Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2011, 12:01   #10
one_worm
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Kolejne schody ciągnęły się w górę, szliście spokojnie w ciszy, czułaś jak niby przypadkiem Suir dotykał Twojej dłoni, była ciepła. Gorąca. Doszliście do Sali głównej i usiedliście przy kominku, gdzie trzaskał wesoło ogień. Suir zniknął na chwilę i wrócił z kiełbaskami, nadział je na jakieś kije i wręczył Tobie takowy. Smażyliście kiełbaski, w zamku. Zaśmialiście się. Równocześnie, kiełbaski w zamku. Jedliście po kilku chwilach w milczeniu i rozkoszując się ciszą kiełbaski. Zauważyłaś, że siedział bliżej Ciebie i jego ręka wędrowała powoli ku Twojej.
-No to ja mam wahadło już za sobą – uśmiechnęłaś się przerywając tę ciszę, echo Twojego głosu rozeszło się po zamku, mimo wszystko pustka w tym miejscu, dziwnie się poczułaś. Przecież oni tutaj jeszcze wczoraj jedli. Wszyscy…- A ty masz jakieś testy magiczne, które powiedzą, że jesteś magiem? Jak ja wiedźminką? – i wypięłaś przy tym dumnie pierś, tak, żeby Medalion był lepiej widoczny w tańczącym ogniu kominka.
-Tak i nie. Mnie uczy Triss i na specjalnych warunkach. Nie wiem czy powinienem to mówić ale jest ku temu powód. To jest tak, że Triss zabrała mnie w wieku czterech lat, jak zacząłem przejawiać talenty magiczne. Nie chciała umieścić mnie w żadnej szkole ani oddać komuś innemu pod opiekę. - zawiesił na chwilę głos- Usłyszałem kiedyś jak rozmawiała z kimś przez zwierciadło, kłóciła się. Czasem myślę, że źle zrozumiałem ale… powiedziała w złości, że jestem wyjątkowym bo księciem Redanii i… ponoć pisana mi była królewna z Wyzimy, z Temerii ale ile w tym prawdy nie wiem, pewnie nie chodziło nawet o mnie- – uśmiechnął się i po chwili zaczął histerycznie śmiać- Wyobraź to sobie, jestem księciem i wracam na tron i może jeszcze z wiedźminką, albo czarodziejką, królową Wyzimy, toż to idealny temat na balladę dla Jaskiera – powiedział to krztusząc się ze śmiechu.
Milczeliście, ty tylko uśmiechnęłaś się blado.
-Dobrze, księżyc ledwo wszedł na niebo ale… może coś o alchemii powiem bo to jest ważne, a nie wiadomo jak długo tu posiedzimy i co wyjdzie po drodze… – odpowiedział w zamyśleniu. Ognisko dawało sporo ciepła, ogień trzaskał, a drwa paliły się powoli. Kiełbaski zostały zjedzone.
- To tak, zaczniemy od podstaw. W celu uzyskania mikstury wiedźmińskiej łączysz bazę z poszczególnymi składnikami. Jaskółcze ziele na przykład. Żeby zrobić Jaskółkę musisz wziąć dwie porcje jaskółczego ziela, albo jakiejkolwiek substancji, która zawiera w sobie Rebis…

… I wtedy wejdę głębiej w grobowiec i i zrobię dwa kroki w tył. Strzyga zawaha się. Poczuje moją potęgę. Będzie bała się pójść, jednak instynkt ją poprowadzi do mnie, ja z obnażonym srebrnym mieczem będę czekała. Wtedy podejdzie na kilka kroków i zaatakuje, a ja wykonał pół piruet! Tak, pół piruet to doskonałe rozwiązanie, bo sieknę ją w bok, a zarazem uniknę jej ciosu, szarży. Ona poleci w głąb, na pewno i ja wtedy widząc idealnie w ciemności wejdę ostrożnie w ten korytarz. (Ciekawe czy strzyga poluje na węch czy polega na wzroku tak samo jak ludzie?) No tak czy inaczej ja ją zauważę, a ona mnie. Tak, będzie na mnie patrzeć z podziwem i strachem, bo przecież nie spotkała nikogo tak godnego jak mnie! (Ciekawe, czy wieśniacy próbowali ją zatłuc?) Tak, próbowali bo tutaj jest pełno ich szkieletów! Zła istota będzie patrzeć na mnie ze strachem i podziwem bo przybyła godna pogromczyni. Zaatakuje, nagle, nie spodziewając się tego, ze ja zareaguję i… Na pół piruet nie da się drugi raz nabrać! Aard! Uderzę ją Aardem, o tak!...

-PADNIJ! – Usłyszałaś krzyk Suira. Rozejrzałaś się i nagle poczułaś jak ktoś zwala się na Twoje nogi, bo ty już byłaś w skoku… położyłaś się jak długa, mag zaś dostał czymś najwidoczniej bo aż wydał zduszony okrzyk, obróciłaś głowę. Na jego plecach była paląca się kłoda, ona zaś wstał i szybko skoczył kilka kroków na przód. Dokoła była pełno palących się drew, na szczęście kamień nie pali się tak łatwo, a nie było nic co mogłoby się zająć.
-Aard… dlaczego? Trzeba było powiedzieć, że nudzi Ciebie alchemia… – powiedział smutnym głosem. Najwidoczniej musiałaś za bardzo wczuć się w walkę ze strzygą. Ściągnął koszulę- Ale dziura! Triss mnie zabije! –Widziałaś w świetle księżyca jego mięśnie, widziałaś, że mężniał, przypominał rzeźbą ciała kogoś, kto mógłby mieć ciało Geralta.
-Ja… przepraszam – powiedziałaś cicho.
Razem pozbieraliście i dogaśliście polana i drwa rozrzucone po sali. W ciszy poszliście spać, każdy do siebie. Padłaś twarzą do poduszki oddając się rozmyślaniom przez kilka chwil. Później było ciemno.

Nagle usłyszałaś dźwięk, był to melodyjny głos. Cholerne echo zniekształcało go. Podniosłaś głowę z poduszki, księżyc wlewał się do pomieszczenia, był środek nocy. Usiadłaś na łóżku i nagle poczułaś łaskotanie w stopie. Zaspana spojrzałaś co to. Zamurowało Ciebie to były… kwiaty! Tak, to był kwiat. Sięgnęłaś po niego i powąchałaś. Zapach był słodki, przyjemny, miły, przetarłaś oczy. Poznałaś kwiat to Wyzimiejka złocista. Wstałaś i spojrzałaś, że płatki kwiatów są na Twoim łóżku i prowadzą na korytarz, wyjrzałaś. Korytarz był ciemny, jednak widziałaś w nim doskonale, na tyle by widzieć kolejne płatki usypane w szlak… dokądś. Nie bardzo wiedziałaś o co chodzi ale ruszyłaś. Szłaś stawiając ostrożnie kroki i próbując wsłuchać się w śpiew. Nagle płatki zakręciły na schody, na dół do głównej Sali w zamku. Schodziłaś powoli, nie śpiesząc się. Słowa, słowa były coraz wyraźniejsze, zbliżałaś się do źródła śpiewu. Nagle trąciłaś coś nogą, coś szklanego i zakołysało się to lekko. Buteleczka, mała z kolorowego szkła, jednak nie widziałaś koloru. Korciło, żeby powąchać. Korciło… powąchałaś. Słodki i przyjemny zapach bzu i lawendy uderzył Twoje nozdrza, czułaś jak zawirowało Tobie przed oczami, zapach był zniewalający. Perfumy. Skoncentrowałaś się, usłyszałaś już melodyjny, fałszujący śpiew i poszczególne słowa.

Ueassan Lamm feainne renn, ess'ell,
Elaine Ettariel,
Aep cor aen tedd teviel e gwen
Yn blath que me darienn
Ess yn e evellien a me
Que shaent te caelm a'vean minne me striscea...

Było to piękne, czułaś to, choć nie rozumiałaś ani słowa z tego co śpiewał… Suir? Zgłupiałaś przez moment. Weszłaś do sali. Widziałaś pełno świec, słabo rozświetlających całe pomieszczenie, pełno płatków kwiatów, do tego coś na stole, dwie długie zdobione świecie, zapalone już oraz tyłem siedzącego Suira. Coś robił ale co? Śpiewał i coś…pisał? Zakradłaś się bezszelestnie bliżej, lekko od lewej i widziałaś co robi. Malował. Nie widziałaś dokładnie co ale malował. Na stole było pełno różnych talerzy z różnymi potrawami, ryby, kawior, kurczak, kaczka w pomarańczach, owoce, sosy, wszystko jednym słowem. Ona zaś siedział i malował i śpiewał. Zaczęłaś się zastanawiać kiedy to on przygotował. Kolejna rzecz, dopiero po chwili ja zauważyłaś, naprzeciw niego było jakieś krzesło… fotel, tak to był wygodny fotel i obok niego pergaminy, domyśliłaś się co to za pergaminy. Jesteś pewna, że je widziałaś, tak to te listy i rysunki.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline