Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2011, 19:28   #5
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Afganistan był dla wielu ostatnim lądem, jaki przyszło im zobaczyć. Żołnierze przybywali tu, ginęli i w trumnach wracali do domów. Nic przyjemnego. Tego obawiał się Mark wstępując do T1. Trumny z amerykańską flagą i jego nazwiskiem. Pamiętał dobrze dzień, w którym dostali zadanie infiltracji tego miejsca. Ucieszyła go znajoma morda Edwarda. To była osoba na której mógł polegać.

Wioska była miejscem spokojnym i za żadne pieniądze "Duch" nie odgadł by po co mieli tutaj siedzieć. Przynajmniej do czasu przybycia talibów. Ci wprowadzili do spokojnego systemu strach i terror. Przemoc, mord i gwałt był na porządku dziennym, a AFO Tabun mieli na to spokojnie patrzeć. Już kilka razy Mark miał ochotę złapać za pistolet i rozwalić taliba lub dwóch. Raz, kiedy kazano mu patrzeć na egzekucję dziecka, które coś tam ukradło żeby nie paść z głodu, zastanawiał się nad tym jaki jego kraj jest pojebany. Jak pojebani są dowódcy, jak pojebany jest sztab, no i wreszcie czemu ta cała sytuacja jest równie pojebana. To było trochę za dużo jak dla jednego człowieka, ale ta agresja w końcu znajdzie ujście - zapewne przez lufę M4.

Któregoś dnia talibowie zamiast egzekucji kazali wszystkim spakować dobytek i wypędzili mieszkańców z wioski. Wraz z nimi oddział Marka. Tobołek który dźwigał był o tyle niewygodny, że wbijała mu się w plecy kolba od karabinu. Prócz ubrań mieli tu całkiem sporo szpeju. Granaty, miny, magazynki, granaty, broń, granaty, sprzęt, granaty i tak dalej. Droga dłużyła się i końca nie było widać. Wreszcie ktoś zagadał gdzieś po angielsku.

- No, Flyer. Co robimy?

Pytanie nie było do niego, ale odpowiedź była by prosta - zabijmy jakiegoś taliba. Teraz jednak nie mogli strzelać. Nie, noży też nie mieli używać, podobnie z gołymi rękoma i wszystkim innym czym dało się zabić. Czekała ich jeszcze długa droga. Chcąc trochę urozmaicić drogę podszedł do znajomego Burtona.

- Jak myślisz stary, co te pojeby z turbanami szykują ?
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline