyjechali się odprężyć.
Przy niektórych kramach z szatami stały "przymierzalnie." W praktyce kilka drągów wbitych w ziemię na planie małego kwadratu, owiniętych kocami, dla prywatności. Dobre i to. Angela nie przejmowała się tym zbytnio i długo wybierać zamiaru nie miała. Kupiła wściekle czerwoną spódnicę i czarno-czerwoną bluzkę obsypaną czymś błyszczącym się i zupełnie nie nadającym do ubrania na jakąkolwiek inną okazję. Chciała jak najszybciej dołączyć do zabawy i tym razem nie bawiły jej długie zakupy.
-Wyglądasz...olśniewająco.- rzekł Ksan uśmiechając się i... niestety świetliste oczy sprawiały, że ich wyraz zawsze był taki sam. Niemniej reszta twarzy młodego maga wyrażała zachwyt.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline