Ano na chwilę przestał turlać się w kierunku pochodni usłyszawszy za sobą głos. – Hej to był mój pomysł! – odwrócił się za siebie i ujrzał elfa czołgającego się także w kierunku pochodni. – Daj sobie lepiej spokój. Jeszcze tylko do szczęścia potrzeba nam palącego się elfa. – Ano uśmiechnął się, gdy wyobraził sobie wrzeszczącego towarzysza próbującego ugasić płonące ubrania. – Zaufaj mi, za minutkę pozbędę się tych więzów i pomogę wam się oswobodzić. Cierpliwości – zwrócił się do swoich nowych znajomych, próbując zgrywać człowieka, który ma wszystko pod kontrolą, a zaistniała sytuacja to dla niego chleb powszedni. W rzeczywistości dotychczas prowadził on w miarę spokojne życie, pracując przeważnie, jako ochroniarz bogatych dostojników, gdzie zazwyczaj pełnił funkcje dekoracyjną. Rzadko się zdarzało, aby musiał korzystać z umiejętności posługiwania się mieczem, która nabył w czasie pobytu w szkole rycerskiej.
Zapewne, dalej by przekonywał elfa o tym, żeby sprawę ich uwolnienia zostawił profesjonaliście, gdyby nie wołanie jak przypuszczał kolejnego „gościa” piratów. – Gdzie my jesteśmy?
– Tutaj! – odpowiedział rzeczowo Ano jak to miał w zwyczaju. Jednak wołanie o pomoc dobiegające z głębi groty uświadomiło mu, że nie czas na rozmowy. Nie przejmował się szczególnie w tym momencie losem kobiety, raczej martwił się o siebie. „Muszę jak najszybciej się uwolnić. Lada chwila mogą pojawić się tu strażnicy.”
Gdy już był, jak mu się wydawało, w odpowiedniej odległości od pochodni, przystawił ręce do płomienia. Możliwe, że udałoby mu się uwolnić, gdyby skupił się na przepalaniu sznura. Zamiast tego gapił się na wytatuowaną kobietę, będąc pod wrażeniem z jaką łatwością udaje jej się oswobodzić ręce z więzów. Chwila nie uwagi wystarczyła, żeby wszyscy dookoła mogli usłyszeć jego przeraźliwy krzyk, który pewnie obudziłby nawet niedźwiedzia z zimowego letargu, gdyby takowy urządził sobie tutaj drzemkę. Nie mogąc wiele zrobić, zaczął turlać się jak opętany mając nadzieje, że wilgotna skała pomoże mu ugasić palące się ubranie.
-Turlaj się! Przyduś ten płomień! - usłyszał głos kobiety.
–Przecież próbuje! Nie gapcie się tak! Zróbcie coś! – krzyknął do towarzyszy. |