Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2011, 20:38   #8
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Vicky udało się pokonać kolejne “przeszkody” stojące na jej drodze w postaci pozamykanych przez Hildę drzwi. Trochę pracy ze strony dziewczyny, trochę huku ze strony jej “kluczy do wolności” w postaci domowej roboty dynamitów i już... świat stał dla niej otworem. No może nie cały świat, na razie droga do automobilu Douglasa. Odciągnęła Bellę od mężczyzny mówiąc:
- Zostaw go, sen dobrze mu zrobi. Sen to zdrowie! Niech on sobie tu po odpoczywa, a ty chodź ze mną... musisz mi pomóc! - pociągnęła oglądającą się przez ramię pokojówkę.
-Tak jest, panienko Vicky.-odparła Bella podążając za panną von Strom. Dopiero widok automobilu sprawił że zatrzymała się nagle, wstrzymując swą pracodawczynię.-Ttto jeździ? Wygląda jakby się miało rozpaść.
- Toć przecież tym przyjechaliśmy - krótko odpowiedziała Vicky i pociągnęła Bellę do środka. Poprzednio widziała ten bałagan w pomieszczeniach, ale przeszła przez nie, nie przyglądając się im dokładnie. Teraz zaś szła powoli i rozglądała się z uwagą po kolejnych pomieszczeniach. Podniosła do góry czarne koronkowe “coś” obejrzała i odrzuciła na bok, potem kolejne i kolejne aż zebrała się interesująca kupka, kolekcji pana Douglasa.


Vicky ponownie uniosła koronkowe “coś” i spytała Belli:
- Jak myślisz co to jest?
-Kobieca bielizna... raczej nie pana Mavericka.- Bella zaczerwieniła się przyglądając jej i wydukała.-Pewnie zostawiły ją jego... ko...ko...ko... koleżanki?
Ależ skąd! - zaprzeczyła Vicktoria - Kobieca bielizna to taka bielizna - rzekła z przekonaniem unosząc spódnicę i pokazując Belli bieliznę, którą dla panienki zamawiała Hilda


-Z całym szacunkiem panienko, ale to bielizna starych ciotek.- rzekła z przekąsem Bella i wskazała palcem na “zdobycze” Vicky.-Takie noszą światowe damy i... Gregory obiecał, że takie mi...- teraz już twarzyczka Belli mogłaby konkurować z pomidorem. Dziewczyna opuściła twarzyczkę splotła dłonie razem i dukała.- obiecał mi, jak będę dla niego... miła.
- A odkąd to Gregory jest światową damą?- spytała Vicky patrząc ze zdumieniem na Bellę.
-Obiecał że mi taką… kupi.-odparła Bella szybciutko i cichutko.
- Odwiedzimy w Londynie... hm... no... rozejrzymy się w Londynie i same sobie nabędziemy światowe rzeczy. Musisz być tylko dla mnie miła. Tak jak chciałaś być dla Gregorego. - rzekła Vicky z uśmiechem poklepując Bellę po ramieniu.
-Mam panienkę całować i dać się dotykać?!-zapiszczała zszokowana jej wypowiedzią Bella.
- Jak całować i dotykać?! wykrzyknęła Vicky patrząc na młodą pokojówkę ze zdziwieniem - Toć mówiłaś, że masz być miła, a nie całowana i dotykana... - zaczęła jej się przyglądać podejrzliwie. - Coś kręcisz Bello!
-Nie kręcę panienko. Chłopcy właśnie tak lubią.-wybąkała pokojówka.
- Uffffffffffff... dobrze, że mi to powiedziałaś, bo chciałam obiecać panu Douglasowi, że będziemy dla niego miłe w tej podróży - rzekła Vicktoria i dalej rozglądała się po pomieszczeniu.
-Ja mogę być...trochę miła.-zachichotała Bella.
- Już ty tą “miło”ścią tak nie szafuj- mruknęła młoda szlachcianka biorąc w ręce książkę, która leżała pod stertą bielizny. Otworzyła ją i na widok ryciny wypaliła na głos:


- Ooooooo ta panna chyba też garderobę po mamie odziedziczyła, bo nie może się w nią wbić tak jak ja! Zobacz sama Bello. - i podsunęła otwartą książkę pod nos pokojówki.
-Ona raczej się w nią nie wbija...panienko.-odparła cicho Bella.
- Mówiłaś, że moje majtki to jak starej cioci, a ona też takie ma. A chyba światowa z niej dama! -zauważyła panna von Strom przyglądając się obrazkowi.
-To dość stara książka...- Bella podciągnęła spódnicę i zsunęła własną garderobę, po czym sięgnęła po koronkowe majteczki i szybko zaczęła je nakładać, po czym założywszy je rzekła obracając się dookoła osi.- Widzi panienka? Leżą jak ulał.
Viktoria przyglądała się prezentacji dziewczyny z uwagą. Podeszła nawet krok do przodu i przykucnęła aby mieć lepszy widok. -No leżą... to na pewno nie twoje? -spytała spoglądając podejrzliwie na Bellę - i właściwie skąd ty tyle wiesz o światowej garderobie... co?
-Proszę się tak nie gapić. Głupio mi...- pisnęła i nerwowo zasłoniła suknią newralgiczny obszar swego ciała.-Rozmawiałam często z pokojówkami z posiadłości Walwricków. Państwo Walwrick, przecież całą wiosnę i lato spędzają w Londynie, na jesień wracając do domu, więc ich służba ze światem obyta.
- Sama mi kazałaś! - rzekła Vicky podnosząc się i wzruszając ramionami. - Porozmawiamy w drodze do Londynu,o tych światowych zwyczajach. Teraz zagoń innych do porządkowania tu. Trzeba wszystko wyczyścić. Tak aby się błyszczało. - otworzyła drzwi do toalety i pospiesznie zatkała nos. - Wszystko! i przewietrzyć też. Pospiesz się musimy to zrobić jak najszybciej, aby można było zapakować nasz bagaż i ruszyć w drogę. -Kiedy wysłała Bellę po służących, sama zwaliła stertę nie wiadomo czego z krzesła i usiadła aby przestudiować znalezioną wcześniej książkę.
Bella się szybko uwinęła sprowadzając pomocników. Dwójkę koniuszych i pomocnicę kucharza.
-Panienko? Wszystko... w porządku?-spytała pokojówka widząc spore rumieńce na twarzy swej pani.
- Tak... tak... - rzekła dziewczyna odrywając wzrok od studiowanej książki. Zamknęła ją pospiesznie i upchnęła w kieszeni - Duszno tu... trzeba pootwierać okna i porządnie posprzątać. Wszystko co niepotrzebne wyrzućcie przed automobil

Rozejrzała się tak jakby czegoś szukała. I kiedy jej wzrok zatrzymał się na zawiniątku od doktora Winstona, w którym leżały leki do zaaplikowania Duglasowi przypomniała sobie o nim. - A ja w tym czasie pójdę zobaczyć jak się ma nasz gość i podam mu lekarstwo. - złapała za zawiniątko i wymaszerowała z pojazdu. Pospiesznie podążyła do laboratorium, gdzie nadal na podłodze leżał rozciągnięty Douglas w tym samym miejscu co go zostawiły razem z Bellą. Położyła pakunek na podłodze koło niego i najpierw wyjęła kajdanki, założyła mu na ręce i przypięła go do nogi od biurka. Potem pochyliła się nad ampułkami i wybrała pierwszą z nich napełniając jej zawartością strzykawkę. Trzymając w dłoni strzykawkę odwróciła się w stronę mężczyzny i ujrzała jego oczy wpatrzone w...

strzykawkę.
-Co do... licha?- syknął obolały Maverick. I spojrzał na urządzenie w dłoni Vicky.- Ostrożnie z tym, to nie zabawka.
- Przecież trzymam ostrożnie... tak łatwo jej nie uszkodzę. Nie martw się, już robiłam zastrzyki, co prawda koniom, ale nie narzekały. - zapewniła dziewczyna i zaczęła rozpinać spodnie mężczyzny.
-I też je skuwałaś? Przed zastrzykiem? -odparł drżąc mężczyzna.
-Nie... to były witaminki, a to są nie witaminki. Wujo kazał skuć, to skułam... - odrzekła mu dziewczyna i odwracając go na bok zaczęła ściągać mu spodnie - Koniom robi się w zadek, więc tobie też tak zrobię - rzekła chcąc go uświadomić, że wie co robi. - Nie pamiętasz może jaki miał być pierwszy kolorek do zaaplikowania?
-Ty miałaś pamiętać.-odparł nerwowo Douglas i spytał.- To może lepiej posłać kogoś po doktora?
- Masz rację... poślemy - rzekła dziewczyna poklepując go po ramieniu, po czym wzięła zamach i z całej pary władowała mu igłę w zadek i pospiesznie nacisnęła tłok strzykawki aplikując pierwszą z trzech substancji. I już pierwsza na miejscu... nie ma co po wujcia posyłać. Jeszcze dwie i po sprawie - powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha i oglądając czy czasami nie wbiła igły za mocno i czy się nie ułamała przy tym. Igła też cała, to teraz drugi... - mruknęła do siebie, jednak była tak blisko mężczyzny, że i on słyszał te nawet ciche komentarze. - Niebieski kolorek już zaaplikowany, teraz weźmiemy... hm... zielony czy filetowy?
-Ależ to boli!!- wył po wbiciu szpili Douglas zmieniając kolor skóry na siny i drżąc jak w febrze.[/i]
- Ojjjjjjjjjj po co tak się wydzierać? Już daje przeciwbólowy... - pośpiesznie napełniła strzykawkę filetową substancją i zaaplikowała ją drącemu się mężczyźnie prawie idealnie w to samo miejsce co pierwszą.
Mężczyzna dygotał pojękując cicho, powoli zaczął tracić przytomność. Druga szpila zdała się pogorszyć ten stan.
Viktoria przyjrzała mu się i rzekła Widzisz już nie boli, teraz trzeci i będziesz jak nowo narodzony - napełniła strzykawkę zieloną substancją i chwilę później i ona znalazła się w organizmie mężczyzny. Pamiętając ostrzeżenie wuja dziewczyna odsunęła się na bezpieczną odległości i siedząc na podłodze podciągnęła kolana pod brodę i obejmując ramionami nogi obserwowała leżącego na ziemi Douglasa. “Ciekawe czemu wujo kazał go przypiąć? Leży grzecznie i zapewne śpi. Pewnie siły w ten sposób zbiera.”
Przy bliższym przyjrzeniu...Douglas raczej sił nie zbierał. Vicky była pewna, że...właśnie umiera. Oddech coraz płytszy. Ani chybi... trzeba reanimować. Masażem serca i metodą usta usta. Można by i respiratorem...znaczy elektrodami do eksperymentów z elektrycznością, ale wraz wyłączeniem Hildy nie było prądu.

Viktoria wybiegła z laboratorium aby sprowadzić jednego ze służących. Parę minut później wróciła... Niestety żadnego w pobliżu nie było, a ona wolała nie marnować czasu na szukania. Przypomniało jej się bowiem, że tatko ma taki “pojazd” który jak się kręci kołem wytwarza prąd. Sama pośpiesznie podpięła elektrody, najpierw do pojazdu, a potem do Douglasa, posadziła pupę na siodełku i zaczęła kręcić kołem....
Pobudka była szokująca!
Maverick wrzasnął głośno i krzyknął.- Przestań! Chcesz mnie zabić?!
- Nie... ożywić. - rzekła dziewczyna zapominając, że nadal porusza nogami.
-Dziękuję, jestem dość ożywiony! Przestań! wrzeszczał “ratowany” mężczyzna.
Dziewczyna przestała ruszać nogami Siedziała jednak dalej na pomocniczej maszynie dumając “Pewnie zaczyna lek działać... dlatego tak wrzeszczy. Wujo miał racje, że bezpieczniej go przykuć do czegoś”. - I jak samopoczucie? Czujesz już jakieś lecznicze efekty? - ciekawość naukowca zwyciężyła i dziewczyna zadała pytanie, które ją nurtowało od samego początku jak tylko wstrzyknęła trzy dawki leku.
-Dziwne sensacje w lędźwiach i...ból ustał.-odparł Douglas i zerknął na Vicky.- Możesz mnie już rozpiąć.
Dziewczyna przyjrzała mu się podejrzliwie. - Tak długo byłeś nieprzytomny, że lepiej sobie jeszcze po odpoczywaj. Nie będę ci przeszkadzać, poczytam sobie. - wyciągnęła z kieszeni książkę, którą zwinęła z jego automobilu i otwierając ją zabrała się za czytanie.
-To nie jest książka dla panienek.- odparł Maverick i zerknął na kajdanki.-Rozepniesz mnie czy nie? Ile mam leżeć świecąc gołym tyłkiem przed kobietą?
-Przecież nie patrzę. - odrzekła Vicky nie podnosząc wzroku znad książki i spytała - Czemu to nie książka dla panienek? - nie chcący noga jej się omsknęła i znów poruszyła kołem wytwarzając iskrę prądu.
-Złaź z tego koła tortur! -krzyknął mężczyzna i zaczął się szarpać z kajdankami nie zadając sobie trudu odpowiedzi na jej pytanie.
- Jakiego znowu kola tortur? Jak na “światowego” mężczyznę jesteś jakiś niedouczony - rzekła mu dziewczyna, posłusznie jednak złażąc i siadając na fotelu koło biurka, tak aby mieć oko na pacjenta, gdyby jednak mu się pogorszyło trzeba by było znów zakręcić kołem.
-A ty jak na naukowca strasznie... mało wiesz, o świecie.- odparł Douglas siadając i przyglądając się kajdankom, którymi był przykuty.
- Wcale nie... dużo czytam i dużo wiem... tylko mi niektóre książki Hilda zabierała i chowała -obruszyła się dziewczyna. - Podciągnąć ci portki? - spytała ugodowo.
-Byłoby miło, gdybyś podciągnęła... i rozkucie też byłoby miłe.-odparł Maverick i uśmiechnął się do Vicky. Następnie wzruszył ramionami.-Nie wiem jakie książki czytasz, ale niewiele cię one nauczyły o życiu.

Panna von Strom już się podnosiła aby podciągnąć spodnie mężczyźnie, ale jak usłyszała słowo “miło” to od razu jej się przypomniało co Bella jej powiedziała. Nie chcąc, aby mężczyzna zarzucał jej że mało wie o świecie... podeszła pospiesznie łapiąc za szlufki spodni i podciągając je do góry. Nie rozpięła go jednak tylko wróciła na foteli rzekła:
- Już ja wiem co ma mężczyzna na myśli mówiąc “miło”. Jeszcze cię nie rozepnę póki ci to “milo” nie przejdzie.
-Bez obrazy panienko Vicky, ale... pleciesz bzdury. Poza tym, nie zaciągam kobiet do łóżka wbrew ich woli.-odparł Maverick wzruszając ramionami.- No... wolę takie, co wiedzą jak się obchodzić z mężczyzną, więc... raczej nie musisz się martwić.
- Oooo czyli Bella jednak kręciła... nic nie wspomniała o łóżku! - rzekła oburzona na pokojówkę dziewczyna. - Wujo powiedział, że będziesz pobudzony i... jesteś, posiedź sobie dopóki ci nie przejdzie. - po czym zmieniła temat:- Po coś przyjechał do Anglii, jak nie masz kasy na podróż? Nie lepiej było siedzieć w domu?
-Pobudzony?-Douglas spojrzał na swe spodnie.- Rzeczywiście... kto by pomyślał?
Po czym spojrzał na Victorię mówiąc.-A moje interesy w Anglii, to za przeproszeniem... nie panienki interes.
Po czym zmienił temat wskazując na książkę.-A pewne sprawy lepiej poznawać w praktyce... nie w teorii.
Yhm.... mruknęła dziewczyna - Nie trzeba myśleć... wystarczy posłuchać jak się wydzierasz i od razu widać, żeś pobudzony. - rzekła Vicky i schowała książkę do kieszeni. “Poczytam bez tej jęczyduszy... kolejna Hilda mi się trafiła jak nic." I jak? Przechodzi ci... czujesz coś? - spytała uważnie przesuwając wzrokiem po mężczyźnie.
-Nie boli mnie nic...to chyba dobry znak?-spytał Maverick.
- No... dobry. A jak pobudzenie? - spytała tym razem ona.
-Przeszło.-gładko zełgał Douglas zdając sobie sprawę, że dziewczyna nie bardzo wie o czym mówi.
- Skąd wiesz? Po czym poznajesz? - spytała przyglądając mu się podejrzliwie. Zerknęła przy tym na zegarek, aby sprawdzić czy dwadzieścia minut o których wspominał wujcio minęło już czy nie


-Nie wrzeszczę, więc chyba pobudzony nie jestem?- spytał retorycznie Maverick.
- Sprawdzimy czy naprawdę... - rzekła podnosząc się z fotela i kierując do maszyny wytwarzającej prąd.
-Naprawdę czuję się dobrze!-wrzasnął mężczyzna i dodał nerwowo.-Nie potrzebuję kolejnych tortur prądem.
Dziewczyna roześmiała się mówiąc: Żartowałam... Podeszła do Douglasa i stojąc nad nim przyglądała mu się z uwagą bez słowa.
-Już ja znam wasze...żarciki.-mruknął pod nosem mężczyzna i spojrzał na nią.-Co tak... patrzysz?
- Bo... jak na moje oko, to ty nadal jesteś pobudzony. -odparła dziewczyna świdrując go wzrokiem.
-A co ty wiesz o męskim pobudzeniu.-odparł Maverick, potrząsając kajdankami.
- Więcej niż ci się wydaje - odrzekła dziewczyna zadzierając podbródek do góry.
- Pewnie to co wyczytałaś w książkach.- zaśmiał się Douglas i spojrzał na Victorię z uśmiechem.-Przekonasz się kiedyś z kimś, że... to co piszą, to nic w porównaniu z doświadczeniem tego... A teraz rozkuj mnie. Nie rzucę się na ciebie. Chcę stąd wyjechać.
-Nie jestem pewna czy to dobry pomysł - odrzekła mu dziewczyna pomijając wątek jej wiedzy książkowej czy też nie książkowej.
-Będziesz mnie tak trzymać? To jest uprowadzenie wbrew woli. To jest karalne, paniusiu. Jestem obywatelem imperium.-zaczął wyrzucać z siebie kolejne słowa Douglas.
- I sam widzisz...jesteś pobudzony! Wujo powiedział dopóki pobudzony, dopóty skuty. - ze stoickim spokojem odparła mu Vicky i dodała na koniec. - Nie uprowadzenie... to jest wykonywanie zaleceń lekarza dla dobra pacjenta. Sam żeś się upierał, że potrzebny ci lekarz i jego rada, to teraz nie jęcz jak baba.

Pacjent milczał spoglądając na Victorię, wreszcie...nogami podciął nogi Victorii. I panienka pacnęła pupą na ziemię. By po chwili znaleźć się w kleszczach nóg Douglasa. Mężczyzna zacisnął nogi w pasie dziewczyny, nie pozwalając się jej wyswobodzić.-No to teraz albo mnie wypuścisz, albo tak sobie posiedzimy.
- Ałłłłłłłłłłłłłłłłaaaaaaaaaaa!!! Siniaki będę miała - wydarła się dziewczyna jak tylko wrócił jej oddech. Nie mogę cię wypuścić...
-Oj...nie martw się o siniaki. Trzy szpile w tyłek i poczujesz się jak nowo narodzona. Oczywiście najpierw cię skuję, co by cię pobudzenie nie rozsadziło.- odparł Douglas trzymając mocno Victorię.
-No... coś ty! Co ja mięczak, żeby na siniaki się leczyć? -odrzekła na propozycję kuracji dziewczyna.- Jak chcesz abym cię wypuściła to... musisz sam mnie wypuścić. Kluczyki są tam... - wystawiła palec w kierunku w którym leżały kluczyki o mały włos nie dzióbiąc go w oko przy tym. - Widzisz powiesiłam je na rączce twojej ulubionej maszyny
-Ale kiedy tak miło trzymać cię w moich objęciach.- odparł Douglas i uśmiechnął się złowieszczo.- Nie wypuszczę cię ptaszyno.
- Chciałeś stąd wyjechać chyba? - spytała patrząc na niego podejrzliwie.
-Może wezmę cię jako trofeum.- zażartował Douglas i zaczął mówić.- Teraz ładnie się wychylisz sięgniesz do kieszonki mej kamizelki, tej z prawej strony i podasz mi stamtąd do lekko wygięty metalowy drucik.
- Po co?-spytała przyglądając się twarzy mężczyzny ze skupieniem.
-Dowiesz się jak dasz...chyba, że twoje książki już podpowiedziały?- spytał z uśmieszkiem Douglas patrząc w oczy
Vicky wychyliła się i opierając jedną dłoń o pierś mężczyzny, drugą zaczęła grzebać w kieszeni kamizeli. Wyciągnęła coś co jej się zaplątało między palce. Spojrzała na to i rzekła: - To nie drucik - i odrzuciła zbędny przedmiot za siebie. Po chwili kolejna rzecz poleciała... i kolejna... i kolejna.. i z rozmachu wyrzuciła też poszukiwany drucik. - O matko wywaliłam go! To przez ciebie, w kieszeniach też nosisz śmietnik. Pacnęła mężczyznę w pierś. Obejrzała się za siebie, ale niestety drucik był poza ich zasięgiem.
-Przyznaj się...ty chcesz tu ze mną być.- jęknął cicho ocierany przez Vicky we wrażliwym obecnie miejscu swego ciała.-Twoja pinka do włosów... tego chyba nie potrafisz spaprać? Podaj mi ją.
Dziewczyna uniosła dłonie i opierając się ciałem o Douglasa zaczęła przeczesywać jego włosy palcami. -Chyba żadnej dziś nie wpiąłeś... nie mogę znaleźć.
-Za to jedna jest w twoich...włosach.- wystękał z dziwną miną Maverick, mocno czerwieniąc się na twarzy.
- To było od razu powiedzieć, że mam ci dać swoją spinkę do włosów! -wbiła mu łokieć w żebra opierając się na nim i próbując wyciągnąć spinkę z włosów. - Dam ci ją jak powiesz mi po co ci ona - sapnęła wiercąc się na mężczyźnie, gdyż spinka zaplątała jej się we włosy.
Pewnie by go bolało...gdyby nie znieczulenie. W tej chwili Doug odczuwał jednak zupełnie inne doznania zupełnie z innej części ciała. Mruknął.-Nie taka była umowa.

I zamiast mówić, dalej... przycisnął swe usta do ust Victorii, całując ją. Delikatnie acz namiętnie wodził językiem po ustach panny von Strom i pieścił je umiejętnie. Na pewno nie był to jego pierwszy pocałunek. Dziewczyna w pierwszej chwili się szarpnęła do tyłu. Jednak usta mężczyzny i słodycz jej pierwszego pocałunku sprawiły że przymknęła oczy i zarzuciła mężczyźnie ręce na szyje poddając się odczuciom i zapominając o zaplątanej we włosach spince. Rozchyliła delikatnie usta i zaczęła nieśmiało odpowiadać na pocałunki mężczyzny. Czując ciepło rozchodzące się od ust po całym ciele. Przylgnęła do Douglasa i poddawała się jego pocałunkom.
Maverick liczył pocałunkiem na zapeszenie dziewczyny, zamiast tego... sytuacja zmieniła się diametralnie. Usta mężczyzny pieściły wargi dziewczyny, język delikatnie wsunął się do jej ust, by czubkiem pokazać jej nowe doznania. A ocierające się się ciało Vicky, powodowało zbliżającą się eksplozję. O której podczas tych namiętnych pocałunków Douglas zapomniał. Dziewczyna czując koniuszek języka mężczyzny w swoich ustach zadrżała,chcąc... sama nie wiedziała czego chcąc, instynktownie przylgnęła do niego mocniej. Jednak jeszcze było jej mało chciała być bliżej... bliżej niego? jego twarzy? jego ust? no... chciała być bliżej, uniosła nogę i... niestety kolano jej wylądowało na najwrażliwszym w tym momencie miejscu mężczyzny. Nieświadoma niczego Vicky przykopała mu niechcący z całej pary.
Na szczęście leki przeciwbólowe złagodziły doznania i... Maverick słabo poczuł to uderzenie, choć pomogło rozładować napięcie. Douglas jęknął i poczuł... że ma mokro.
-No pięknie. To dasz wreszcie tą spinkę?-mruknął.
-Po co? - wydyszało mu w usta dziewczę.
-Bo cię ładnie proszę?-rzekł Douglas wysilając szyję i całując to usta, to...dekolt Vicky wargami.-Bardzo proszę.
-Zgubiłam! Przez ciebie, po coś mnie zaczął całować?Już ją miałam ci dać! -jęknęła nieszczęśliwie dziewczyna. Puść mnie to cię rozkuję i zaczniemy...- przerwała i znów poczuła wargi mężczyzny. Maverick zaczął ją całować, namiętnie dociskając do siebie nogami. Jakoś nie wierzył w jej słowa, więc korzystał z przyjemności niewoli póki jakieś przyjemności były.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.

Ostatnio edytowane przez Vantro : 05-03-2011 o 20:42.
Vantro jest offline