Woda była zimna, ale od czego jest futro? Biała wilczyca przez moment pływała w kółko, czekając aż dziewczęcy głos znów się odezwie. Głos dochodził ze szczeliny w skałach z których przed chwilą skoczyła. Była trochę zaniepokojona, początkowo sądziła że tutejsze dziewczę, pastereczka owiec na przykład, spadła ze skał i leży tu gdzieś przy brzegu, ranna. Jako kleryk pospieszyła z pomocą. Odkryła jednak ze rannego w okolicy nie ma, a jest prawdopodobnie w jaskini. Podpłynęła do szczeliny skalnej, zachwycając się pięknem jeziora i tego miejsca. Coraz bardziej jednak cała sytuacja niepokoiła ją i zastanawiała się gdzie jest ta dziewczyna wzywająca przed momentem pomocy i co jej się stało. Zastanawiała się dłuższą chwilę czy wpływać do zalanej wodą groty. Była wilkiem, zwierzęciem stadnym, lubiła działać w grupie, gdzie czuła się bezpieczna. Jako kleryk też trzymała się raczej z tyłu, już przekonała się, że jej mizerna siła kleryka może co najwyżej rozśmieszyć wroga. Jej stada, Watahy, nie było jednak w pobliżu. Została sama i czuła się bardzo nieswojo. Usłyszała krzyk, plusk i zobaczyła że jednak ktoś do niej dołączył. Ale nie był to Ursuson, był to jeden z wieśniaków.
„No, przynajmniej będzie teraz mniej śmierdział...” – pomyślała z ulgą. – Bo pomoc z niego raczej żadna....”
Wieśniak chlapał i pluskał, drąc się wściekle do Ursusona i drugiego, ci zostali u góry na skałach. Kiti była w kropce. Nie było stada, ktoś potrzebował pomocy, a wątpiła aby Ursuson w swojej zbroi dobrze pływał. Popatrzyła na skały i wpłynęła do groty.
Grota była piękna, ale bardzo ciemna. Znów, zabrakło jej u boku Watahy, kogoś kto dodałby jej otuchy. Czujnie i bardzo powoli wyszła z wody na skały. Otrzepała się, jej białe futro zrobiło się puszystym kłębkiem.
http://fc08.deviantart.net/fs44/f/20...llustraTou.jpg
Spojrzała w mrok, węszyła i nasłuchiwała. Co chwilę oglądała się za siebie, z nadzieją że ktoś ze stada jednak nadejdzie ze wsparciem. Chociażby ten Hana... Habara... Hana barbera...
Bardzo powoli i czujnie weszła kawałek w głąb jaskini, czujna na wszelkie podejrzane zapachy i dźwięki. Po chwili zobaczyła coś dziwnego w miejscu gdzie światło jako tako docierało. Coś było na ścianie groty, z prawej. Pachniało jak gnijący kompost, było niewielkim kłębkiem splątanych niteczek, pajęczynek, korzonków. Wygląda jakby wyrastało z litej skały. Ma jakieś 40 cm szerokości.
http://www.flog.pl/media/foto/2313223_korzonki-.jpg
Kiti zatrzymała się w bezpiecznej odległości i obserwowała. Nigdy nie widziała czegoś takiego, a śmierdziało kompostem więc nie chciała się z tym zaznajamiać. Znów poczuła się cienko bez reszty stada i obejrzała się, czy ktoś nadchodzi. Jeśli ktokolwiek się zjawi, Kiti powita go merdaniem ogona a potem wskaże łapą dziwne coś na ścianie i postara się zwrócić uwagę towarzysza na to coś, gdyby podszedł do tego i nie zauważył ostrzegawczo oprze się bokiem o jego nogi i odepchnie go do tyłu, znowu mu to pokaże. Nie wiadomo co to jest... Pewnie drow by wiedział...
I tu znowu nasunęło się pytanie; gdzie jest nem...Dirith!?