Posiadłość rodziny von Strom była dobrze znana w okolicy. Jak i sami von Stromowie. Rodzina niemieckich arystokratów, która porzuciła ojczysty kraj, by zamieszkać w Brytyjskim Wszechimperium.
Zdarzyło się to wieku osiemnastym. Od tego czasu von Stromowie wrośli w krajobraz Anglii.
A obecny nestor rodu Wilhelm Edward von Strom, był uznanym i cenionym naukowcem Wszechimperium Brytyjskiego. Światowej sławy akustykiem, niemal specjalistą od dźwięków wszelakiej natury. Tak. Von Strom zaliczał się do światowej czołówki w tej dziedzinie. I jak każdy naukowiec, był raczej samotnikiem, eksperymentującym w zaciszu swej posiadłości w hrabstwie Winchester.
W bardzo pięknej i zadbanej posiadłości. Von Strom mieszkał samotnie, mimo że jego żona żyła. Niemniej nie było to udane małżeństwo i Wilhelm czuł się szczęśliwy z dala od objęć od swej małżonki i gotów wychowywać samotnie swoje oczko w głowie. Victorię Eurekę von Strom.
Dziewczyna obecnie wkraczająca w pełnoletniość, była tym co w okolicy nazywano dobrą partią. Piękna, wykształcona i bogata Victoria, miała jedynie małą wadę... brak obycia w towarzystwie.
Ale czegóż innego można się było spodziewać po kobiecie, która chciała pójść w ślady ojca.
Niemniej przyciągała wzrok wielu i znalazłoby się sporo amantów, nie przejmujących się tym małym drobiażdżkiem. Wszak walory jej urody mogły z każdego światowca zrobić domatora.
Ale problemem było to, że Victoria (dla przyjaciół i ojca Vicky) nie była zainteresowana ożenkiem, zadowalając się pracą i zajmując domem (a dokładniej wojując z Hildą, nadopiekuńczą deus ex machiną z whadą wymhowy).
Dla ojca Vicky była najważniejszą istotą w jego życiu, więc nigdy nie zmusiłby jej do zamążpójścia wbrew jej woli. Zresztą doświadczenia Wilhelma na tym polu, prowadziły do konkluzji, że małżeństwa to samo zło. I jedyną dobrą ich stroną, są dzieci.
Mieszkali oboje z dala od innych, skupieni na eksperymentach i prozaicznej codzienności.
To było jednak miłe życie. I przyjemne życie.
Ale bycie sławnym uczonym miało swoje wady. Kilka tygodni temu, do Wilhelma von Stroma, przyszedł pilny telegram z Londynu. Ojciec Victorii zamknął się wtedy w gabinecie na kilka godzin, wyłączając go tymczasowo spod nadzoru Hildy. Potem spakował kilka swoich wynalazków, ubrania i inne rzeczy. Pocałował córkę w policzki na pożegnanie i wyruszył do Londynu ich jedynym automobilem. Obiecał wrócić za parę dni.
Minęły dwa tygodnie. I nic.
Mijał trzeci tydzień.
I wtedy do drzwi ktoś zapukał.
Posłaniec.
Mężczyzna uśmiechnął skłonił, spytał Victorię o imię i nazwisko. Po czym podał dziewczynie paczuszkę owiniętą w szary papier. Paczką od ojca. Poza jednak nazwiskiem, na paczuszce nie było żadnego adresu.
A w paczuszce był list i prezent.
Pozytywka...
i kluczyk do niej.
[media]http://www.youtube.com/watch?v=SxBCPBXawE4[/media]
Vicky nakręcił pozytywkę i słuchając melodii zaczęła czytać list od ojca.
Cytat:
Skarbie mój.
Wybacz, że nie wróciłem do domu. Wybacz, że nie przyjadę. Niestety nie mogę cię narażać pojawiając się w domu. Sprawy się lekko skomplikowały tu w Londynie.
I na razie muszę się ukrywać. I chronić ciebie.
Dlatego, zaklinam cię na wszystko co cenię.
Nie szukaj mnie. Siedź cichutko jak myszka pod miotłą i może cię ta afera ominie skarbeńku.
W razie problemów, zwróć o pomoc do Sebastiana Stanforda. To mój drogi uczony kolega i przyjaciel.
Na pewno ci pomoże.
Myślę, jednak że nie będzie takiej potrzeby. W posiadłości powinnaś być bezpieczna.
Wraz z listem przesyłam ci pozytywkę i kluczyk do niej. Pilnuj ich jak oka w głowie.
Od ich bezpieczeństwa zależy życie wielu osób, także i twojego ojca.
Czekaj na mnie w domu. Wrócę tak szybko jak tylko będę mógł. Twój kochający ojciec.
Wilhelm E. von Strom. |
Posłuszna córka, posłuchałaby poleceń ojca. I została w domu, czekając na jego powrót.
Ale od kiedy to Vicky była posłuszną i grzeczną córką?